
W wyniku podpaleń w dwudniowych odstępach palił się las w Starym Polu (gmina Gowarczów). Po przybyciu na miejsce zdarzenia stwierdzono pięć ognisk pożaru wzdłuż leśnej drogi pomiędzy miejscowością Stare Pole a Giełzowem. Ogniska były oddalone od siebie od kilkudziesięciu do kilkuset metrów.
Strażacy rozpoznali sytuację i od razu gasili pierwsze ognisko.
Następnie dojeżdżające do akcji OSP przekierowano do kolejnych ognisk pożarów. W sumie podano pięć prądów gaśniczych wody. Dodatkowo pożar gaszono przy użyciu tłumic i łopat. Po opanowaniu pożaru pogorzelisko przelewano wodą w celu dogaszenia pojedynczych zarzewi ognia.
Dojazd do miejsca zdarzenia był utrudniony ze względu na wąskie leśne drogi. Zaopatrzenie wodne realizowano poprzez dowożenie korzystając z hydrantu w miejscowościach Giełzów i Stare Pole. Pożar gasiły zastępy strażaków JRG i druhów OSP KSRG Gowarczów oraz OSP Bębnów, OSP Korytków, OSP Giełzów, którymi dowodził asp. sztab. Norbert Trela. W akcji udział brało 5 strażaków JRG i 18 druhów OSP.
- Do pożaru lasu w Starym Polu, który znów ktoś podpalił, przybyła OSP KSRG Gowarczów i OSP Giełzów, którymi dowodził dh Tadeusz Kosierkiewicz. Znów paliło się poszycie w lesie na powierzchni około 2 arów. Druhowie gasili ogień jednym prądem wody. Następnie pogorzelisko przelano wodą w celu dogaszenia ewentualnych zarzewi ognia - informował st. kpt. Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków. I dodał, że wydłużony czas dojazdu jednostek spowodowany był trudnymi warunkami terenowymi.
Nim wybuchnie kolejny pożar w tym trudnym do pokonania terenie, dobrze by było, by zatrzymano piromana. Koszty akcji gaszenia takich pożarów są duże.
MAK
Fot. PSP Końskie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie