
Zapaliły się sadze w kominach domu w Dziebałtowie Starym i Konskich. Pożary sadzy gasili druhowie i strażacy JRG. I wychodzi na to, że znów strażacy pracują zamiast kominiarzy, bo żadnemu z właścicieli domów przed sezonem grzewczym nie chciało się fachowców w cylindrach zatrudnić!
W budynku mieszkalnym w Starym Dziebałtowie zapaliły się sadze w kominie. Gasili go druhowie i strażacy JRG.
Następnego dnia w Końskich komin domu na ul. Mickiewicza zionął ogniem. Z tym problemem uporał się zastęp JRG. Do akcji gaśniczej pojechał zastęp OSP KSRG Dziebałtów, którym dowodził dh Krzysztof Knez. Gdy przybył zastęp JRG dowodzenie objął kpt. Damian Smolarczyk.
Strażacy stwierdzili, że płoną sadze w kominie. W domu zadymienia nie było. Żadna z osób nie potrzebowała pomocy medycznej. Strażacy weszli na dach. I przesypali przewodu kominowego piaskiem. Wygasili piec c.o. Następnie pozostałości sadzy wybrano z wyczystki. A następnie do zakończenia działań monitorowali temperaturę przewodu kominowego na całej jego wysokości używając kamery termowizyjnej. Wszystkie pomieszczenia domu sprawdzono przy pomocy detektora wielogazowego nie stwierdzając obecności badanych, szkodliwych gazów. Miejsce zdarzenia przekazali właścicielowi i zastrzegli, by przed ponownym rozpaleniem pieca przeglądu przewodu kominowego dokonała uprawniona w tym zakresie osoba.
Kolejny pożar odnotowano w Końskich na ul. Mickiewicza. Do akcji wkroczył zastęp JRG dowodzony przez mł. kpt. Krzysztofa Kolektę.
Po rozpoznaniu sytuacji strażacy stwierdzili, że w kominie płoną sadze. Mieszkańcy domu opuścili go, stali przed budynkiem, nie uskarżali się na żadne dolegliwości. Oświadczyli, że nie potrzebują pomocy medycznej. Strażacy wygasili piec i gaśnicą proszkową częściowo ugasili płonące sadze w dolnej części przewodu kominowego. Ze względu na brak bezpiecznej możliwości wejścia na dach obiektu na miejsce zdarzenia został zadysponowany podnośnik hydrauliczny, który został rozstawiony obok domu. Wtedy ratownicy z kosza podnośnika dogasili pożar i przewód dymowy przetarli wyciorem. Do zakończenia działań monitorowano temperaturę przewodu kominowego. W końcowej fazie akcji wszystkie pomieszczenia domu sprawdzono przy pomocy detektora wielogazowego MicroClip nie stwierdzając obecności gazów szkodliwych - relacjonował nam przebieg dwóch akcji gaszenia sadzy st. kpt. Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP.
MARIAN KLUSEK
Fot. archiwum
Zdjęcie ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie