Około godziny 14 w Smykowie na peugeota najechał seat, którego kierowca przeciął lewy pas drogi, wpadł do rowu, dachował i wylądował na słupie energetycznym. Najbardziej poszkodowaną 80 –letnią kobietę helikopter LPR zabrał do szpitala.
Drogą DK74 w kierunku Kielc jechał peugeot. Kierował nim 50- letni mężczyzna, pasażerką była jego żona. Za peugeotem podążał seat, który prowadził 45 –latek. W seacie podróżowały cztery kobiety w wieku od 77 do 85 lat. Około godziny 14, auta znalazły się w Smykowie. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że peugeot przyhamował. By nie doszło do bezpośredniego najechania seata, jego kierowca odbił kierownicą w lewo. Seat tylko uderzył w lewy tylny element samochodu. Po czym przejechał przez lewy pas ruchu, wpadł do rowu, wystrzelił w górę, dachował, spadł na koła i jeszcze najechał na słup sieci elektrycznej - mówi sierżant sztabowy Tomasz Kruszyna, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Końskich. Kierowcy pojazdów byli trzeźwi, ale skala zniszczeń seata jest duża. Ponadto pasażerki, starsze panie odniosły obrażenia. Jedna z nich, 80 –letnia była najbardziej poszkodowana.
Pomagali strażacy
Akurat w tym momencie z Salaty na drodze pojawił się zastęp OSP Kozów, którym dowodził dh Mariusz Kos. Strażacy wracali z akcji, której nie było. Pojechali do Salaty zadysponowani fałszywym alarmem. Niemniej w Smykowie strażacy zobaczyli stojące na poboczu połamane auto i rannych ludzi. Na miejscu była już policja i pogotowie. Kapitan Mariusz Czapelski, rzecznik prasowy KP PSP w Końskich powiedział nam, że dowódca OSP Kozów uznał, że przy wypadku wystarczy służb ratunkowych. Niemniej druhowie podjęli się kierowania ruchem, odłączyli akumulator od instalacji rozbitego seata. Chwil ę potem na łące wylądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i 80 –letnia kobietę najbardziej poszkodowaną zabrał do szpitala.
Komentarze opinie