Reklama

KOŃSKIE. Trzeci zegar na wieży kościelnej odmierza czas letni i zimowy [ZDJĘCIA]

Wieża dzwonnicy kościoła świętego Mikołaja w Końskich, która góruje nad miastem posiada zegar. To trzeci czasomierz, jaki w historii koneckiego kościoła został na jej szczycie zamontowany. Drugi zegar został uszkodzony przez pocisk armaty czołgowej. Na południowej ścianie jest zegar słoneczny, którzy od XVII wieku wciąż pracuje. I nie da się regulować.

Wszystkie wspomniane zegary, słoneczny, dwa mechaniczne i ostatni sterowany elektroniką - odmierzają czas.

Przypominają mieszkańcom o minionych i pozostałych chwilach, jakie na tym ziemskim padole przyjdzie im spędzać. Minionej nocy cofnęliśmy czas o godzinę. Na wiosnę popchniemy. Tylko że tą manipulacją majstrujemy zegarami, a nie czasem.

Bez zegara

Kościół św. Mikołaja przed przebudową w latach 1902-1905, był nieco inny niż obecnie. Niewielka świątynia zajmowała połowę obecnego obiektu. Od południowej strony doskonale widać, od którego miejsca zaczyna się nowa część. Ponadto, wieża - dzwonnica stała oddzielnie. Ale na samym szczycie posiadała zegar, który widać na fotografii, pocztówce z Końskich, jaką zrobił konecki fotograf Roch Baranowski. Niewiele o tamtym zegarze wiadomo, bo jakoś nikt z ówczesnych nie przywiązywał do niego wielkiego znaczenia, chociaż był jednym z nielicznych w mieście "przyrządów" do odmierzania czasu.

W trakcie przebudowy kościoła, do fundamentów rozebrano dzwonnicę. Po przedłużeniu świątyni, odbudowano wieżę która ma 40 metrów wysokości. Z kościołem łączy ją wspólna ściana. Wejście na wieżę jest oddzielne, z cmentarza kościelnego. W trakcie jej budowy na szczycie wymurowane cztery okrągłe otwory, w których w przyszłości miały być zamontowane tarcze zegarowe, na cztery strony świata. Przez kilka lat wieża czekała na zegar.

Czasomierz od Pazderskiego

Komitet budowy kościoła zamówił zegar w firmie Józefa Pazderskiego w Warszawie. Na wieży zamontowano go dopiero w 1913 roku. W opracowaniu o kościele św. Mikołaja w Końskich, jego proboszcz śp. ks. kanonik Józef Barański tak pisał o tym fakcie:

"Zegar firmy J. Pazderski z Warszawy, czynny od roku 1913, od czasu do czasu zawodził. Panowie Ziomek i Plaskota wymieniali pewne części mechanizmu zegarowego, takie jak: zębatki, wały itp. i doprowadzali do takiego stanu, że dość sprawnie on funkcjonował, a więc wskazywał w miarę dokładny czas, wybijał godziny i kwadranse, był użyteczny dla mieszkańców miasta. Pan Wacław Grudziński z Białobrzeg Radomskich wymienił wszystkie cztery tarcze zegarowe z nowymi cyframi i wskazówkami, mocno już przerdzewiałymi. Pan Jerzy Dziubiński poprawił i uzupełnił oświetlenie tarcz, włączane automatycznie w godzinach wieczornych i nocnych"

Czołgista snajper

I od tamtego momentu, nawet w czasie II wojny światowej zegar czas odmierzał. Miastu i mieszkańcom w oczekiwaniu na wolność, a okupantom niemieckim chwile do swojego końca. 16 stycznia 1945 r. od Wschodu, a konkretnie od Mniowa do Końskich trzema sowieckimi czołgami gnało wyzwolenie. Przed Końskimi czołgiści zobaczyli górująca nad zaśnieżonym miastem wieżę kościoła. Co pomyśleli, tego nikt nie wie. Może przypuszczali, że schowali się tam snajperzy hitlerowscy i będą prowadzić ogień do ludzi. Więc jeden z czołgów wymierzył swoją armatę w wieżę. Wypalił i... trafił. Posypały się dachówki, rozleciał kawał więźby. Z dzwonnicy nikt nie strzelał. Uszkodzenia widać na archiwalnej fotografii (16 stycznia 1945 r.) wykonanej przez koneckiego historyka pana Henryka Zawadzkiego.

Ruszył czas dla miasta

Po części uszkodzony wybuchem zegar, z zablokowanym mechanizmem poruszającym wskazówkami został naprawiony. I znów nad miastem było słychać jak obwieszcza się ludziom upływające kwadranse, godziny. Czasami mechanizm zegara szwankował. Od nieustannego obracania się kół, wypracowywały się zęby, ośki, itd. Wtedy Jerzy Plaskota brał swoje ślusarskie narzędzia, wchodził na wieżę, otwierał drzwiczki szafki zegarowej i brał się do roboty. Był zadowolony, gdy za jego przyczyną mechanizm wracał do życia. Ruszyły koła, wybierak i wahadło. Ale widać było, że niechybnie nadchodzi taki moment, że tego starego mechanizmu w z drugiej dekady XX wieku naprawić nie będzie można. Nikt nie robił części zamiennych. I zegarowi grozi zatrzymanie odmierzania czasu.

Czas z Frankfurtu dla Końskich

W 2008 r. parafia zdecydowała, że należy sędziwemu mechanizmowi zegarowemu pozwolić na odpoczynek. Napracował się setnie. Ksiądz proboszcz Andrzej Zapart zachował mechanizm mechanicznego zegara. Niech zdobi wnętrze wieży jako zabytek. Jego miejsce zajął nowy i nowoczesny zegar. I mało kto wie, że nowy zegar wybija godziny i kwadranse zgodnie z odbieranym sygnałem radiowym nadawanym z Frankfurtu nad Menem. Podczas wymiany mechanicznego zegara na elektroniczny, zmieniono również cyferblaty i wskazówki. Często na nich siadały ptaki i mechanizm wagowy zegara nie mógł ich udźwignąć. Na każdej z tarcz był inny czas.

Oprócz głównego zegara na wieży kościelnej, na południowej ścianie świątyni znajduje się zegar słoneczny. To wyryte w kamieniu dwa okręgi oraz centralny otwór z metalowym prętem, gnomonem, wskazuje cieniem orientacyjną godzinę. Prawdopodobnie pochodzi z pierwszej polowy XVII wieku. Niestety, nic więcej na temat tego zegara słonecznego nie wiemy. I przestawią na czas zimowy, albo z zimowego na letni nie ma sposobu. I niech tak zostanie.

MARIAN KLUSEK

Fot. archiwalna: Henryk Zawadzki

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do