Policjanci apelują do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności w okolicach lasów, ale także łąk i pól, gdzie na drogę często wychodzą dzikie zwierzęta. Kilka dni temu w zderzeniu audi z jeleniem ranna została jedna osoba. Policjanci przypominają o znakach ostrzegających - „Uwaga dzikie zwierzęta”, które nie przez przypadek ustawione są w miejscach, gdzie występują taki zagrożenia.
Kilka dni temu na odcinku drogi prowadzącej przez las doszło do wypadku drogowego z udziałem zwierzęcia. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów pracujących na miejscu zdarzenia, kierujący audi uderzył w przebiegającego przez jezdnię jelenia. W wyniku uderzenia zwierzę odbiło się od pojazdu i wpadło do środka samochodu tej samej marki jadącego z przeciwnego kierunku. W zdarzeniu ranny został 16-letni pasażer, którego przetransportowano do szpitala w Warszawie.Lekceważąc znaki drogowe ostrzegające o miejscach, gdzie dzikie zwierzęta przekraczają drogę, narażamy się na duże niebezpieczeństwo. W przypadku zderzenia z dzikiem, jeleniem lub ważącym kilkaset kilogramów łosiem należy się liczyć z poważnym uszkodzeniem pojazdu. Do takich sytuacji najczęściej dochodzi wieczorem i wczesnym rankiem, szczególnie teraz jesienią. Pamiętajmy jednak, że zwierzęta mogą również pojawić się w terenie zabudowanym. Jeśli zobaczysz przebiegające przez drogę zwierzę bądź czujny, zwolnij i jedź ostrożnie. Pamiętaj, że sarny, jelenie i dziki żyją w stadach i za pojedynczym osobnikiem mogą podążać kolejne.Jeżeli dojdzie do zdarzenia z udziałem dzikiej zwierzyny, zjedź na pobocze, włącz światła awaryjne i zabezpiecz miejsce trójkątem ostrzegawczym. Pod żadnym pozorem nie dotykaj zwierzęcia! W takiej sytuacji należy natychmiast zawiadomić policję. Przyjmujący zgłoszenie dyżurny poinformuje odpowiednie służby i lekarza weterynarii oraz skieruje na miejsce patrol policji.Źródło: Mazowiecka Policja
Jestem zbulwersowana tytułem. Podobne teksty puszczają dziennikarze telewizyjnym. Najwidoczniej żaden z nich nie zastanowił się co proponuje. Zwierzę potrafi wyskoczyć z krzaków pełnym galopem. Nie ma żadnej możliwości reakcji jeżeli wali prosto w samochód. Moje pierwsze spotkanie z dzikami blisko 20 lat temu miało miejsce w polu. Stado uderzyło tyralierą na kolumnę samochodów. Przede mną jechał maluch. Dostał w bok. Auto niemal zostało skasowane. Ja miałam więcej szczęścia, bo zaliczyłam potężną sztukę przodem, ale jechałam busem z potężnym zderzakiem. Cała przeprawa zwierząt przez szosę trwała ułamek sekundy. Zanim je zobaczyliśmy, już ich nie było. Rozmiar "mojego" kolosa wywnioskowałam z wielkości śladu na samochodzie. Zareagować to można na zwierzę, które wyjdzie z rowu kilkadziesiąt, kilkanaście metrów przed samochodem. Wtedy uwagi o ostrożności, o nielekceważeniu znaków miałyby sens. Jestem jakimś pechowym kierowcą, bo nocnych spotkań miałam już wiele. Dwa razy się zderzyłam z nieostrożnym "przebiegaczem". Dlatego wiem, że znak nie chroni. Można tylko wyjść z samochodu i przejść las pieszo. Żadna ostrożność i nawet prędkość 30 km/godz nie zabezpieczy przed rozpędzonym i nieprzewidywalnym dzikim zwierzęciem. To ruska ruletka.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jestem zbulwersowana tytułem. Podobne teksty puszczają dziennikarze telewizyjnym. Najwidoczniej żaden z nich nie zastanowił się co proponuje. Zwierzę potrafi wyskoczyć z krzaków pełnym galopem. Nie ma żadnej możliwości reakcji jeżeli wali prosto w samochód. Moje pierwsze spotkanie z dzikami blisko 20 lat temu miało miejsce w polu. Stado uderzyło tyralierą na kolumnę samochodów. Przede mną jechał maluch. Dostał w bok. Auto niemal zostało skasowane. Ja miałam więcej szczęścia, bo zaliczyłam potężną sztukę przodem, ale jechałam busem z potężnym zderzakiem. Cała przeprawa zwierząt przez szosę trwała ułamek sekundy. Zanim je zobaczyliśmy, już ich nie było. Rozmiar "mojego" kolosa wywnioskowałam z wielkości śladu na samochodzie. Zareagować to można na zwierzę, które wyjdzie z rowu kilkadziesiąt, kilkanaście metrów przed samochodem. Wtedy uwagi o ostrożności, o nielekceważeniu znaków miałyby sens. Jestem jakimś pechowym kierowcą, bo nocnych spotkań miałam już wiele. Dwa razy się zderzyłam z nieostrożnym "przebiegaczem". Dlatego wiem, że znak nie chroni. Można tylko wyjść z samochodu i przejść las pieszo. Żadna ostrożność i nawet prędkość 30 km/godz nie zabezpieczy przed rozpędzonym i nieprzewidywalnym dzikim zwierzęciem. To ruska ruletka.