
Brak kontaktu z właścicielką mieszkania wywołał u sąsiadów niepokój o jej zdrowie. Nawet mniemali, że zasłabła. Zaalarmowali służby.
Przypadkowa osoba mieszkająca w tym samym bloku w Końskich przy ul. Warszawskiej alarmowała służby, a głównie JRG Państwowej Straży Pożarnej i policję, że nie można się dostać do domu, gdzie mieszka 70-letnia kobieta.
Pukanie, łomotanie w drzwi pozostaje bez odpowiedzi. Ludzie się martwią, czy aby nie zasłabła, więc na pomoc wzywają strażaków.
Do akcji pojechał zastęp JRG dowodzony przez asp. sztab. Norberta Trelę. Na klatce schodowej oczekiwał ratowników mężczyzna, który powiedział im, że w mieszkaniu na piętrze przebywa kobieta w wieku około 70 lat, z którą nie ma kontaktu. Zachodziła obawa, że zasłabła. Nawiązanie kontaktu poprzez nawoływanie oraz pukanie do drzwi nie przyniosło żądanego rezultatu. Pojawił się patrol policji koneckiej.
Strażacy korzystając z urządzenia hydraulicznego błyskawicznie wyważyli drzwi. Ratownicy w asyście policjantów weszli do mieszkania. W łóżku zastali lokatorkę. Kobieta była przytomna. Strażacy ratownicy udzielili jej wsparcia psychicznego. Po przybyciu na miejsce zdarzenia Zespoły Ratownictwa Medycznego, 70-latka została przekazana pod opiekę ratowników medycznych. Okazało się, że mieszkanka nie wymagała pomocy medycznej i pozostała w domu. Dochodziła godz. 22, gdy strażacy za pomocą miernika wielogazowego sprawdzili atmosferę w mieszkaniu na obecność gazów niebezpiecznych. Pomiary nie wykazały obecności badanych gazów niebezpiecznych w tym tlenku węgla.
Na miejsce zdarzenia przybył syn właścicielki mieszkania. Zakomunikował strażakom, że w mieszkaniu nie ma kwarantanny osób z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Niemniej ratownicy biorący udział w zdarzeniu stosowali rękawiczki nitrylowe oraz maseczki chirurgiczne.
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie