Czyżby koniec gehenny? Radnym i mieszkańcom gminy Fałków dopiekło do żywego, gdy na placu magazynowym Zakładu Polskich Odpadów Komunalnych, wybuchł szósty pożar. Płonęły różnego rodzaju odpady, które zakład zobligował się przerabiać na paliwa alternatywne. W piątek 8 listopada, gdy akcja gaszenia pożaru dobiegała końca, odbywała się nadzwyczajna sesja Rady Gminy poświęcona temu problemowi.
5 listopada ok.godziny 4,08 po raz szósty z kolei wybuchł pożar na składowisku-magazynie w Zakładzie Polskie Odpady Komunalne w Fałkowie. Ogniem objęte były 2 hałdy o powierzchni - pierwsza 300 metrów kwadratowych i druga 800 metrów kwadratowych. Kłęby śmierdzącego dymu wiatr przenosił w kierunku na Fałków, Pląskowice, Starzechowice. W ludziach wzrastała złość. Wysypisko truje. Nie widzą wyjścia, nie widzą przyszłości. Jeśli ktoś nie położy kresu tej gehennie chyba trzeba pakować manatki i zwiewać z gminy Fałków – tak najkrócej można ująć stan emocjonalny mieszkańców.
Posiedzenie i wizja lokalna
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, 5 listopada, gdy w Fałkowie szalał pożar, odbyło się spotkanie zorganizowane z inspiracji Grzegorza Pieca, starosty koneckiego . Przybyła Agata Wojtyszek, Michał Warszawski, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego UW, Mariusz Gosek, członek Zarządu Województwa Świętokrzyskiego; przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach, funkcjonariusze policji koneckiej, przedstawiciele Sanepidu, służb ochrony środowiska, straży pożarnej.
Starosta sugerował, że decyzja o zamknięciu wysypiska, spowoduje zaprzestanie dowożenia. Wysypisko jest problemem całego powiatu – podkreślił starosta.
Po zakończeniu spotkania w Końskich uczestnicy pojechali do Fałkowa, dokonać wizji lokalnej na składowisku magazynowym POK. Starosta planował również przybyć do Fałkowa na nadzwyczajną sesję.
Nadzwyczajnie o zwyczajnych odpadach
8 listopada 2019 roku zwołano nadzwyczajną sesje Rady Gminy Fałków. Przybyli radni, sołtysi wsi z gminy Fałków, przedstawiciele koneckiej policji, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach, Wydziału ochrony środowiska starostwa, Urzędu Marszałkowskiego, Państwowej Straży Pożarnej i najbardziej pokrzywdzeni mieszkańcy gminy. Przybył również Robert Pach, właściciel Polskich Odpadów Komunalnych w Fałkowie.
Piotr Gonerka przewodniczący Rady Gminy podkreślił, że skończył się czas grzecznych rozmów, z właścicielem, który uczestniczył w dwóch sesjach, trzech komisjach problemowych Rady Gminy. Obiecywał, że już wkrótce firma zacznie działać zgodnie z zasadami i pozwoleniami. Tymczasem hałdy odpadów na placu magazynowym przekraczają już dozwolone wielkości. A co najważniejsze, cały czas dowożone są nowe odpady, choć zakład POK wcale nie przerabia zapasów zalegających na placu.
Hiobowa wieść
Lucyna Ziętek, naczelnik ochrony środowiska koneckiego starostwa powiedziała, że do 20 lutego 2020 roku właściciel, POK musi usunąć naruszenia, wstrzymać dowożenie odpadów. Zakład może na dobę przerobić ok.600 ton. Ale Polskie Odpady Komunalne mają problem, kłopoty z odbieraniem wyprodukowanego paliwa alternatywnego.
Waldemar Wach, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, przekazał zebranym na sesji informację, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wydał decyzję o zakazie dowożenia nowych śmieci na składowisko. Od tego momentu policja ma prawo kontrolować ciężarówki dojeżdżające do POK i sprawdzać czy właściciel respektuje zakaz. Decyzja została wydana 6 listopada, a dzień później dostarczona właścicielowi spółki Polskie Odpady Komunalne. Dodał również hiobową wieść. Badania wykazały zanieczyszczenia ziemi wokół składowiska.
Robert Pach mówił: - Jeżeli nie będę przyjmował odpadów, czekają mnie wysokie kary za nie wywiązywanie się z umów. I może zdarzyć się tak, że zamknę zakład, który przejdzie w upadłość. Podkreślał, że taka sytuacja jest wynikiem niedopasowania przepisów do sytuacji. Robię wszystko, aby do pożarów nie dochodziło, a gdy już wybuchnie pożar, to nawet pomagam przy gaszeniu. Płacę za obiady strażakom, którzy biorą udział w akcjach.
Szczury grają w filmie
Głos w dyskusji zabierali radni, sołtysi. Każdy miał swój argument, z wiodącym wnioskiem - zlikwidować składowisko! Nikt nie proponował, żeby zlikwidować zakład POK, a jedynie składowisko śmiecia. A tym samym przyzwoicie traktować mieszkańców okolicy. Żeby nie dochodziło do pożarów i wylęgarni karaluchów, szczurów i innego robactwa.
Właściciel odpierał argumenty. Twierdził, że dwa razy w miesiącu specjalistyczna firma deratyzacyjna rozprawia się z gryzoniami i robactwem.
Ludzie jakoś w te argumenty nie wierzyli. Przytaczali fakt, że w internecie krąży film o Fałkowie, ze szczurami z rolach głównych. Mrugają do kamery, jakby nawet się uśmiechały!
Grzegorz Zganiacz, komendant OSP gminy Fałków podpowiadał właścicielowi POK, żeby w hałdach wstawił kominy, które będą odprowadzały tworzące się na dole gazy, w tym wybuchowy metan. Być może to będzie sposób na zaprzestanie pożarów – sugerował.
Starszy kapitan Ryszard Stańczak powiedział, że w gaszeniu sześciu pożarów udział brało 367 zastępów, z niemal wszystkich komend powiatowych województwa i OSP z powiatu koneckiego. Pojawiała się wielka ilość samochodów gaśniczych i innych specjalistycznego przeznaczenia.
Od siebie dodamy - licząc po pięć, sześć osób w zastępie wychodzi, że przez Fałków przewinęło się ok. 2.200 strażaków i druhów.
Śledztwo o zanieczyszczenie środowiska
Młodszy inspektor Dariusz Dębowski, zastępca komendanta powiatowego policji w Końskich mówił: - Policja skupia się na wykonywaniu czynności procesowych w postępowaniu karnym, które prowadzi Wydział Dochodzeniowo Śledczy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Nasze działania odbywają się na miejscu zdarzenia, w związku z zaistniałymi pożarami, gromadzimy dowody i informacje dotyczące ewentualnego zanieczyszczenia środowiska, jak też nieodpowiedniego gospodarowania odpadami. Wysyłamy je do Prokuratury Okręgowej za pośrednictwem Prokuratury Rejonowej w Końskich. Więcej szczegółów podać nie mogę, ze względu na prowadzone postępowania.
Zastępca naczelnika Wydziału Kryminalnego KPP Końskie, asp. Markiewicz powiedział, że nie może zdradzić szczegółów w związku z toczącymi się postępowaniami w sprawie wszystkich pożarów, poszerzane o kolejne zdarzenia.
Emocje w zenicie
Henryk Konieczny wójt Fałkowa, rozgoryczony sytuacją mówił, że właściciel POK zawiódł zaufanie mieszkańców pięknej gminy Fałków. To nie jest składowisko śmieci jak popularnie ludzie ujmują. POK to miał być zakład przetwarzania odpadów. A w tym momencie stał się wysypiskiem śmieci – podkreślił dobitnie. - Nasza desperacja sięga zenitu. Tak dalej być nie może. Po pierwszym pożarze właściciel deklarował szybkie naprawienie sytuacji. A potem były kolejne pożary.
Mariusz Gosek, wicemarszałek województwa powiedział, że Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro interesuje się tym problemem. Zintegrowane pozwolenie dotyczące prowadzonej działalności i gospodarki śmieciami wydał na czas nieograniczony starosta konecki. Ale można je cofnąć w momencie gdy nie są spełnione przesłanki w zakresie, w którym to pozwolenie zostało wydane. - Działania podejmują WIOŚ, policja i prokuratura, które ustalą okoliczności powstania pożarów. Czy to były podpalenia czy samoczynne zapalenia się gazów? Najważniejszy jest problem mieszkańców. Ja się nie dziwię, że tak duże emocje towarzyszą ludziom. Chcą żyć w miarę godnych warunkach, a to co się ostatnio dzieje przysparza im niepokoju. Pytanie, ile jeszcze będzie pożarów? Trzeba połączyć siły żeby sprawę doprowadzić do końca ! Problem narasta - stwierdził M. Gosek.
Do gołego placu
Piotr Gonerka, przewodniczący RG chciał usłyszeć od przedsiębiorcy deklarację, że nie będzie zwoził odpadów.
Robert Pach stwierdził: - W przyszłym tygodniu uruchamiam linię produkcyjną paliwa. Za trzy, cztery miesiące zakład zdoła przerobić wszystkie zgromadzone odpady.
I tym optymistycznym akcentem kończyła się nadzwyczajna sesja Rady Gminy w Fałkowie. Niemniej władze gminy i mieszkańcy nie bardzo wierzą w deklarację właściciela POK. Zintegrowane pozwolenie na składowanie i przetwarzanie śmieci ważne jest do końca 2019 roku. Może się okazać, że nie zostanie przedłużone. I wówczas gmina Fałków pozostawiona będzie sama sobie z hałdą odpadów przy ul. Pląskowickiej. Na razie apelują do mieszkańców, by informowali policję w momencie zauważenia przyjmowania odpadów na składowisko magazynowe. MARIAN KLUSEK
Komentarze opinie