W Gosaniu odkryto zakopane w ziemi składowisko płynnych odpadów, prawdopodobnie po przerabianych olejach spożywczych.
Gdy koparka przez przypadek rozerwała jedną z beczek na zewnątrz wydostał się potężny smród. Rozszedł się nad wsią. Mieszkańcy Gosania już wiedzieli, że to nie ten sam, ale podobny odór, który od wielu lat wykręca im nosy.
By dojść do obecnego stanu i przekleństwa jakie rzucono na Gosań należy wrócić do PRL. Ludzie z tej biednej rolniczo wsi, jak wielu innych w okolicy, w gminie Stąporków chcieli sobie zapewnić jakąś przyzwoitą starość. Sił brakowało na przewracanie piaszczystej gleby, na dopłacanie do niej. Bo korzyści było niewiele. Wszechobecne i pomocne państwo ziemię skupowało, a właściwie od rolników przejmowało zapewniając emerytury. Były to groszowe datki, ale jakieś pieniądze co miesiąc się w domu pojawiały.
Rolnicza spółdzielnia
Państwu ludowemu ziemi przybywało. By ją zagospodarować w 1978 roku, w Gosaniu utworzono Rolniczą Spółdzielnię Produkcyjną, jedną z wielu, jakie w tym okresie powstawały. Sklecono zaplecze, magazyny, chlewy dla zwierząt, wiaty na paszę, garaże na maszyny. I RSP pchała biedę, jaka coraz częściej gościła w tych firmach. Aż w pewnym momencie nie było innego wyjścia, jak firmę zlikwidować, ziemię sprzedać. Pojawiali się coraz to nowi przedsiębiorcy z planami uzdrowienia firmy. Coś tam robili, coś produkowali. Do 2014 roku, była tu przetwórnia przerabiania przepracowanych olei spożywczych. Już wówczas nad wsią unosił się niesłychany smród przypalonych blinów.
Smród nad Gosaniem
Od kilku lat mieszkańcy Gosania utyskiwali, że wieś zasnuwa fetor paskudny zapach. Wszelkimi metodami próbowali pozbyć się tych kłopotliwych zapachów. Przecież tak dalej nie można żyć - motywowali w pismach, listach wysyłanych do różnych instytucji. I nadal tak mówią, utrzymują chociaż być może zbyt ostrożne, zachowawczo. Jakby się czegoś obawiali. Pod pismem kierowanym do senatora Jacka Włosowicza podpisało się 250 mieszkańców. Listy do urzędów, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach, prokuratur sygnowali, wspierali swoimi parafkami, czytelnymi podpisami
Od pism smrodu nie ubywało, ale zainteresowanie różnych władz Gosaniem wzrastało.
Przybędzie UFO ?
W 2015 roku, na działce po RSP w Gosaniu rozpoczęła się kontrola prowadzona przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Zakończono ją w 2016 roku. Inspektorat wydał dwa zarządzenia pokontrolne. Nie stwierdził uchybień, nie odkrył, że ktoś zakopał w ziemi jakieś odpady. Ludzie szli w zaparte i twierdzili, że w ziemi coś jest. W 2016 roku mieszkańcy znów monitują, skarżą że w nocy ktoś ciężkimi maszynami kopie doły na działce. Reflektory świecą, maszyny pracują. Czyżby przygotowywano lądowisko dla UFO ?
Nikt smrodu nie znał
Beata Siadul, kierownik referatu ochrony środowiska Urzędu Miasta i Gminy Stąporków, jedna z nielicznych osób, która potrafi skutecznie walczyć o ludzi swojej gminy, mówi nam, że w 2018 roku kontrolerzy nie potwierdzili, by ktoś cokolwiek zakopał na działce. P- isma z naszego Urzędu Miasta skierowaliśmy do WIOŚ, prokuratury, wielu instytucji, urzędów, które mogłyby problemem zanieczyszczania środowiska się zająć. Na początku października 2019 roku, WIOŚ znów kontrolował działki w Gosaniu. Kopali, szukali i nic nie znaleźli. Ale 24 października na działki po dawnej RSP znów przybyli inspektorzy WIOŚ. Teraz prym wiedli policjanci z Wydziału Dochodzeniowo Śledczego oraz Wydziału Przestępstw Gospodarczych Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Wskazywali miejsca. Koparka ryła w ziemi i... oczom zainteresowanych ukazały się beczki. Były zagrzebane w ziemi na głębokości od 3 centymetrów do 3 metrów. Pojemniki z tworzywa sztucznego, metalowe. Koparka rozerwała jedną z nich i zawiało takim smrodem jakiego nikt w tej okolicy nie znał.
Sprawdzili magazyny
Kolejny raz kontrolerzy pojawili się w Gosaniu 6 listopada 2019 roku. Inspektorzy WOŚ w asyście policjantów zajrzeli do budynków jakie są na działce. W hali stało 11 pojemników każdy po 1000 litrów pojemności. Płynna substancja nikomu nie znana. Nikt nie wie jaki jest jej skład chemiczny. Po badaniu będzie wiadomo, cóż to za "wynalazek".
Beata Siadul i Łukasz Kłys, sekretarz Urzędu Miasta Stąporków byli na działce w Gosaniu w momencie, gdy odkrywano zakopane w ziemi niespodzianki i oglądano zdeponowane w magazynach tysiąc-litrowe pojemniki.
Właściciel znany w powiecie
Po zajrzeniu do ewidencji gruntów gminy Stąporków okazało się, że od 2014 roku właścicielem działki jest ten sam przedsiębiorca, właściciel magazynu – składowiska różnych resztek, odpadów zakładu Polskie Odpady Komunalne w Fałkowie, który ma produkować paliwa alternatywne. Chyba los na tego biznesmena zagiął parol, bo magazyn odpadków w obok POK w Fałkowie w tym roku palił się już sześć razy. Siódmy pożar ugaszono w zarodku. I teraz do fałkowskiego przekleństwa dochodzi jeszcze świństwo ukryte w ziemi, od którego odżegnuje się właściciel. Dlaczego mu nie wierzyć, że to nie jego robota? Póki co nikt nic złego w Gosaniu mu nie udowodnił.
Gmina załatwi ?
Problem w Gosaniu musi być definitywnie rozwiązany. Po poprzednim właścicielu, który pięć lat temu mieszał w olejach, śladu nie ma. Na razie śledztwo w sprawie substancji niewiadomego pochodzenia prowadzi Prokuratura Rejonowa w Końskich. Nikomu nie postawiono zarzutów.
I chyba dojdzie do tego, że gmina będzie za własne pieniądze walczyła o czysty Gosań. Szewc narozrabiał krawca powiesili ! M ARIAN KLUSEK
Komentarze opinie