
Stefan Kołba obchodził przepiękny jubileusz: Setną Rocznicę Urodzin! Od członków rodziny, urzędników samorządu i wielu znajomych otrzymał serdeczne i pełne optymizmu życzenia.
Stefan Kołba, mieszkaniec Sierosławic w gminie Końskie, syn Antoniego i Agnieszki z domu Świadek urodził się 16 września 1922 roku w Sierosławicach. Jest najstarszy z rodzeństwa: Franciszka, Genowefy i Ireny.
Barbara Nowakowska, wnuczka zacnego jubilata zdradza sekret na dobre życie dziadziusia Stefana: - To modlitwa, praca i zaufanie Panu Bogu. Zawsze stawia Go na pierwszym miejscu. I w zdrowiu żyje 100 lat!
Ukończył szkołę podstawową w Sierosławicach, która w czasie II wojny światowej została spalona przez Niemców. Większość swojego życia pracował przy ręcznym rozładunku wagonów towarowych na stacji kolejowej w Końskich. 4 grudnia 1982 przeszedł na zasłużoną emeryturę.
Msza święta
Msza święta za zdrowie i życie Jubilata, pana Stefana Kołby była sprawowana w kościele w pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny w Nowym Kazanowie. Uczestnicy mszy świętej modlili się za zdrowie i dalsze życie jubilata. Dalsze uroczystości przeniosły się do Grębenic, gdzie lokalu gastronomicznym świętowano jubileusz. Koneccy samorządowcy przekazali panu Stefanowi Kołbie list, w którym podkreślają: "W imieniu samorządu Miasta i Gminy Końskie, serdeczne gratulacje z okazji setnych urodzin. Pana długowieczność jest wielkim darem, a możliwość uczestniczenia w tak wyjątkowej uroczystości wielkim wyróżnieniem. Jest pan człowiekiem, jednym z nielicznych świadków przemian. W te ważne dni pragniemy przekazać najserdeczniejsze życzenia i moc radości".
Życzenia, dokumenty jakie urząd wystosował do jubilata wręczał burmistrz miasta.
Wspomnienia, wspomnienia
Życie pana Stefana, ukochanego dziadusia, co przypomina wnuczka Barbara, obfitowało w wiele ciekawych wydarzeń. Jednym z nich jest historia z czasów II wojny światowej. W czasie bitwy o Kazanów, która sięgnęła również pobliskich Sierosławic, dziadziuś jakimś sposobem zgubił wszystkie garnki domowe. Wojna, bitwa strzelanina, więc ludzie wynosili z domów co było najcenniejsze w tym czasie. Pan Stefan zabrał garnki kuchenne. Bitwa ucichła, ludzie do domów wracali. Mama dziadziusia wysłała go, po zagubione przedmioty - "bo nie było w czym obiadu ugotować". Zauważyli go Niemcy i z karabinu strzelili w jego kierunku. Byli przeświadczeni, że pozbawią życia wroga. Ponaglony, w Duchu Bożej Opatrzności, usłyszał w sercu "padnij", komendę, którą zapamiętał z zajęć w szkole. Dzięki Bogu kula ledwie przeszyła ubranie, drasnęła ciało, ale nie spowodowała uszczerbku na jego zdrowiu. Od tamtej pory Dziadziuś zwykł mawiać, że to Maryja uratowała mu życie. Gdy żołnierze niemieccy zorientowali się, że ich strzał nie był celny, zabrali dziadziusia do dowódcy, który wysłuchał jego historii i zapewnień, że znalazł się na polu na prośbę swojej mamy i w poszukiwaniu zagubionych garnków. To niewiarygodne, ale okazało się, że Niemcy dali wiarę jego słowom i uwolnili.
Na robotach przymusowych
Następnym zdarzeniem, które odcisnęło wielkie piętno na jego życiu była łapanka. Niemcy pochwycili go i wywieźli na roboty przymusowe do Rzeszy. Pracował w lesie, w miejscowości Niska. Po wojnie wrócił do Sierosławic.
12 lutego 1950 zawarł związek małżeński z Janiną z domu Łyczek w parafii pw. Zwiastowania NMP w Kazanowie. Razem przeżyli 68 lat. Małżonka odeszła z końcem roku 2018 w wieku 98 lat. Z tego małżeństwa narodził im się syn Tadeusz. Obecnie jubilat posiada czworo wnucząt i siedmioro prawnucząt. Mieszka razem z najstarszą wnuczką Barbarą i jej rodziną w Sierosławicach.
Pogodny, starszy pan
Pan Stefan jest pogodny, skromny, mało wymagający, pracowity i nie skarżący się na nic. Jest człowiekiem głębokiej wiary, co zawdzięcza wychowaniu swojej mamy, która tuż po jego Pierwszej Komunii Świętej zapisała go do Kółka Różańcowego. To właśnie modlitwa różańcowa wciąż jest dla niego najważniejsza. Każdy dzień zawierza Panu Bogu, ten który przeżył i nie wybiega w przyszłość, zwykł mawiać: "Zobaczymy co Pan Bóg da". W roku 2018 przyjął szkaplerz karmelitański, który nosi po dziś dzień. Zaś receptą na dobre życie są modlitwa, praca i zaufanie Panu Bogu. Zawsze stawia Go na pierwszym miejscu - podkreślają członkowie rodziny stulatka.
Do życzeń, jeszcze dłuższego życia w najlepszy zdrowiu, przyłączają się Tygodnik Konecki i portal konecki24.pl
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
następne 100 lat dla Szanownego Jubilata
następne 100 lat dla Szanownego Jubilata