
Koncepcja zagospodarowania terenu przy kościele parafialnym w Radoszycach zakłada przystosowanie przestrzeni do współczesnych potrzeb mieszkańców i odwiedzających miasto turystów. Najważniejsze założenia projektu odnoszą się do wartości kulturowych i historycznych miasta, starostwa i gminy. Inwestycja kosztowała około 800 tysięcy złotych – 80 proc. tej kwoty pokryło dofinansowanie w ramach Polskiego Ładu.
Zmodernizowany teren i atrakcyjne położenie "Alei Królów" mają wpłynąć na zwiększenie zainteresowania historią miasta i okolic, szczególnie wśród mieszkańców Radoszyc oraz odwiedzających je turystów. Nowa koncepcja placu przy kościele wykorzystuje wartości już istniejącego, urozmaiconego ukształtowania terenu. Zakończono budowę Alei Królów – ścieżki edukacyjnej opowiadającej historię gminy. Od wakacji będzie można odwiedzać to miejsce i zobaczyć hologramy królów polskich, którzy odwiedzali Radoszyce. Kopuła pomieści 20 osób.
Robert Lisowski, zastępca burmistrza Radoszyc, informuje, że inwestycja została odebrana od wykonawcy, a obecnie trwa przygotowywanie regulaminu obiektu. Wkrótce dowiemy się, w jakich godzinach ma być otwarty i na jakich zasadach. Aleja Królów powstała na wzniesieniu przy kościele, gdzie stanęła specjalna kopuła.
W niej system laserów wyświetli historyczne wydarzenia związane z wizytami królów. Hologramy będą ożywiane grafikami komputerowymi, co pozwoli zmieniać ekspozycję, dodając nowe elementy. Lasery umożliwią tworzenie obrazów 3D o wysokości 120 centymetrów. Stanie więc kopuła Fullera, a w niej hologram zamku.
Kopuła Fullera to budynek w kształcie półkuli, który umożliwia wyświetlanie hologramów w bardzo realistyczny sposób. Część kopuły jest zacieniana, a granice pomieszczenia rozmywane, więc widz ma wrażenie przebywania w znacznie większej, niemal nieskończonej przestrzeni. Umożliwia to bardziej efektowne pokazanie architektury (np. zamku) i wydarzeń historycznych. Hologram wyświetlany będzie na środku pomieszczenia i będzie można oglądać go ze wszystkich stron.
Na początku zaprezentowane zostaną sylwetki królów, którzy przyjeżdżali do Radoszyc na polowania i odpoczynek, a czasem mieszkali tu tymczasowo w czasach swojego panowania.
Radoszyce były ważnym punktem na królewskim trakcie między Krakowem a północą Rzeczpospolitej. Jak wynika z zapisków historycznych, król Kazimierz Wielki w 1370 roku nadał osadzie prawa miejskie. Kolejnym królem Polski, który wiele razy odwiedzał Radoszyce, był Władysław Jagiełło – po raz pierwszy w 1411 roku, w drodze na wyprawę przeciw Prusom. Pojawiał się tu także w 1425 roku, a w 1428 najprawdopodobniej ustanowił miasto na prawie niemieckim.
W 1450 roku zatrzymał się tu król Kazimierz Jagiellończyk, a przez pewien czas przebywały tu też jego córki, prawdopodobnie chroniąc się przed zarazą. W 1456 roku Kazimierz Jagiellończyk potwierdził przywileje miejskie, zwolnił mieszczan od ceł i wydał pozwolenie na zakup soli w królewskich żupach.
W okresie potopu szwedzkiego przez Radoszyce przemaszerował król Jan Kazimierz, a w obronie Krakowa brali udział także radoszyccy mieszczanie i chłopi. W 1787 roku Radoszyce odwiedził Stanisław August Poniatowski – oglądał miejscowe fabryki żelazne, piece i fryszerki, m.in. w Maleńcu, oraz rurarnię i fabrykę karabinów w Pomykowie.
Przywileje nadane Radoszycom były potwierdzane i rozszerzane: w 1531 roku w Krakowie przez Zygmunta Starego, w 1552 w Piotrkowie przez Zygmunta Augusta, w 1578 przez Stefana Batorego i w 1589 przez Zygmunta III. Wielce zasłużyli się oni miastu królewskiemu. Niestety, rozwój przerwali Rosjanie, którzy po upadku powstania styczniowego odebrali prawa miejskie.
Wypada dodać, że podczas potopu w Radoszycach przebywał także król Karol Gustaw, który stąd wydał rozkaz opanowania przeprawy Szwedów przez Bug i Narew.
Zamiast planowanej makiety zamku radoszyckiego powstała aleja, która ma opowiadać historię miasta. Z dość enigmatycznych opisów historycznych wynika, że każdy polski król zostawił po sobie ślad w przywilejach, obostrzeniach i prawodawstwie.
Zamek przepadł w odmętach dziejów. Według niektórych źródeł był to obszerny, piętrowy dom, w którym mieszkali królowie odwiedzający Radoszyce. Późniejsze przekazy wspominały o gotyckiej budowli na wyspie – bo przecież król nie mógł mieszkać w kurnej chacie, a słowo "zamek" pasowało do monarchy.
Już królowa Zofia w 1446 roku wspominała, że obok murowanego domu znajdowały się budynki drewniane, a całość okalał parkan. Budowlę nazywano myśliwską rezydencją królów – bardziej stacją królewską niż zamkiem. Dziś pozostały jedynie szczątkowe ślady tej siedziby.
Gwoli ścisłości należy dodać, że nieodłącznym elementem historii Radoszyc byli Żydzi. Mieszkali tu już w I połowie XVI wieku – po uzyskaniu w 1615 roku przywileju Zygmunta III Wazy. Gmina żydowska dysponowała synagogą, cmentarzem, mykwą i chederem. W XVIII wieku zaczęli dominować chasydzi.
W 1885 roku miejscowość słynęła z produkcji bryczek i wozów, a cotygodniowe targi odbywały się w środy (6 jarmarków rocznie). Issachar Dow Ber z Radoszyc, zwany Świętym Starcem, był pierwszym radoszyckim cadykiem, uczniem wielkich "klasyków" chasydyzmu. Był znany z wypędzania dybuków.
W 1827 roku mieszkało w Radoszycach 476 Żydów (29,3% mieszkańców), a we wrześniu 1939 roku około 3200. W marcu 1942 hitlerowcy utworzyli getto, uwięzili w nim ludność z okolic Radoszyc i Łodzi, a 3 listopada 1942 deportowali wszystkich Żydów do obozu zagłady w Treblince.
Czy ich sylwetki pojawią się w kopule Fullera – nie wiadomo. Podobizn ludzi, którzy przepadli w odmętach dziejów, nie da się odtworzyć. Żaden z nich nie był królem – i całość się zamyka.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie