Koneccy policjanci zatrzymali do kontroli drogowej samochód osobowy. Po wymianie słów z kierowcą poznali, że ten do trzeźwych nie należy. Polecili mu opuścić auto. Poprosili do radiowozu. I na razie wszystko odbywało się z dużą kulturą. Zaczęło się psuć, gdy policjanci próbowali sprawdzić mężczyznę, ile to alkoholu jest w jego organizmie. Natychmiast odmówił, gdy zobaczył jak jeden z nich przygotowuje alkotest do użycia. Wystarczyło, że kierowca dmuchnąłby w ustnik urządzenia i byłoby po kłopocie. Kategorycznie odmówił. Więc policjanci pojechali do koneckiego szpitala, by ktoś z personelu medycznego pobrał mu krew. Do tego celu służy specjalna sterylna ampułka ze wszystkimi przymiotami strzykawki, którą na wyposażeniu mają policjanci. Wystarczy, że krew zostanie pobrana do wspomnianego zestawu i cały wędruje do laboratorium, które po badaniu orzeknie, czy w niej znajduje się - i w jakie ilości - alkohol.
Taser powalił awanturnika
Ale kierowca ani myślał o oddaniu choćby kropli krwi. W takich przypadkach policjanci mogą użyć przymusu bezpośredniego czyli siły fizycznej, obezwładnić podejrzanego i pobrać krew. Mężczyzna zaczął ubliżać już nie tylko policjantom, ale wszystkim, którzy akurat byli w gabinecie zabiegowym szpitala. Szarpał się z policjantami, zrywał zasłony. Dwóch funkcjonariuszy nie radziło sobie z mężczyzną. Poprosili o pomoc dyżurnego KPP, by przysłał kolejnych funkcjonariuszy. Nim dotarli do szpitala, choć to trwało ledwie kilka minut, w drzwiach gabinetu pojawił się kolega zatrzymanego kierowcy. Przybył z odsieczą. Chciał go uwolnić z wrażych rąk. Na początek domagał się, by kumpla uwolnić, bo to żaden bandyta, a zacny obywatel. Policjanci nie brali pod uwagę słów obrońcy. Dokładali starań, by krew została pobrana kierowcy. Gdy już wszystkim brakło sił i cierpliwości, jeden z policjantów wystrzelił w stronę mężczyzny z tasera - pistoletu z paralizatorem elektrycznym. Kolega, który jeszcze chwilę temu gotów był czynnie uczestniczyć w wyzwalaniu kierowcy zawahał się. Stracił rezon. Widząc, że żadna burza nie odwiedzie policjantów od pobrania krwi, wystraszył się skutków działania paralizatora i błyskawicznie opuścił gabinet zabiegowy.
W oczekiwaniu na wynik
. - Wstrząs elektryczny tasera spowodował, że bez przeszkód kierowcy pobrano krew. I wysłano do laboratorium. Teraz wszyscy czekają na wynik badania i skutki prawne jakie będą następstwem. Gdy okaże się, że ilość alkoholu w organizmie mężczyzny kierującego samochodem będzie wyższa od 0,5 promila taki stan kwalifikowany jest jako przestępstwo - mówi Izabela Supernat - oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Końskich. Podlega będzie wtedy orzekaniu z art. 178a. § 1 kk - kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności.Do tematu wrócimy.
Komentarze opinie