
W Hucisku koło Stąporkowa, pszczelarz Paweł Bartosiński prowadzi uloterapię. To nowa metoda bezinwazyjnego "leczenia" wielu schorzeń u ludzi. Wystarcza przebywanie chorego w sąsiedztwie pszczelich siedlisk, a efekty polepszania zdrowia murowane. Uloterapia oficjalnie nie leczy, niemniej - jak to ujmują fachowe publikacje - skutecznie działa. Niemniej nie jest obojętna dla człowieka, a są do niej także przeciwwskazania.
"Pan Bóg stworzył pszczoły dla wszystkich, jednak opiekę nad nimi powierzył wybranym" - głosi sentencja pszczelarstwa.
Paweł Bartosiński na swojej posesji w Hucisku koło Stąporkowa ustawił dwa domki. Coś na rodzaj niewielkich kempingów, jakie pamiętamy z różnych ośrodków wypoczynkowych minionych czasów. Między domkami paradnie wznosi się duża, drewniana rzeźba świętego Ambrożego, która również jest ulem. Na razie nie zasiedlonym. Zaś sam patron pszczelarzy - "Święty Ambroży miodu dołoży".
Jemu przypisuje się aforyzm: "dobra mowa jest jak plaster miodu". Według legendy, gdy Ambroży był niemowlęciem jego usta obficie obsiadły pszczoły. Matka drżała o życie chłopca, ale jej mąż przepowiedział, że to nietypowe wydarzenie jest znakiem z nieba zapowiadającym ich syna na wielkiego człowieka. I tak się chyba składa, że wspomniane sentencje, postać świętego, czasy współczesne i pszczelarzy łączy metafizyczna więź.
Paweł Bartosiński jest młodym, 41-letnim mężczyzną. Ludzie w Hucisku twierdzą, że jest znakomitym człowiekiem, sołtysem Huciska, społecznikiem. Empatyczny, lubiany przez ludzi i... pszczoły. Bo te owady doskonale orientują się.kto jest dla nich przyjacielem, a kto źle do nich nastawiony. Paweł lubi pszczelarstwo, które wciąż traktuje jako swoiste hobby.
- Zainteresowałem się uloterapią. Chciałem nieco w tej materii poeksperymentować – opowiada nam Paweł Bartosiński. - Brałem udział w szkoleniach z tego zakresu, które prowadzili pszczelarze z Ukrainy. Oni od dawna zajmują się pszczołami wykorzystywanymi nie tylko do produkcji miodu, kitu, wosku, ale również ich zbawczych skutków dla zdrowia człowieka. Umiejętne korzystanie z pszczół, dobrodziejstwa jakie prezentują podczas uzdrawiana cierpiących i chorych, bez inwazji w organizm ludzki. W Ukrainie dzieci "poznają się" z pszczołami od młodych lat. Idą do pasieki. Siadają na krzesełkach, ławeczkach wokół ula, z którego wystają rurki. I dzieci przez godzinę, czy dłużej oddychają powietrzem przefiltrowanym przez pszczoły. I sama idea uloterapii przywędrowała z Ukrainy, gdzie budowano duże ule, do których mógł wejść człowiek i korzystać z leczniczych właściwości pszczół. Ta metoda szczególnie stosowana jest także w Austrii.
- W Polsce uloterapia jest nowością i na terenie kraju funkcjonuje jedynie pięć takich obiektów, w tym ten mój, w Hucisku jedyny w województwie świętokrzyskim - mówi Paweł Bodasiński.
- Ponadto szpitale we Wrocławiu i na Pomorzu rozpoczęły współpracę z pszczelarzami i zamówiły takie domki, by leczyć ciężko chorych, zwłaszcza z porażeniem mózgowym i stwardnieniem rozsianym, a także osób psychicznie chorych. Zatem postanowiłem w swojej pasiece prowadzić uloterapię. To nie jest zastępowanie lekarzy, medycyny ani też żadna szarlataneria. Postawiłem domki i ule w nich zamontowane. Wdrażam metody stosowane za granicami Polski. Tam takie eksperymentowanie przynosiło pozytywne skutki, więc czemu u nas miałoby by być inaczej?
Uloterapia w moim wydaniu polega na przebywaniu w jednym pomieszczeniu razem z pszczołami. Mikrowibracje i biopole wytwarzane przez pszczoły, powietrze z ula, zapach miodu oraz propolisu, szum, symfonia jaką "grają" tysiące poruszających się pszczelich skrzydełek działają na człowieka uzdrawiająco i kojąco. W ulach nie ma wirusów, grzybów i bakterii. Pszczoły utrzymują bardzo wysoką higienę. I głównie to oczyszczone, filtrowane z wszelkich naleciałości powietrze oddziałuje pozytywnie na ludzi, przywraca równowagę w gospodarce organizmu.
Domki na mojej posesji są zbudowane z drewna, wewnątrz posiadają leżanki, pod którymi w odległości 20 cm pod siedziskiem są po dwa ule, czyli około 250.000 pszczół. Wnętrze z surowego drewna przypomina saunę. Z tą różnicą, że nie ma pieca do ogrzewania. Dodatkowym dobrem płynącym z takiego obcowania z pszczołami jest fakt, że owady wytwarzają zdrowotne pole magnetyczne w odległości 60 centymetrów. Pszczoły od człowieka oddzielają gęste siatki. Takie zabezpieczenie powoduje, że przebywający w domku jest bezpieczny, nie naraża się na użądlenia.
Ze wspomnianych uli Paweł Bartosiński nie zbiera miodu, propolisu. Ta delikatna won unosi się w powietrzu. Łagodzi dolegliwości, schorzenia jakie akurat występują u człowieka.
Już wiadomo, że uloterapia jest zbawcza w leczeniu bezsenności, chorób układu nerwowego, niedowładów. Łagodzi objawy stwardnienia rozsianego oraz porażenia mózgowego, skutecznie łagodzi wszelakie uczulenia oraz alergie. Niweluje syndrom ciągłego zmęczenia, choroby układu moczowego, zapalenie nerek, zapalenie gruczołu krokowego, choroby serca. Reguluje ciśnienie krwi, problemy z krążeniem, zmniejsza odczuwanie duszności, pomaga zniwelować dolegliwości pozawałowe i zadyszkę. A co ważne, wspomaga serce.
Ponadto leczy choroby górnych i dolnych dróg oddechowych. Zwiększa wydolność płuc, pomaga w leczeniu trądziku i wszelakich uczuleń. Leczy częste migreny, z chroniczny ból głowy, wspomaga w osłabieniu układu odpornościowego. Z uloterapii powinny korzystać osoby nerwowe, żyjące w ciągłym stresie – wyszczególnia Paweł Bodasiński i dodaje, że seans w może trwać od 15 minut do kilkunastu godzin. Pierwsze efekty odczuwa się już po godzinnej sesji. W domkach można również nocować. W każdym mogą przebywać jednocześnie cztery osoby.
Na czas terapii należy zostawić poza domkiem telefony, tablety czy inne urządzenia. Ponadto pszczoły mają znakomity węch i są bardzo inteligentne. Przez cały czas muszą czuć królową, która wydziela feromony. Z tego powodu na czas seansu lepiej nie używać wyrazistych perfum czy dezodorantów.
Tekst i fot. MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie