Prawie cztery godziny strażacy gasili płonącą stodołę w Radwanowie. Akcją dowodzili dh Wojciech Dębski z OSP Wilczkowice i kpt. Adrian Kowalik. Natomiast w Korytkowie dwie godziny gasili stodołę. Tu akcją dowodzili dh Paweł Stańczyk z OSP Korytków, dh Tadeusz Kosierkiewicz z OSP Gowarczów i asp. sztab. Arkadiusz Wnukowski z JRG.
Ostatnio opady deszczu przerwały piromanom podkładanie ognia w lesie, więc przenieśli się na zabudowania gospodarskie. W Radwanowie paliła się stodoła i przylegająca do niej szopa. Ogień zauważono po godz. 23. Pożarem objęta cała konstrukcja i wyposażenie budynków. Druhowie strażacy gasili ogień czterema strumieniami wody, która czerpali z pobliskiego stawu. Gdy pożar ugasili, tłumili zarzewia ognia i rozebrali konstrukcję drewnianą stodoły. Polewali wodą słomę i zboże, jakie pozostały w stodole. Do budynków nie była doprowadzona energia elektryczna. -Z uwagi na powyższe oraz nocną porę zaistnienia zdarzenia prawdopodobną przyczyną powstania pożaru mogło być podpalenie przez osoby trzecie – stwierdził st.kpt.Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP i dodał, że z ogniem walczyło 26 strażaków i druhów strażaków.
Tuż po północy
Kolejna stodoła paliła się od godziny 1 po północy w Korytkowie. Zastępy druhów OSP z Korytkowa i Gowarczowa gasiły pożar dwoma strumieniami wody. Gdy dotarli strażacy JRG Końskie konstrukcja stodoły zawaliła się. Dogasili tlące się miejsca. Drewniane elementy konstrukcyjne stodoły pocięli, by mogli dotrzeć do siana. Właścicielka budynku powiedziała, strażakom, ze nie była do stodoły doprowadzona energia elektryczna. I znów nocną porę wybuchu pożaru prawdopodobną przyczyną mogło być podpalenie – podsumował st.kpt.Czapelski dodając, że w gaszeniu pożaru w Korytkowie udział brało 17 strażaków i druhów.
Komentarze opinie