Mieszkaniec Stąporkowa dodzwonił się do koneckich policjantów. Pełen troski powiedział, że nie może wylądować motolotnią. I łączność się urwała.
Po godzinie 20, w minioną niedzielę, oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Końskich odebrał telefon. Rozmówca z troską w głosie, nieco plątającym się językiem powoli dobierał słowa, z których można było utworzyć wiadomość, że nie może wylądować motolotnią ! I telefon się już nie odezwał. A policjanci zostali z niepełną informacją pełną grozy. Nie wiadomo było, czy to lotniarz informował policjantów o swoim niebezpieczeństwie, czy ktoś obserwujący lot niepokoi się o pilota i wzywa policję o udzielenie pomocy – relacjonuje nam zdarzenie sierż. Marta Przygodzka, oficer prasowy koneckich policjantów.
Poszukiwania informatora
Policjanci błyskawicznie poszukali elektroniczny spis właścicieli komórek i szybko ustalili, kto do nich dzwonił. Ponadto wiedzieli dokładnie pod jakim adresem mieszka informator hiobowej wieści.
Błyskawicznie pojechali do Stąporkowa, do koronnego świadka, który ma najwięcej informacji o motolotniarzu. Za policjantami pojechał Zespół Ratownictwa Medycznego. A oficer dyżurny kompletował ekipę poszukiwawczą.
Lotniarza nie znaleźli
Policjanci bezbłędnie trafili do domu informatora. Zapukali do drzwi. Weszli. Okazało się, że informator, zatroskany o los pilota mężczyzna jest pijany. Niemniej z wielkim trudem był w stanie określić miejsce gdzie zniknął, a może wylądował motolotniarz. Teraz na pewniaka opowiadał, że widział spadochroniarza, który spadał na ziemię. Nie wspominał o motolotni, lotni, a trzyma się wersji, że spadochroniarzem. W każdym razie, coś z nieba leciało i spadało! Służby ratownicze udały się w rejon miejsca, gdzie mogła wydarzyć się tragedia. Przeszukali, spenetrowali okolicę. Nic nie znaleźli. Nawet skrawka materiału ze latającego skrzydła, linki lub fragmentu śmigła czy silnika. Nikogo i niczego na ziemi nie było. Prawdopodobnie lot, spadanie i lądowanie odbywało się w głowie zamroczonego alkoholem mężczyzny.
Policjanci sporządzili do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny, informatora, który bezpodstawnie wezwał policję do zadania którego nie było – kwituje sierżant Przygodzka.
Komentarze opinie