
Edward Rożnowski udowodnił, że jest wart swego sportowego pseudonimu. „Herkules”, mimo wielu przeciwności losu, dalej snuje sportowe plany.
O niewyobrażalnych dokonaniach naszego siłacza Edwarda „Herkulesa” Rożnowskiego, pisaliśmy wielokrotnie.
Jako zawodnik dokonał czegoś, co przeszło już do historii sportów siłowych. Na arenie międzynarodowej startuje nieprzerwanie od ponad 35 lat. Zdobył w sumie 79 mistrzowskich medali!
Jako trener Rożnowski wychował dotychczas siedmiu mistrzów świata i dziewięciu mistrzów Europy. Mistrzów Polski nie sposób zliczyć. Te niesamowite osiągnięcia naszego siłacza na pomostach Polski, Europy i świata, nie przeszły bez echa.
Jak informowaliśmy w styczniu br., „upomniał” się o niego klub z Niemiec, w którym startował wraz ze swoimi synami przez wiele lat. Zarząd klubu ze Stuttgartu zaproponował „Herkulesowi” współpracę. Będzie w tym klubie trenerem - koordynatorem, z licencją trenerską uprawniającą do udziału w niemieckiej Bundeslidze. A takiej licencji, po ostatnich burzliwych przemianach, klub ze Stuttgartu obecnie nie posiadał.
- Decyzję podjąłem natychmiast. Chcę temu klubowi pomóc, gdyż znalazł się on w tarapatach po spadku do II ligi. Robię to w dowód wdzięczności, gdyż przez wiele lat tam startowałem. Poznałem nie tylko język niemiecki i tamtejszą kulturę, ale dzięki klubowi i startom w jego barwach, zwiedziłem niemal cały świat. Tego się nie zapomina. Jeśli będzie taka potrzeba, a wszystko na to wskazuje, to pomogę im nawet gratis - informował nas wtedy Edward Rożnowski.
„Herkules” wyruszył do Stuttgartu w pierwszą sobotę stycznia. Snuł plany odbudowy potęgi niemieckiego klubu. Przed nim rozciągał się ogrom organizacyjnej pracy w Niemczech, gdyż praktycznie rozpoczynał od zera. Wszystko szło dobrze do czasu, aż światem wstrząsnęła pandemia koronawirusa. Świat zamarł, sport też. Plany odbudowy potęgi klubu ze Stuttgartu zeszły na dalszy plan.
Później okazało się, że nasz legendarny sztangista musiał poddać się kolejnej, siódmej już operacji.
- Operacja dotyczyła prawej dłoni, w której „zakleszczyły” się nerwy odpowiedzialne za uchwyt. Z tym problemem borykam się od ponad 2 lat. Nie wiedziałem co jest powodem, że sztanga o wadze 240-250 kg wypada mi z dłoni. A do tej pory nie miałem problemu z utrzymaniem sztangi o wadze ponad 300 kg! - informuje „Herkules”.
Kto zna Edwarda Rożnowskiego, ten wie, że siłacz z Modliszewic imponował potwornym uściskiem. Mówiąc krótko, zgniatał dłoń jak imadło. Większość lekarzy, z którymi się kontaktował ze swoim problemem, zalecało, aby definitywnie zakończył karierę. Mówili, że to zmęczenie materiału.
- Prawie się z tym pogodziłem... gdyby nie wyjazd do Niemiec. Tamtejsi specjaliści znaleźli przyczynę moich dolegliwości. W innym przypadku z pewnością zakończyłbym karierę zawodniczą - dodaje.
Specjaliści od medycyny sportowej, chirurdzy i neurochirurdzy, w ciągu zaledwie 10 dni od postawienia diagnozy, zoperowali naszemu gladiatorowi prawą dłoń.
- Pozbawili mnie z dnia na dzień bardzo nieprzyjemnych dolegliwości, które doskwierały mi od ponad 2 lat. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze operacji drugiej dłoni. Operacja lewej reki przewidziana jest na 28 czerwca br. Muszę obiektywnie stwierdzić, że jestem pod wielkim wrażeniem wspaniałej opieki medycznej lekarzy i personelu medycznego w Niemczech. Choć prawdę mówiąc, że gdyby nie lekarze z koneckiego szpitala z Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej, dr Sławomir Rowiński i dr Marek Figiel, którzy zoperowali moje lewe kolano i zerwany biceps, nie wspominając o moim serdecznym przyjacielu, dr Cezarym Struziku, to moja kariera byłaby dawno zakończona - uzupełnia Edward Rożnowski.
Po drugiej operacji dopiero okaże się, czy Rożnowski wystartuje w zaplanowanych na październik br. mistrzostwach świata w kanadyjskiej Reginie wraz ze swoim synem Michałem. „Herkules” nie ukrywa, że chce dalej walczyć na pomostach.
- A co do moich planów w klubie ze Stuttgartu, to mocno się one skomplikowały z powodu pandemii. No cóż, samo życie... Jak tylko to będzie możliwe, to wznowię współpracę z moim dawnym klubem. Pozdrawiam wszystkich sympatyków sportów siłowych - kończy Edward „Herkules” Rożnowski.
Dariusz Kosma
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie