
24 listopada tuż przed 21.30 od córki właściciela posesji w Młotkowicach służby ratownicze otrzymały zgłoszenie, że od kilku dni nie ma z mężczyzną kontaktu.
Do akcji ratunkowej pojechali strażacy JRG, druhowie strażacy z Rudy Malenieckiej i Młotkowic. Na miejsce zdarzenia przybyli policjanci. W domu znaleziono ciało gospodarza w daleko posuniętym rozkładzie pozbawione głowy i ręki.
Około godz. 21.30 pod posesję w Młotkowicach podjechali druhowie strażacy z OSP Młotkowice dowodzeni przez dh Karola Sobonia, a kilka minut później dotarli druhowie z OSP KSRG Ruda Maleniecka. Kwadrans później dojechał z Końskich zastęp JRG i dowodzenie akcją objął kpt. Łukasz Zawadzki.
Od razu nie dało się wejść nawet na podwórko, bo biegał pies, amstaf. Po chwili udało się strażakom obłaskawić psa. Nie wykazywał agresji i był przyjaźnie nastawiony do człowieka. Zaprowadzili do jednego z pomieszczeń i zamknęli. Nawet poczęstowali go kanapką, którą pies niemal pochłonął.
Strażacy dowiedzieli się od funkcjonariuszy policji, że prawdopodobnie w domu znajduje się mężczyzna, z którym córka nie może nawiązać kontaktu telefonicznego od około trzech dni.
- Policja ustaliła także, że ojciec zgłaszającej cierpiał na poważne schorzenia, a sama zgłaszająca przebywa obecnie w Warszawie. Drzwi do domu strażacy nie musieli wyważać. Ratownicy JRG Końskie z policjantem weszli do mieszkania. Zobaczyli leżącego na podłodze 48-letniego mężczyznę. Był znacznie okaleczony, a ciało w daleko posuniętym rozkładzie. Na miejsce zdarzenia przybył lekarz Nocnej Opieki Zdrowotnej SOR w Końskich i o godz. 22.33 stwierdził zgon - relacjonował nam działania st. kpt. Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP.
Ciało 48-latka było pozbawione głowy i ręki. Strażacy i policjanci szukali ich na podwórku posesji. Po długotrwałym i dokładnym przeszukaniu podwórka, znaleźli brakujące części ciała. Sprawą śmierci 48-latka zajęła się Prokuratura Rejonowa w Końskich. W czwartek, 26 listopada br. odbyła się sekcja zwłok, która ma wyjaśnić, co było przyczyną zgonu mężczyzny. Służby prowadzące postępowanie utrzymują, że do śmierci 48-latka nie przyczyniła się osoba trzecia.
Jak mówią mieszkańcy Młotkowic, 48-latek kilka lat temu sprowadził się do wsi. Był bardzo chory co było widać, gdy niekiedy spacerował. A pies bronił dostępu do posesji przed nieproszonymi gośćmi. Teraz pies rasy amstaff, trafił do schroniska.
Jak nam powiedziała st. sierż. Marta Przygodzka, oficer prasowy KPP Końskie, potwierdza, że po przeprowadzeniu sekcji zwłok przez patomorfologa będzie wiadomo, co było przyczyną śmierci 48-latka. Postępowanie prowadzą funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Radoszycach.
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie