Reklama

Gmina Słupia Konecka. Dzikie wysypisko odpadów trawił ogień

​​​​​​​Osoby o nieustalonych personaliach podpaliły nielegalne wysypisko przeróżnych odpadów, które w gospodarstwach domowych stały się nieprzydatne. Strażacy gasili pożar ponad trzy i pół godziny.

Około godz. 21.30 do pożaru w Długim Kącie przybyła najpierw OSP Mnin (gmina Słupia Konecka). Druhowie stwierdzili, że palą się różnego rodzaju odpady jak tekstylia, plastiki, opony samochodowe, jakie wyrzucona w lesie, z daleka od ludzkich siedzib. To nieformalne wysypisko wytworów „ludzkich rąk” zajmowało powierzchnię około 80 metrów kwadratowych.

Woda ze stawu

Zastępy OSP dwoma strumieniami wody nacierały na ogień, gasiły pożar. Gdy dotarły zastępy JRG pożar gaszono kolejnymi trzema strumieniami. Zapotrzebowanie na wodę było duże, więc kierujący działaniami ratowniczymi zażądał kolejnych zastępów strażackich do pomocy w akcji. Należało dowozić wodę, bo w pobliżu nie było miejsca, skąd dałoby się ją czerpać. Punkt pobierania wody zorganizowano na stawie w Mninie. Tankowanie odbywało się przy użyciu motopompy pływającej. Strażacy napełniali zbiorniki samochodów strażackich i dowozili ją do pożaru.

Pożar ugasili

- Po ugaszeniu pożaru pozostałe śmieci przegarnęli i przelali wodą. Dodatkowo miejsce sprawdzili kamerą termowizyjną. Nie stwierdzili podwyższonych wartości temperatur. O zdarzeniu telefonicznie poinformowali WIOŚ w Kielcach i pracownika Starostwa Powiatowego w Końskich - powiedział nam st. kpt. Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP.

Druhami strażakami i strażakami ratownikami dowodzili: dh Karol Kowalczyk z OSP Mnin, dh Mateusz Zając z OSP Słupia, kpt. Łukasz Zawadzki z JRG Końskie. Udział brało 36 strażaków z JRG i OSP KSRG: Wilczkowice, Radoszyce, Słupia, Węgrzyn oraz OSP Mnin i Pilczyca.

Ostatnie dzikie wysypisko?

Na pogorzelisku widać było przeróżne rzeczy, jakie ludzkie ręce wykonały. Z biegiem czasu sprzętu i rzeczy stały się ludziom zbędne, no to wpakowali je na fury i wio do lasu. Wywalali koło podmokłego terenu, płynących strumyków. I tam płomieniach smażyły się opony, lodówki, płyty pilśniowe, szmaty, tworzywa sztuczne i wiele, wiele innych. Dymu nie było widać, bo skrywały go ciemności. Ale smród rozchodził się po okolicy.

Marian Klusek

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do