W pięknej sali hotelu w Fałkowie spotkali się ludzie, którzy chcą zatrzymać zaśmiecanie gminy i zatruwanie jej mieszkańców. Na ich zaproszenie przybył Mariusz Gosek, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego, bryg.Grzegorz Zieliński komendant powiatowy PSP, Krzysztof Bajor wicewójt Fałkowa i Krzysztof Gonerka, przewodniczący Rady Gminy.
Na spotkanie przybyło 26 mieszkańców gminy Fałków zainteresowanych i zaniepokojonych o los swojej małej ojczyzny. Każdy z osobna i wszyscy dążą do zaprzestania zaśmiecania terenu gminy przez Polskie Odpady Komunalne, których zakład paliw alternatywnych znajduje się między Fałkowem, a Pląskowicami. Może sam zakład i składowisko surowca, czyli wszelakich odpadów komunalnych nikomu nie przeszkadzał, do momentu, gdy od 21 lipca br., do 7 października br., składowisko zaczęło się palić. Nadal nie wiadomo jaka jest przyczyna pożarów. Słychać o podpaleniu, samozapaleniu. Postępowanie prowadzą policjanci, a śledztwa Prokuratura Okręgowa w Kielcach i Prokuratura Rejonowa w Końskich.
Odpady na paliwa
Musimy przypomnieć, że dzięki doskonałej lokalizacji zakładu w Fałkowie Spółka ma do możliwość obsługi aż 7 województw: świętokrzyskiego, śląskiego, małopolskiego, podkarpackie, łódzkiego, mazowieckiego oraz lubelskiego. Ich przetwarzanie polega na wstępnej segregacji i doborze określonych odpadów w postaci stałej, innych niż niebezpieczne, typu: tworzywa sztuczne, guma, różnego rodzaju opakowania, tekstylia, włókniny, drewno itp. – informuje strona internetowa Polskie Odpady Komunalne. A tak dokładnie to chyba nikt nie wie, co znajduje się w magazynie surowca - składowisku na placu - kryjącego się pod nazwą komunalne. Zakład nie jest ogrodzony nawet sznurkiem. Nigdzie nie ma tabliczki, że to jest teren prywatny. Gdy ktoś znajdzie się za blisko hałdy odpadów, upust swojego niezadowolenia dają pracownicy.
Pożary
Koniecznie trzeba przypomnieć, że od 21 lipca br., do 31 lipca br., paliło się składowisko surowców do produkcji paliw alternatywnych należące do Zakładu Polskie Odpady Komunalne sp. z o.o. w Fałkowie. W działaniach gaśniczych udział brało ponad 150 pojazdów i 420 strażaków PSP z KP PSP województwa świętokrzyskiego i druhów ochotników ze wszystkich OSP powiatu koneckiego. Przy gaszeniu zużyli ponad 800 metrów sześciennych wody, dostarczanej magistralą wężową z odległego o trzy kilometry zbiornika w Starzechowicach.
19 września br. na tym samym placu składowym, zapalił się surowiec do produkcji paliw. Tym razem strażacy z ogniem uporali się w ciągu kilkunastu godzin. 4 października około godziny 4, znów palił się surowiec – odpady. 7 października tuż po godzinie 21, pożar zauważono w hałdzie o wymiarach 6 na 6 metrów. Zawsze pierwsi do pożaru POK jeżdżą druhowie OSP Fałków. Ani nie są na etacie zakładu POK, ale z posłannictwa walczą z ogniem, gdzie by on nie grasował.
Cierpliwość pękła
Przed wejściem do hotelu czekamy na ludzi, którym cierpliwość popękała. Wiesław Zganiacz mówi nam, że koniecznie musimy zapobiec dowożeniu nowych odpadów. Bo nikt ich tam nie przerabia, a jedynie są składowane. Hałdy rosną, dróg przejazdowych między nimi już nie ma. Każdy pożar to pokonywanie kolejnych trudności z dotarciem samochodem do miejsca ogniska pożaru. Jakby tego było za mało, codziennie ciężkie samochody przewalają się drogą K42, potem drogą powiatową na magazyn POK. Czy Inspekcja Transportu Drogowego nie mogła by się nimi zainteresować, zważyć ciężarówek? Według naszej wiedzy POK miał zezwolenie na dwie hałdy 30 na 40 metrów. A co się tam dzieje?
Ewa Zatora z bólem w głosie mówi, że ma małe dzieci. W lipcu podczas pożaru śmieci był taki smród, że trudno było ich ustrzec przed zatruciem. Kto mieszka bliżej fabryki swoje gospodarstwo wzbogacił o karaluchy, które nocą ewakuowały się przed ogniem i wodą strażackich pomp.
Marcin Zatora druh strażak opowiada, że wyjeżdżali do akcji wiele razy. Zmieniali się z innymi druhami. A potem to nie tylko ubranie, ale cały człowiek cuchnął smrodem.
Anonimowy mieszkaniec Fałkowa nie kryje wzburzenia- przyszedł ktoś obcy , zrobił bałagan. Z nikim się nie konsultował. Pewnie myśli, ze teraz za sprzątanie zapłaci gmina !
Elżbieta Zenka – mieszkam przy drodze. Widzę ile ciężkich samochodów z odpadami codziennie jedzie do POK. Znajomi pojechali za samochodem, który po wyładowaniu na POK wracał. Jechali, jechali i dotarli do Końskich. Tu samochód skręcił z drogi krajowej K42 w prawo, czyli na koneckie składowisko nieczystości. Zastanawiające dlaczego ?
Justyna Mirowska przypomina, że do momentu otwarcia POK było miło, czysto, pachnąco. Teraz nie ma żadnej nadziei na to by to wszystko co smród generuje zlikwidować. Po wielkim pożarze od 21 do 31 lipca, na sesji Rady Gminy właściciel POK mówił, ze produkcja paliw alternatywnych ruszy. Ludzie mieli pójść do zakładu, obejrzeć produkcję. Poszli tylko wybrani. Mam małe dzieci i boję, że ta bomba którą od środka trawi ogień kiedyś nie da się opanować.
Dyskusji ciąg dalszy
Wchodzimy do sali hotelu. Przybył Mariusz Gosek, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego, na którego ludzie czekali. Druh Grzegorz Zganiacz, komendant OSP gminy Fałków prosił by ludzie przedstawiali problemy, zapoznawali marszałka z kłopotami jakie ich nurtują.
I ludzie mówili, powtarzali to co wcześniej nam wyłuszczali. O tym, że nie wiadomo kto zawinił, a oni muszą cierpieć. Pisma i monity słane do różnych instytucji pozostają tylko wysłane. Odpowiedzi do Fałkowa nie przychodzą.
Krzysztof Gonerka, przewodniczący Rady Gminy potwierdził, że radni byli w POK. Obejrzeli produkcję paliw alternatywnych: 6 ludzi pracowało w sortowni, 2 obsługiwało wózki widłowe i 2 produkowało paliwa. Wysyłamy pisma do starostwa koneckiego, które wydało pozwolenie na gromadzenie odpadów. Z tego co nam wiadomo, w przyszłości z takimi firmami będzie łatwiej pracować. Na starcie będą musieli wpłacić taką kwotę żywej gotówki, by w przypadku zaprzestania działalności można było zapłacić za utylizację zostawionych odpadów. Tylko nie wiadomo kiedy Sejm uchwałę podejmie.
Krzysztof Bajor, wicewójt Fałkowa podnosił kwestię, że podczas wielkiego, lipcowego pożaru nikt nie chciał pożyczyć koparki, która pomogła by strażakom w akcji. Znaleźliśmy wreszcie maszyny i po trosze tym sposobem
pomogliśmy w akcji gaśniczej.
W marszałku nadzieja
Głos z sali - tu powinien być hotel, uzdrowisko, spa, a nie śmiecia składowisko. Trzeba zakazać tej działalności za wszelką cenę! Zablokować na drodze samochody, które dowożą "surowiec" nie wolno, bo policja nas zamknie. Uprosić kogoś by nam pomógł rozwiązać problem też trudno. W panu marszałku ostatnia nadzieja.
Po dwugodzinnym wysłuchaniu użalania się, demonstrowania przez mieszkańców bezsilności wicemarszałek Mariusz Gosek prosił, by te wszystkie główne problemy spisać. Solennie przyrzekł, że następnego dnia przyjedzie, pismo zabierze i przekaże bezpośrednio do rąk ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Dodał, że nie ma świętych krów, nie może być bezprawia. Winni muszą ponieść karę. Bez różnicy jakie stanowisko służbowej zajmują.
Ludzie się rozchodzili. Mówili, że należy poczekać kilka dni na działania marszałka. Zobaczymy jaki będzie efekt walki najwyższych władz Rzeczpospolitej ze składowiskiem Polskich Odpadów Komunalnych.
Komentarze opinie