
Droga wojewódzka W746, przecina wieś Pomorzany wzdłuż. Przy tak intensywnym ruchu głównie samochodów ciężarowych i osobowych trudno ją przekroczyć. Nie ma tu przejścia dla pieszych, brakuje chodników i ścieżek rowerowych. Króluje strach o życie swoje i najbliższych.
Mieszkańcy wsi Pomorzany, oddalonej od Końskich o niecałe 6 kilometrów, boją się drogi wojewódzkiej, która przebiega przez całą miejscowość.
Po ostrym, bo niemal pod kątem prostym zakręcie w Modliszewicach, aż do Pomorzan jest jak pas startowy na lotnisku. Na długim łagodnym łuku w lewo jadąc z Końskich, rozpostarła się niemal cała wieś. Droga wojewódzka W746 przecina Pomorzany wzdłuż na dwie części. Niemniej za obecnymi domami przy drodze wojewódzkiej, postawiono inne. Teraz są w bezpiecznym miejscu, z dala od ruchu samochodów i huku jaki robią silniki głównie ciężarówek i opony na asfalcie.
Prywatna wieś szlachecka, położona była w drugiej połowie XVI wieku w powiecie opoczyńskim województwa sandomierskiego. Od XVII do pierwszej połowy XX wieku wieś wchodziła w skład klucza Modliszewickiego oraz dóbr Końskie Wielkie.
W latach 1975-1998 wieś położona była w województwie kieleckim, obecnie świętokrzyskim. W skład sołectwa Pomorzany wchodzi również wieś Gabrielnia. Dawniej dziadkowie, ojcowie obecnych obywateli Pomorzan cieszyli się, że przez wieś biegnie ważny trakt, wiodący ze wschodu na zachód. Na tym śladzie wybudowano drogę z doskonałą nawierzchnią. Zapomniano o chodnikach w obszarach wiejskich i dróżkach dla rowerzystów. Trakt pozostał, ale i tak unowocześniona droga stała się zmorą.
- Droga wojewódzka wciąż wiedzie ze wschodu na zachód - mówi jeden z mieszkańców Pomorzan.- Ciągle zapchana samochodami ciężarowymi. Jeżdżą dniem i nie mniejszy ruch odbywa się nocą. Kierowcy mniemają, że nocą będzie na drogach luźniej, więc wybierają te godziny i mkną w dalekie trasy. Wszystkie auta jadą przez Pomorzany, że nie wspomnę, ze wcześniej przez Końskie, Modliszewice, później Kopaniny do Żarnowa i dalej w łódzkie. Z naszych obserwacji wynika, a przecież większość ludzi posiada prawa jazdy i samochody i orientuje się co do szybkości, że ciężarówki ani na moment nie zmniejszają szybkości. Wpadają w teren zabudowany, tną powietrze i wyjeżdżają z taką samą prędkością, daleką od 50 km/godzinę.
Dodać należy, że mieszkańcy miejscowości Pomorzany coraz częściej odwiedzają Urząd Miasta i Gminy Końskie. Chodzi o drogę wojewódzką W746. To jedyny trakt przebiegający przez miejscowość przy czym jest on mocno uczęszczany. To zagrożenie, szczególnie dla dzieci podróżujących wzdłuż pobocza do szkoły w Modliszewicach. Burmistrz jednak ma związane ręce, bo gmina nie jest zarządcą drogi.
Na zebranie i chęć porozmawiania z dziennikarzami do strażnicy OSP Pomorzany przybyło prawie 30 osób. Każdy miał coś ważnego do powiedzenia. O problemach, jakie stwarza droga wojewódzka mówili m.in.: Jan Chrabąszcz, prezes OSP Pomorzany, mieszkanki wsi: Andżelika Wijata, Ewa Makuch, Danuta Wasilewska, Magda Michalczewska. Przyłączały się inne osoby, wspierające wypowiedzi wspomnianych pan.
Podnosiły argumenty, że droga W746 to jedynie pasek asfaltu. Nie ma solidnych poboczy, że o chodnikach wspominać nie będą, bo to hańba dla nas. Wychodzę z dzieckiem na spacer. Mam, dwoje, przecież ich naraz nie zabiorę. Zajęlibyśmy całe pobocze, z wertepami, nierównościami, że trudno dziecinnym wózkiem pokonać. Nie mogą iść przy asfalcie, bo podmuch ciężarówki je poprzewraca. Zatem, wychodzę na spacer z jednym, drugie oczekuje aż wrócimy. Potem z tym co w domu czekał, a to co było na spacerze teraz, "karę" odbywa w domu. Ruch odbywa się nieustannie. Samochody wybiły wszystkie koty, jakie zdołały z podwórka wyjść na ulicę. Psy, które nie były uwiązane na podwórku również zginęły pod kołami ciężarówek.
Trudno jest spacerować poboczem, albo rowem przydrożnym. Należy mieć niesamowitą odwagę, żeby przekroczyć drogę na drugą stronę. W żadnym miejscu Pomorzan nie ma wyznaczonego przejścia dla pieszych, nie ma pasów na asfalcie. Jeden z mężczyzn przypomina, że przed jego posesją było lustro, żeby widział gdy będzie włączał się do ruchu w drogę W746. Wiosną panowie, którzy kosili trawy w rowach, ciachnęli lustro. Mimo monitowania lustra nie ma kto postawić. Na ulicy nie ma żadnej namalowanej "zebry" - pasów przejścia dla pieszych, ani oznakowanego znakiem pionowym - uwaga piesi.
- Najgorzej jest rano o godzinie 7.30, kiedy dzieci idą na przystanek autobusowy. Kiedy chcą przejść przez jezdnię, to stoją z dziesięć minut bo jedzie tir za tirem. Zimą kiedy jest ślisko i leży śnieg, dzieci czasem muszą uciekać do rowu przed tirem - opowiada pani Iza.
Kolejny pan dodaje, że jak niesie teściowej gorący obiad, musi czekać aż pojawi się luka, samochody nie jadą i wtedy dać susa przez drogę. Może to komicznie wygląda, ale ani razu teściowej gorącego posiłku nie dostarczył. Czeka, czeka, czeka na wolną drogę a rosołek stygnie.
Panie wracają do kwestii podążanie piechotą do Modliszewic, do sklepu. Człowiek idzie i idzie. A jesienią, tapla się w błocie na poboczu. Samochody jadą jak szalone. Podmuch powietrza zmienia ludziom kierunek marszu.
- Mój mąż szedł do domu z synem i koło nich, w terenie zabudowanym samochód ciężarowy wyprzedzał drugą ciężarówkę i jeden z nich niemal zahaczył mojego męża. Wpadli z synem do rowu taki był podmuch - wspomina pani Ewa.
Inni wieją za rów i idą krawędzią zaoranej ziemi. Gdyby był chodnik, chociaż jedną stroną drogi, jakaś ścieżka rowerowa, oznakowanie przejść dla pieszych, palące się światła uliczne, wtedy o wiele lżej by się żyło. Ludzie z Pomorzan podkreślają, że chyba nad wszystkimi Anioł Stróż czuwa, że od wielu lat nie doszło do jakiejś masakry, wypadku drogowego. Starają się jak mogą by z drogi jak najmniej korzystać. Stosują się do wszelkich obowiązujących prawideł podczas korzystania z drogi. Przed jednym samochodem udaje się zwiać za rów, za pobocze. Ale gdy jedzie kolumna ciężarówek, takie działanie do realizowania jest trudniejsze. A co mają powiedzieć dzieci, które idą na przystanek i codziennie dojeżdżają z Pomorzan do szkół w Modliszewicach albo Bedlnie. Uczą się tej drogowej ekwilibrystyki od małego. Muszą, bo innego traktu nie ma!
Komisarz Marcin Wąsik z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Końskich wyjaśnia, że w ciągu ostatnich trzech lat w Pomorzanach został zatrzymany i ukarany jeden kierowca z nadmierną szybkość w terenie zabudowanym. Funkcjonariusze z "drogówki" otrzymują zadania, by w czasie służby odwiedzać Pomorzany i kontrolować prędkość samochodów.
We wrześniu KPP Końskie wystąpiła do Świętokrzyskiego Zarządu Dróg z wnioskiem o poprawę istniejącej struktury drogi W746, o budowę w Pomorzanach chodnika i przejścia dla pieszych. By wreszcie wykonano chodniki w ciągu drogi przebiegającej przez Pomorzany i trakty dla rowerów, wyznaczenia przejść dla pieszych. Podobnie jak mieszkańcy czekamy na zrealizowanie poprawek na tej drodze wojewódzkiej.
Krzysztof Obratański, burmistrz Końskich informuje, że 3 października 2024 r. odbyło się spotkanie w Świętokrzyskim Zarządzie Dróg Wojewódzkich, podczas którego poinformowano, że budowa chodników przy drodze wojewódzkiej to koszt 10 milionów złotych i obecnie taka inwestycja nie jest planowana.
Wszelki komentarz jest zbędny. Mieszkańcy Pomorzan muszą uzbroić się we wszelkiego rodzaju środki cierpliwości. I czekać, aż właściciel drogi skombinuje te wspomniane 10 milionów złotych i zrealizuje inwestycję na drodze W746.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie