
Od kilku lat zamknięta jest kładka nad torowiskiem w Końskich. Gdy była otwarta, skracała pieszym drogę o co najmniej kilometr. Powodem zamknięcia jest fatalny stan przeprawy i brak pieniędzy na jej remont. Prawdopodobnie demontaż kładki będzie kosztował więcej niż jej naprawa. Ale co tam... burzymy?
Jakież to było dobrodziejstwo, gdy nad torami kolejowymi w Końskich do użytku przekazano kładkę – no taki mini wiadukt przeznaczony jedynie dla pieszych. Ludzie idący od Starego Młyna i z miasta mieli dogodne zejście. Tu trzeba nadmienić, że nim nad torami zawisłą kładka, ludzie przekraczali torowiska na ziemi. Często między wagonami jakie stały na stacji i bocznicy. Pojawiały się patrole Straży Ochrony Kolei ze Skarżyska i wtedy były wyścigi z przeszkodami, kto im umknie, a kto da się złapać. Schwytany był karany mandatem, sądem, bo gdy puściły mu nerwy w niewybrednych słowach sumował nowoczesność i dokonania PKP. Kładka służyła ludziom w latach 80. i 90. XX wieku, a nawet i później.
Przy dokładnym obejrzeniu konstrukcji stalowej i wypełnień betonowych kładki, rdza wcale nie zrobiła wielkich szkód. Niemniej chyba z ostrożności władze dmuchają, studzą zapędy ludzi, żeby kładką nie chodzili. Niedawno na pomost wdrapał się dość młody człowiek. Krzyczał, że zaraz skoczy w dół, zabije się. Pojawili się strażacy, policjanci. Niedoszłego samobójcę odwiedli od zamiarów, uratowali mu życie.I od tego momentu wejścia na kładkę zaryglowano. Ot, zasłonięto siatką i koniec przechodzenia!
Ten fizyczny zakaz wcale nie stanowi przeszkody, by wejść na kładkę. I ludzi to robią, by podziwiać torowisko, stację PKP Końskie, i pobliską okolicę z 8-metrowej wysokości. Budynek stacyjny jest zabytkiem XIX wiecznej architektury, w dodatku zamkniętą na cztery, może więcej spustów z oknami zabitymi blachami.
Jak wspomnieliśmy idąc ulicą 1 Maja trzeba było pokonać kładkę z której schodziło się na ul. Fabryczną. Teraz po zagrodzeniu, zakazaniu spacerów na wysokości, żeby pokonać torowiska w miarę bezpiecznie trzeba nadłożyć drogi albo ul. Sportową, do ul. Partyzantów lub też ul. 1 Maja i Fabryczną do przejazdu drogowego. I okazuje się, że ludzie skracają sobie drogą podążając ulicą Fabryczną, na przejazd drogowy dla samochodów albo - jak za dawnych czasów – na przełaj przez torowiska.
Jak podaje Rynek Kolejowy - zleciliśmy szczegółowe ekspertyzy stanu technicznego kładki i okazało się, że nie nadaje się ona obecnie do bieżącego użytkowania – mówi Izabela Miernikiewic z Zespołu Prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych. Według jej słów przejście musiało więc zostać zamknięte ze względów bezpieczeństwa.
O zamkniętej kładce i braku alternatywnego przejścia dla pieszych mówiono podczas ostatniej sesji rady miejskiej. Burmistrz Krzysztof Obratański wyjaśnia, że przez długi czas gmina szukała rozwiązania tego problemu z PKP w sądach o to, kto powinien wyremontować kładkę. Ostateczna decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wskazuje, że to obowiązek PKP. Według szacunków PKP, to koszt około 1,5 mln zł, dlatego dla nich jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest rozbiórka tej przeprawy i informuje burmistrz.
Gdy PKP rozbierze niebezpieczną, wiszącą nad torami kładkę, z pomocą ma przyjść Świętokrzyski Zarząd Dróg, który jest zarządcą ulicy 1 Maja, czyli odcinkiem drogi 749, który zadeklarował wybudowanie chodnika od kładki do przejazdu dla samochodów.
Niemniej odcinek do pokonania przez pieszych nie zmniejszy się ani o centymetr. Prawdopodobnie demontaż stalowej konstrukcji wiaduktu będzie większy niż jego wyremontowanie. Stara kładka ma zaś zostać docelowo rozebrana. A gdy na torach pojawią się pociągi elektryczne trzeba będzie budować kładkę o 25 cm wyższą. Nie wiadomo ile czasu trzeba będzie w Końskich czekać na pociągi elektryczne, a tym samym na nową inwestycję. A do tego momentu sio na drogę !
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie