Do niebezpiecznego zdarzenia na drodze doszło w piątkowy poranek tuż za Smykowem. Kiedy ciężarówka zaczęła skręcać w kierunku Adamowa najechały na siebie kolejne ciężarówki oraz dostawczy fiat. Jego kierowca miał problemy w wyjściem z kabiny, bo zgnieciona szoferka zatarasowała mu nogi.
.Z Kielc w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego jechał ciągnik siodłowy volvo. Za nim podążał cięgnik siodłowy renault magnum, potem znów ciągnik volvo, a na końcu dostawczy fiat ducato. Ok. kilometr za Smykowem ciężarówka zaczęła skręcać w prawo, w drogę do Adamowa. 34 –letni kierowca volvo zatrzymał się, by nie doszło do kolizji. Przyhamowała kolejna ciężarówka, renault, którą kierował 25 –latek, ale kolejne volvo z 35 –latkiem za kierownicą już nie zahamowało i uderzyło w tył renaulta. Teraz w ostatnie volvo uderzył dostawczy fiat ducato, który kierował 48 –letni mężczyzna. Fiat przewoził 11 kilogramowe butle z gazem propan – butan. Takie uderzenie mogło zainicjować rozszczelnienie butli grożące nawet wybuchem gazu. Wszyscy kierowcy ciężarówek o własnych siłach wyszli z kabin. Tylko kierowca fiata nie mógł opuścić kabiny, bo po uderzeniu w tył volvo tak się odkształciła, że uwięziła mu nogi.
Akcja ratownicza
Dochodziła godzina 10.20 gdy do akcji ratownictwa technicznego przybył zastęp OSP KSRG Miedzierza dowodzony przez dh Grzegorza Lesiaka. Następnie dwa zastępy JRG PSP Końskie kierowane przez mł.bryg. Adama Zielińskiego, dowódcę JRG, oraz dwa OSP KSRG z Kozowa. Dotarł ambulans Zespołu Ratownictwa Medycznego oraz helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ponadto trzy radiowozy policyjne. Policjanci od razu zajęli się kierowaniem ruchem drogowym. Strażacy udzielali pomocy.
Wycinali karoserię, uwalniali kierowcę
Przy pomocy narzędzi hydraulicznych, nożyc i rozpieraków strażacy pocięli kabinę fiata, zrobili dostęp do kierowcy, wydobyli go z wraku samochodu i przekazali Zespołowi Ratownictwa Medycznego – mówi nam kapitan Mariusz Czapelski, oficer prasowy KP PSP Końskie. Przybył śmigłowiec LPR, ale nie był potrzebny w akcji ratowniczej, bowiem ambulans przetransportował 48 –letniego kierowcę do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego do Końskich. Jego stan nie zagrażał życiu. Po badaniach został zwolniony do domu.
Butle z gazem były szczelne
Wszystkie butle z gazem propan – butan, jakie przewoził fiat, strażacy przenieśli na pobliską łąkę i tam ułożyli. Następnie detektorem wielogazowym, czyli czujnikiem gazu sprawdzili, czy któraś z nich się nie rozszczelniła. Nie zauważyli wycieku gazu. Butle nadal były szczelne. Potem w samochodach odłączyli akumulatory i zakończyli swoje działania. Najdłużej przy rozładowaniu tłoku na drodze pracowali policjanci z nadkomisarzem Grzegorzem Michorkiem, naczelnikiem "drogówki".
Komentarze opinie