Jak już informowaliśmy, w mieszkaniu na parterze bloku wielorodzinnego przy ul.Słowackiego w Stąporkowie wybuchł pożar. Widząc duże zadymienie w mieszkaniu na parterze i klatce schodowej bloku, przypadkowa kobieta zaalarmowała straż pożarną. Po ugaszeniu ognia, strażacy znaleźli znacznie zwęglone zwłoki 58 -letniego mężczyzny, który prawdopodobnie zaprószył ogień i spowodował pożar.
Pierwsi do akcji ratowniczo gaśniczej przystąpili strażacy OSP KSRG Niekłań kierowani przez dh Karola Jędrychowskiego. Chwilę po nich dotarła Jednostka Ratowniczo Gaśnicza z Końskich i dowodzenie nad akcją przejął st. asp. Norbert Trela. Potem komenderowanie całością sprawował st.bryg. Grzegorz Młynarczyk, komendant powiatowy PSP w Końskich. Stanowisko Kierowania Komendanta Powiatowego PSP w Końskich zostało powiadomione o pożarze w mieszkaniu ok. godziny 9.20. Kapitan Damian Smolarczyk zadysponował jednostki. Gdy tylko strażacy dotarli na miejsce, niemal z marszu dwoma strumieniami wody gasili ogień szalejący w mieszkaniu. Jeden strumień skierowali do wnętrza przez okno, a drugi z klatki schodowej przez otwór po wypalonych drzwiach wejściowych. Kolejni strażacy ewakuowali ludzi którzy mieszkali na trzech piętrach tej samej klatki schodowej. Na dół sprowadzili 12 osób. Pięciu lokatorom podtrutym dymem podano tlen do oddychania. A trzy z nich Zespół Ratownictwa Medycznego przetransportował do koneckiego szpitala, bo wymagały opieki lekarskiej i szpitalnej.
Groziło wybuchem
Strażacy założyli aparaty oddechowe i gdy tylko ugasili płomienie weszli do mieszkania. W sypialni na podłodze znaleźli częściowo zwęglone zwłoki 58 -letniego lokatora tego mieszkania. Leżał około metr od okna. Tu go dogonił trujący tlenek węgla i płomienie. Około godziny 9.50 lekarz ZRM formalnie stwierdził zgon 58 -letniego mężczyzny. W trakcie działań gaśniczych odnaleziono butlę gazową propan-butan 11 kg, która w każdej chwili mogła eksplodować. Strażacy wynieśli ją na dwór i schładzali strumieniami wody. Pozostałości wyposażenia mieszkanie wyrzucono na zewnątrz i dogaszono. Cały budynek został oddymiony i przewietrzony Wszystkie mieszkania sprawdzono miernikiem czy nie ma tlenku węgla. Po zakończeniu działań strażackich, lokatorzy zostali wpuszczeni do swoich mieszkań. Pomoc ludziom zadeklarowała burmistrz Dorota Łukomska. Oferowała poszkodowanym lokale zastępcze. Kilka osób poszło do rodziny.
Ogień wyżarzył mieszkanie
Starszy brygadier Grzegorz Młynarczyk, komendant powiatowy PSP, strażak z długoletnim stażem i znakomitym zasobem fachowej wiedzy powiedział nam, że co najmniej dwie godziny przed zaalarmowaniem strażaków, wezwaniem pomocy, w mieszkaniu "buszował" ogień. Wszystkie sprzęty, szafy, meble, tynki ścian i sufitu były mocno nagrzane. Gdy strażacy wodą zaczęli gaszenie, tynki obsypały się ze ścian i sufitu. Meble rozpadły w proch. Od wysokiej temperatury spaliła się instalacja elektryczna w mieszkaniu.Wypaliły się okna i drzwi. Nawet kilka drzwi sąsiednich mieszkań ogień znacznie uszkodził. Wypadło okno klatki schodowej. Nadpaliła się elewacja budynku w okolicach okien. Piętro wyżej w mieszkaniu nad miejscem pożaru od wysokiej temperatury zdeformowała się, wybrzuszyła podłoga.
Straty
Pożar wybuchł w wyniku nieostrożność osób dorosłych - najprawdopodobniej właściciela - przy posługiwaniu się ogniem otwartym, w tym papierosy, zapałki. W akcji ratowniczo gaśniczej udział brały OSP KSRG Niekłań, Krasna i Odrowąż, OSP Gosań i Czarna. W sumie udział brało 27 druhów OSP i 10 JRG, dwa zespoły pogotowia i 3 zespoły policji. Straty jakie spowodował pożar oszacowano na 60 tys. złotych, ale uratowano mienie wartości 500 000 złotych – podsumował kapitan Mariusz Czapelski, rzecznik prasowy KP PSP Końskie.
Komentarze opinie