
Urząd Miasta w Końskich otrzymał wniosek o wszczęcie procedury ustalenia decyzji - warunkach środowiskowych realizacji inwestycji polegającej na budowie zakładu, który by przetwarzał tworzywa sztuczne na paliwa syntetyczne, wodorowe na terenie po dawnej spółdzielni "Las". Mieszkańcy Gracucha nie chcą na terenie swojej miejscowości spalarni śmieci.
Społeczeństwo Gracucha, gdzie mieszka 170 ludzi, z wielką ostrożnością i nieskrywaną złością traktuje projekt uruchomienia przetwórni odpadów tworzyw sztucznych na paliwa syntetyczne, głównie wodorowe, który być może, po uruchomieniu stanie się zwykłą spalarnią odpadów.
Takie eksperymenty mają w powiecie koneckim niechlubne tradycje. Tam, gdzie zadomowiły się jakieś firmy, które trudniły się zbieractwem, przeróbką tworzyw sztucznych na paliwa alternatywne, albo oleju spożywczego na olej, dodatek do oleju napędowego, po pewnym czasie zostały magazyny śmiecia, do których nikt się przyznać nie chce. Nikt nie chce, ani nie pragnie posprzątać tych "wynalazków", żeby ludzie zza płotu fabryki mieli chociaż odrobinę bezpieczeństwa.
O uruchomieniu eksperymentalnej fabryki przetwarzania odpadów z tworzyw sztucznych marzą również dawni właściciele zakładu w Pląskowicach, którego - jak pisaliśmy - zapasy magazynowe paliły się 12 razy. Ale właściciel,przekonuje, że eksperymentalna spalarnia nikogo i niczego truć nie będzie. I jakoś samorządowcy z Fałkowa nie dają wiary tym obietnicom. Nie chcą żadnych eksperymentów.
Jak się dowiedzieli, eksperymentalne instalacje powstają na potrzeby badań naukowych. Mają ograniczony czas działalności i określoną wydajność. W ramach prowadzonego eksperymentu, w takiej spalarni można spalać 50 ton odpadów przez rok. A w tej, która planują uruchomić w Gracuchu, będzie spalane 3 tony na godzinę. Ciekawe jakie paliwo będzie spalać tworzywa, do których potrzeba minimum 800 stopni C.
Warto wspomnieć, że teren na którym teraz, w latach 20. XXI wieku powstałaby wytwórnia paliw syntetycznych, zajmuje dawną Spółdzielnię "Las". Tu gromadzono i przerabiano runo leśne na przetwory w słoikach domowego użytku, jak grzybki marynowane, ogórki kiszone i marynowane, kapustę, marmolady i dżemy z malin, jeżyn, jagód itd., itd. W sierpniu 1992 roku Spółdzielnia "Las" została uznana jako zagrożenie ekologiczne. Nadszedł czas likwidacji. Gdy spółdzielnia upadła, zamiar nowej produkcji podjął kolejny kontrahent. Niestety, nawet nie uruchomił produkcji.
Następnie z terenu dawnego "Lasu" skorzystała kolejna firma, której nazwa była równie tajemnicza, jak i efekt produkcji. O tej, niejako rafinerii, gdzie wręcz w cudowny sposób przetwarzano olej opałowy na olej napędowy, dowiedzieliśmy się, gdy w latach 90. XX wieku, oddziały policji i antyterrorystów "kontrolowały" zakład. Jak się okazało na teren fabryki wjeżdżały autocysterny z olejem opałowym, przelewały go do silosów, które niegdyś były przygotowane do produkcji i magazynowania soków owocowych. W silosach na sok malinowy zachodziła cudowna przemiana paliwa. Autocysterny tankowały nowy świeżutki produkt i rozwoziły do stacji paliw, gdzie ludzie tankowali pojazdy z silnikiem diesla. Prawdopodobnie był to dość dobrze zorganizowany i prowadzony projekt zarabiania pieniędzy na podrabianiu paliw płynnych, a szczególnie oleju napędowego.
Ta jak to wówczas ujmowano - mafia paliwowa - była na celowniku służb. Funkcjonariusze policji i innych służb opanowały dawną spółdzielnię "Las". I tym sposobem zakład zakończył produkcję paliw pochodzących od ropy naftowej. Larum podnieśli ludzie z okolicy, gdy poznali tajemnice fabryki. Przyszło im na myśl, że gdyby jakaś iskra zaplątała się do zbiorników z paliwem, zakład i las w okolicy przeszłyby do historii.
Jak informuje Krzysztof Obratański, burmistrz Końskich, jest wniosek o wszczęcie procedury ustalenia decyzji o warunkach środowiskowych realizacji inwestycji polegającej na budowie zakładu, który by przetwarzał tworzywa sztuczne na paliwa syntetyczne.
- Wniosek jest profesjonalnie przygotowany i dotyczy działki mającej przeznaczenie przemysłowe, jaka jest teren po spółdzielni "Las". To mieszkańcy powinni zadbać o to, by nie powstało tam nic groźnego. Przychylam się do jej wniosku o to, że należy zwiększyć bezpieczeństwo tego postępowania i dlatego w najbliższym czasie zgłoszę się do Rady Miejskiej o przystąpienie do sporządzenia Planu Miejscowego Zagospodarowania Przestrzennego dla tego terenu - podsumowuje burmistrz Obratański.
Gdy tylko wieść o koncepcji budowania fabryki paliw syntetycznych dotarła do Gracucha, ludzi jakby coś ugodziło. Błyskawicznie przypomnieli sobie o składowiskach odpadów z tworzyw sztucznych, jakie poza Pląskowicami, zalegają w Gosaniu, Stąporkowie, gdzie do pustej hali dawnej fabryki chyba w ciągu jednej nocy zwieziono kilkadziesiąt ton wszelakiego, chemicznego śmiecia. Leżą, smrodzą, rozkładają się.
I mało to kogoś obchodzi, poza Urzędem Miasta i Gminy w Stąporkowie. Niedawno mieszkańcy Wąsosza na wieść, że ktoś chce na działce budowlanej urządzić skład odpadów z tworzyw stanęli okoniem. Wygrali swoją koncepcją, ani jednego śmiecia we wsi!
Mieszkańcy Gracucha mają wiele obaw w związku z planowaną inwestycją. To troska o swoje zdrowie, wzmożony ruch, przyrodę i niebezpieczeństwo pożaru - podkreśla pani sołtys, Sylwia Wietrzykowska, w której mieszkaniu zorganizowano sąsiedzkie spotkanie w obronie wsi.
- Boimy się o swoje zdrowie, bo mamy dzieci, wnuczki, chcemy żeby żyły w czystym, zdrowym środowisku. Jesteśmy obszarem Natura 2000, to miał być obszar chroniony! Rozmawialiśmy z mieszkańcami sąsiednich wsi, Kornicy, Nałęczowa, Proćwina. Wszyscy są zgodni, jak będą tu chcieli wozić śmieci, będziemy protestować i blokować drogę.
I wcale nie ma się co dziwić, że niechęć do przyszłych inwestorów narasta. To nie tylko byłaby bomba w lesie. A przy nawet przypadkowej eksplozji, również zagłada dla większości żywych stworzeń, łącznie z ludźmi. No, nie można poddać się bez sprzeciwu. Nie można oddać swojego spokoju w zarząd firmy, która będzie tu prowadzić eksperymenty - coraz głośniej ujmują to ludzie także z sąsiednich wsi. - Wszyscy chcą godnie, w spokoju i zdrowiu żyć!
Z Facebooka Gracucha, publikujemy najważniejsze tezy Stanowiska Mieszkańców Gracucha, Sołtysa, Rady Sołeckiej oraz Społecznej Organizacji, jaką jest KGW w Gracuchu "Baby z Gracją" .
Klarowne i jednogłośne - nie ma naszej zgody, by na terenie naszej miejscowości powstała instalacja przetwarzania odpadów polimerowych, a następnie wytwarzania z nich gazowego wodoru. Powodem, tego sprzeciwu jest fakt, że ta nowatorska technologia, nie jest nam do końca znana i nie wierzymy w zapewnienia i gwarancję stuprocentowego bezpieczeństwa. Może i firma Krakien Sp. z o.o. z anonimowym Inwestorem na czele, dokłada wszelkich starań, by zredukować ilość odpadów, lecz MY nie chcemy, by odbywało się to na naszym terenie i blisko naszych zabudowań. Mowa tu, o gazie bardzo łatwopalnym, który różni się od innych gazów. Gazowy wodór w środku lasu, to czysta fanaberia. Gracuch to wieś otoczona lasem z każdej strony i nikt nie da nam gwarancji, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Sami, też organizujemy co roku "Akcję Sprzątania Lasów", by zapobiec pożarom. Może, nie każdy wie, ale Gracuch posiada w dużej mierze tereny objęte Programem Natura 2000, Ostoja Pomorzany, gdzie wstępują liczne siedliska gatunków roślin i zwierząt objętych ochroną. Chcemy, by Gracuch był "Ostoją", nie tylko dla fauny i flory, ale też dla ludzi, również tych spoza Gracucha. Dołożymy wszelkich starań, by zaniechano takim pomysłom. Sołtys Sołectwa Gracuch - Sylwia Wietrzykowska.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie