Reklama

Telefon do policjantów: lecę i nie mogę wylądować...

08/07/2019 17:00
Mieszkaniec Stąporkowa dodzwonił się do koneckich policjantów. Pełen troski powiedział, że nie może wylądować motolotnią. I łączność się urwała.


Po godzinie 20, w minioną niedzielę, oficer dyżurny  Komendy Powiatowej Policji w Końskich odebrał telefon. Rozmówca z troską w głosie, nieco plątającym się językiem powoli  dobierał słowa, z których można było utworzyć wiadomość, że nie może wylądować motolotnią !  I telefon się już nie odezwał. A policjanci zostali z niepełną informacją pełną grozy. Nie wiadomo było, czy to lotniarz informował policjantów o swoim niebezpieczeństwie, czy ktoś obserwujący lot  niepokoi się o pilota i wzywa policję o udzielenie pomocy – relacjonuje nam  zdarzenie sierż. Marta Przygodzka, oficer prasowy koneckich policjantów.

Poszukiwania informatora

Policjanci błyskawicznie poszukali elektroniczny spis właścicieli komórek i  szybko ustalili, kto do nich dzwonił. Ponadto wiedzieli dokładnie pod jakim adresem mieszka informator hiobowej wieści.

Błyskawicznie pojechali do Stąporkowa, do koronnego świadka, który ma najwięcej informacji o motolotniarzu. Za policjantami pojechał Zespół Ratownictwa Medycznego. A oficer dyżurny kompletował ekipę poszukiwawczą.

Lotniarza nie znaleźli

Policjanci bezbłędnie  trafili do domu informatora. Zapukali do drzwi.  Weszli. Okazało się, że  informator, zatroskany o los pilota mężczyzna jest pijany. Niemniej z wielkim trudem był w stanie określić miejsce gdzie zniknął, a może wylądował motolotniarz. Teraz na pewniaka opowiadał, że widział spadochroniarza, który spadał na ziemię.  Nie wspominał o motolotni, lotni, a trzyma się wersji, że spadochroniarzem. W każdym razie, coś z nieba leciało i spadało!  Służby ratownicze udały się w rejon miejsca,  gdzie mogła wydarzyć się tragedia. Przeszukali, spenetrowali okolicę. Nic nie znaleźli. Nawet skrawka  materiału ze latającego skrzydła, linki lub fragmentu śmigła czy  silnika. Nikogo i niczego na ziemi nie było. Prawdopodobnie lot, spadanie i lądowanie odbywało się w głowie zamroczonego alkoholem mężczyzny.

Policjanci sporządzili do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny, informatora, który bezpodstawnie wezwał policję do zadania którego nie było – kwituje  sierżant Przygodzka.

MARIAN KLUSEK

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do