Mieszkańcy bloku przy ul. Wolności dowiedzieli się od sąsiada, że w piwnicy i na klatce schodowej śmierdzi gazem. Obawiając się zatrucia lub eksplozji gazu, alarmowali o pomoc strażaków. Ratownicy z JRG miernikami wielogazowymi sprawdzili piwnicę, klatkę schodową i nawet mieszkania. Żadnego gazu wybuchowego nie stwierdzili.
Prawdopodobnie któryś z mieszkańców bloku przy ul. Wolności 5 rano zszedł do piwnicy. Poczuł gaz. O swoim spostrzeżeniu powiadomił lokatorów bloku. Ktoś inny zaalarmował straż pożarną. Ludzie wyszli przed blok. Przybyła sekcja strażaków JRG dowodzona przez st. asp. Norberta Trelę. Mieszkańcy opowiadali strażakom o swoich podejrzeniach i spostrzeżeniach. Że z piwnicy cuchnie gazem. Tan sam smród jest na klatce schodowej. To chyba zapach, który jest mieszany z gazem, by można go było poczuć. Boją się korzystać z gazu w domach. - A jeżeli wybuchnie? - pytali.
Zejście do piwnicy
Zastęp strażaków przystąpił do działania. Z miernikami wielogazowymi zeszli do piwnicy. Potem klatkę schodową sprawdzili od piwnicy po dach. Mierniki nie wskazywały, jakoby w powietrzu był gaz wybuchowy, a za taki uznawany jest gaz ziemny, mieszanka propan buta, jakich używa się w gospodarstwie domowym. Dwa niezależne od siebie mierniki gazu nie wskazały obecności gazów palnych. - Właściciel budynku zgodził się, by strażacy miernikami wielogazowymi sprawdzili wszystkie mieszkania. Właściciele mieszkań udostępniali kuchnie, palniki kuchenek. Żadnych, nawet śladowych ilości gazu mierniki "nie wyczuły", strażacy nie stwierdzili - podkreślił kpt. Mariusz Czapelski, rzecznik prasowy komendanta powiatowego PSP w Końskich.
Komentarze opinie