
Wczasowisko, a właściwie ludzie wypoczywający w Sielpi idą spać, gdy wstaje słońce. No może nie wszyscy, ale głównie ci, którzy przybyli tu odetchnąć ciałem i umysłem. Dopiero około godz. 8.30 - 9.30 na uliczki i plaże wychodzą ludzie.
Wczesnym rankiem na uliczkach wewnątrz wczasowiska Sielpia uwijają się ludzie z miotłami, grabiami, wózkami. Sprzątają deptaki z resztek wczorajszego dnia i nocy.
Po godz. 8.30 punkty handlowe i sklepy otwierają drzwi. Na miejscach bazarowych sprzedawcy wystawiają zabawki, pamiątki z letniska. Większość uniwersalnych z ukrytym napisem miejsca pochodzenia - „Made in China”. Woda na zalewie marszczy się od lekkich podmuchów wiatru. Przy brzegu, w licznych przystaniach, zacumowany sprzęt pływający.
Na ul. Spacerowej z garaży wyjechały napędzane nogami czterokołowce. Oczekują na klientów. Kilkoro ludzi już dosiadło te mini samochody i udało się na wycieczkę uliczkami wczasowiska. Na końcu ul. Spacerowej w kompleksie kultury obok Nieetatowego Zespołu Policji Wodnej i kina letniego, które zaprasza na filmy animowane, swoje miejsce zajęło Centrum Informacji Turystycznej.
Magdalena Weber udziela wszelkich informacji, gdzie i kiedy najlepiej wybrać się na pieszą wycieczkę. Czy to lasami do Rezerwatu Piekło-Gatniki, czy rowerami nieco dalej do rezerwatu Piekło Niekłańskie.
- Pierwsi ludzie żądni wiadomości turystycznych pojawią się dopiero około południa - mówi nam Magda Weber. - Wypoczywający ze Śląska, Łodzi dopytują o bliższe i dalsze okolice Sielpi. Kierujemy ich do Zakładu Hutniczego w Maleńcu i wielu innych ciekawych i arcyciekawych miejsc, jakimi przyroda i ludzie przez minione wieki obdarowali Ziemię Konecką.
Mija kolejne pół godziny. Na wodę wydostaje się pierwszy okręt napędzany siłą mięśni. Rower wodny wielkiej szybkości nie rozwija, ale radość przynosi uczestnikom rejsu, dzieciom, które z rodzicami wyruszyły w wodą podróż. Na molo, dawnej grobli zalewu z przełomu XIX i XX wieku spacerują ludzie. W przeważającej większości starsi. Emeryci, którzy w Sielpi dotleniają płuca. Szkoda, że pochylona sosna, która jest na najbardziej wysuniętym punkcie molo dożywa swoich dni. W tym roku nie puściła młodych pędów. Usycha. Do tej pory byłą fotografowana z różnych stron, wcześniej zdobiła pocztówki z Sielpi. Na półwysep obok mostu po przeciwnej stronie zalewu, wróciła odnowiona, odrestaurowana, żeliwna kapliczka napisem „Górnicy Sielpi Bogu Wszechmocnemu w roku 1859”.
Po nocy na plaży zostały ślady mocnej zabawy. Plansza z instruktażem jak się zachować na plaży w okresie pandemii mocno do ziemi pochylona. Ratownicy rozpoczynają pracę o godz. 11, bo wtedy na plażę wylegnie tłum ludzi. Wytyczone linami miejsce jest szczególnie strzeżone. Woda jest czysta. Ma wzięcie. Wieczorem wczasowisko będzie rozlegało muzyką różnych rytmów i różnych rymów. Przy stolikach restauracji i barów, przy kufelkach złocistego napoju, ludzie będą dyskutowali o polityce, wypoczynku, smakołykach, zawartych znajomościach, itd., itd.
Jak wiadomo zalew w Sielpi jest remontowany. Po zakończeniu sezonu wypoczynkowego, kolejny raz zostanie pozbawiony wody, by maszyny mogły czyścić dno. Po wakacjach zacznie się remontowanie tej części, która zarosłą trzcinami, roślinami wodnymi, gdzie czysta woda przeobraziła się w teren bagienny. I w przyszłym roku lustro wody się powiększy.
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie