
W sobotę, 6 kwietnia 2024 roku w lesie koło Wąsosza w gminie Końskie, w miejscu wojennej tragedii sprawowana była msza święta. 6 kwietnia 1940 roku Niemcy rozstrzelali 24 mieszkańców. Następnego dnia kolejnych 13 ludzi. Od 30 marca do 11 kwietnia 1940 roku zamordowali 717 ludzi koneckich wsi.
6 kwietnia 2024 roku, w 84 lata po tragedii społeczność Jeleniej Góry, Stadnickiej Woli, Nieba, Piekła, Sielpi, Małachowa i Wąsosza, wróciła na miejsce uświęcone krwią mordowanych mieszkańców tych miejscowości. Wtedy było to pastwisko, polana w lesie. Obecnie wokół rosną dorodne sosny. Niemniej puste miejsce zostało, o co zadbali potomkowie tych, którzy na tej polanie kończyli swoje życie.
W miejsce śmierci bezbronnej ludności, 84 lata po tragedii przybyli sołtysi okolicznych wsi, burmistrzowie Końskich, członkowie ŚZŻAK Końskie - kpt. Zdzisław Kowalski, Andrzej Kosma, prezes związku. Przybyły sztandary: ŚZŻAK Końskie z pocztem sztandarowym uczniów ZSP w i dow. ppor. Witoldem Fitasem, Nadleśnictwa Barycz, OSP Kornica, Wąsosz, Końskie .
Tego dnia na polanie, która jest świadkiem tragedii mieszkańców okolicznych wsi modliło się 80 osób. Mszę świętą sprawował ks. kan. Tomasz Jankowski, proboszcz parafii MBNP. Później ksiądz poświęcił nowy krzyż, jaki zamontowano na tablicy z nazwiskami poległych.
A ludzie modlili się w intencji poległych i zamordowanych matek, ojców, synów, którym życie zabrały pociski z karabinów, pistoletów specjalnych hitlerowskich grup likwidacyjnych, złożonych z wykolejeńców życiowych, którzy w pierwszych dniach kwietnia 1940 roku prowadzili polowali na ludzi w lasach między Mniowem, Stąporkowem, a Końskimi.
Od wielu lat inicjatorem obchodów tej ważniej dla ludzi rocznicy, jest Lucjan Górecki, sołtys Wąsosza, który przypomniał tamte tragiczne chwile. Z każdym rokiem ubywa uczestników obchodów wojennej tragedii. Odchodzą do tych, za których za życia się modlili.
6 kwietnia 1940 roku w pobliżu wsi Niebo i Piekło, zastrzelili mieszkańców wsi Stadnicka Wola, Piekło, Jelenia Góra i Niebo: Antoniego Gardulskiego, Romana Gardulskiego, Edwarda Wąsika, Franciszka Młynarczyka, Franciszka Szmita, Antoniego Kulety, Władysława Dziurdzia, Jana Kaczmarczyka, mężczyzny o nazwisku Zagnański, Józefa Dziurdzia, Teodora Plaskoty, Adama Tomali, Rudolfa Tomali, Władysława Zamachowskiego, Andrzeja Góreckiego, Mariana Tarnowskiego, Wincentego Zbroi, Józefa Szejny, Józefa Łyczka, Józefa Woźniaka, Tomasza Serka, Stefana Łyczka, Władysława Wierzbickiego, Leona Wierzbickiego.
7 kwietnia 1940 roku, w lesie za Wąsoszem hitlerowcy zamordowali: Franciszka Klecha, Mariana Wroteckiego, Stanisława Kałużyńskiego, Karola Janiszewskiego, Stanisława Młotkiewicza, Józefa Piotrowicza, Bolesława Wąsika i Władysława Wąsika, Józefa Łyczka, Lucjana Stąporka i Władysława Wierzbickiego, Władysława Panka i Jana Wąsika. Zabitych przypadkowo znalazły dzieci, które pasły w lesie krowy. Rodziny pochowały ich na cmentarzach w Czarnej i Miedzierzy.
W kwietniu 1940 roku niemieccy oprawcy tropili oddział Wydzielony Wojska Polskiego mjr. Hubala. I tak organizowali zemstę za pomaganie swoim żołnierzom, że krew spływała strugami. Specjaliści wyszkoleni do zabijania nie myśleli nawet o Konwencji Genewskiej, która zabraniał zemsty na cywilach. Około 8 tysięcy ludzi niemieckich formacji prowadziło obławę w lasach między Mniowem, Stąporkowem, a Końskimi, gdzie niby w ostatnim czasie widziano żołnierzy "Hubala. Tu z całym swoim bagażem doświadczeń myśliwych, wyspecjalizowani w polowaniach na ludzi, na cywilów mordowali bez pardonu Bogu ducha winnych mieszkańców wsi. Specjalizowała się w tym banda kryminalistów niemieckich spod znaku einsatzgruppen. Zawsze napakowanych metaamfetaminą, która dodawała im animuszu, "rycerskości" i chęci zabijania. Doskonale wiedzieli, że wojska polskiego już dawno tu nie ma. Ale pretekst, skwapliwie wykorzystali.
8 kwietnia 1940 roku wymordowali ponad 70 mieszkańców Szałasu, których doczesne szczątki spoczywają na parafialnym cmentarzu w Odrowążu. Sumując, od 30 marca do 11 kwietnia 1940 roku, niemieckie bestie spacyfikowały 31 wsi, zamordowali wówczas 717 ludzi. Z tej liczby 502 osoby zabili na miejscu, 189 uwięzili i rozstrzelali bez sądu, 24 zginęły w obozach koncentracyjnych, a 2 zmarły na torturach. Niemcy spalili ponad 600 zagród chłopskich. Żyjący wciąż pamiętają o tych, którym życie odebrano pociskiem karabinowym.
Fot. OSP Wąsosz i Marian Klusek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie