
Pierwszy raz w tym roku Miejsko Gminny Dom Kultury zaprezentował program z cyklu "Uczta z folklorem". W 2022 roku było to pierwsze spotkanie, lecz z udziałem uchodźczyń z Ukrainy, które przebywają w Sielpi. Program, zgromadził liczną widownię, która w finale podziękowała prowadzącym brawami na stojąco.
Ze względu na obostrzenia sanitarne, w ubiegłym roku odstąpiono od realizowania cieszących się powodzeniem i uznaniem konecczan programów estradowych z cyklu "Uczta z folklorem".
Ostatnim było "święto pieczonego ziemniaka, który zorganizował Wiejski Dom Kultury w Kornicy, merytorycznie podlegający pod MGDK w Końskich. A wcześniej organizowano uczty po góralsku, konecku, warszawsku, świąteczne i wiele, wiele innych.
W miniony czwartek 7 kwietnia br., gośćmi gospodyń "Uczty z folklorem" Małgorzaty Pasek i Urszuli Nowickiej były dziewczęta z Ukrainy. Tak się porobiło, że uciekinierki przed wojennym walcem, jaki przetacza się przez ich ojczyznę, zostały umieszczone w ośrodkach wczasowych w Sielpi. I chętnie biorą udział w różnych zajęciach, choćby dla stłumienia w sobie zadr i ran jakie zadają napastnicy z Rosji.
- Tym razem chcieliśmy wykonać ukłon w kierunku gospodyń z Ukrainy, które czasowo zamieszkują Sielpię - informuje Piotr Salata, dyrektor placówki. - Dlatego na czwartkowe popołudnie zaprosiliśmy pięć pań dzielących się z publicznością swymi sposobami na najlepsze pielmieni, pierogi ukraińskie i z mięsem.
W programie "Uczta z folklorem po... ukraińsku" udział wzięły: Swietłana Kaczorowska, Olena Onuszko, Ałła Samosenko, Arisa Kurdecka i Polina Wejlemożgo. Rozmawialiśmy z tymi "aktorkami" programu estradowego. Mówiły jakie mają zawody. W tym zespole była pielęgniarka, nauczycielka, ekspedientki z miejskiego bazaru. Każda z nich marzy i wierzy, że wróci na Ukrainę. Wydźwignie z ruin swoje domostwa w Zaporożu i okolicy. Domy, ulice, które zostały zbombardowane, a one musiały uciekać i uciekać by na chwilę zatrzymać się w Polsce, w Sielpi.
Teraz z niecierpliwością czekają na wyzwolenie Ukrainy spod rosyjskiej nawały. I wrócą do domów. Ale będąc w Polsce, chciałyby pracować. Nauczą się języka polskiego i pójdą do pracy. - deklarują postanowienie. Chętnie biorą udział w imprezach, takich jak ta w MGDK w Końskich lub podobnych. W dyskusji z Polakami proszą by mówić w miarę wolno wtedy szybciej pojmują wypowiadane kwestie.
Nad sceną zawisła flaga Ukrainy. Na scenie ustawiono duży stół...kuchenny, lecz przykryty kapą - pasiakiem opoczyńskim i ażurową serwetą. Przybyłych gości, którzy wypełnili salę do ostatniego miejsca powitał dyrektor Piotr Salata. Powitał aktorów tego spotkania, Ukrainki oraz Urszulę Nowicką, Małgorzatę Pasek i akompaniatora, akordeonistę Jana Bukłada.
Dziewczęta z Ukrainy przygotowywały ciasto i nadzienie na pielmieni, pierogi ukraińskie i z mięsem. Olena Onuszko objaśniała z jakich produktów składają się takie wyroby o ukraińskich korzeniach. Mówiła głównie po ukraińsku, ale nasza publiczność w lot chwytała słowa. Zbędny był tłumacz. Niektóre konecczanki notowały składniki, by w domu odstąpić od własnych receptur pierogów i chociaż raz spróbować według ukraińskiego przepisu. Mówiono o barszczu ukraińskim, ukraińskim i innych regionalnych potrawach, które królują w Ukrainie.
W przerwach między objaśnieniami jak przygotować potrawy, Jan Bukład instruktor muzyczny, akordeonista Jan Bukład, który grał tradycyjne ukraińskie melodie takie jak "Czeremszyna", "Jechał kozak", "Oj smereko, oj sosenko", "Czerwona ruta", "Jedzie kozak za Dunaj". Dziewczęta zajęte lepieniem pierogów, nuciły te znane piosenki. Momentami do śpiewania włączała się publiczność. Zrobiło się sielsko, rodzinnie, co podziałało na Ukrainki, że aż się rozczuliły tak znakomitym przyjęciem w Końskich i popłakały.
Gdy już lepienie pierogów dobiegło finału, przyszedł czas na gotowanie, a później częstowanie publiczności. I właśnie owe Ukrainki roznosiły gościom, czyli publiczności porcje pierogów, pierożków. Widownia, a teraz konsumenci wcinali pierogi z zadowoleniem. Chwalili składniki, chwalili wykonanie. Podobnie, jak chwalili również piosenki, które płynęły ze sceny.
Na zakończenie Ukrainkom podziękowały Urszula Nowicka i Małgorzata Pasek oraz akompaniator Jan Bukład i dyrektor Piotr Salata. Uczta była wspaniała. Smakowały pierogi, okraszone muzyką ukraińską, za co wykonawcom publiczność dziękowała brawami na stojąco. Wszyscy zaśpiewali znaną dobrze pieśń "Hej, sokoły". Takiego aplauzu dawno ta sala MGDK nie pamiętała.
Tekst i fot. MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie