Młody, bo zaledwie 24 -letni mężczyzna przebywał w Koziej Woli, w gminie Stąporków. Nikt go nie wypędzał, a jednak gdy zapadł zmrok mężczyzna opuścił gościnną wieś i poszedł drogą wiodącą wprost do lasu, w którym zabłądził. Nie wiedział, w którą stronę ma iść. Błąkał się kilka godzin. Miał przy sobie telefon. Postanowił prosić o pomoc. Wybrał numer alarmowy policji. Zadzwonił. Odezwał się oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Końskich. Zrozpaczony rozmówca prosił, żeby mu pomóc. Mówił, że wyszedł z Koziej Woli, trafił do lasu, z którego nie ma wyjścia. Dyżurny policjant rozmawiał z zaginionym. Na chwilę przerwał i w stronę lasu koło Koziej Woli wysłał radiowóz. Błąkającego się w krzakach chaszczach i zaroślach 24 -latka informował, by ten nasłuchiwał, z której strony dobiega do niego sygnał alarmowy radiowozu. A może zauważy migające światła? W każdym razie, gdy zauważy światła lub sygnały niech ostrożnie zmierza w tamtym kierunku - instruował policjant.
Widział kolorowe światła
Radiowóz dotarł niedaleko Koziej Woli. Wjechał w leśną drogę. Zaginiony zakomunikował przez telefon, że widzi jakieś kolorowe światła. Tę wiadomość dyżurny przekazał załodze radiowozu. Policjanci wyszli z auta i oświetlając teren latarkami znaleźli 24-latka. Był wychłodzony. Przybyła karetka pogotowia. Zespół Ratownictwa Medycznego udzielił odnalezionemu mężczyźnie wsparcia i przetransportował do Szpitala Specjalistycznego do Końskich. Dochodziła godzina 23.50 gdy akcja poszukiwawcza została zakończona sukcesem - powiedziała nam Iza Supernat - oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Końskich. Dobrze się stało, że zaginiony posiadał telefon komórkowy. Nie spanikował, a potrafił w tak stresującej sytuacji z niego skorzystać. Niemniej nadal nie wiadomo, dlaczego o dość późnej porze młody człowiek poszedł do lasu.
Komentarze opinie