Reklama

W październiku wspominamy Tereskę od Hubala

Głaz dedykowany pamięci Marianny Cel "Tereski", żołnierzowi hubalowego wojska, stoi na rozdrożu we wsi Cis. Odsłonięty we wrześniu 1989 roku, jest miejscem patriotycznych i modlitewnych spotkań. W pierwszych dniach października przy obelisku sprawowana jest msza święta w intencji starszego ułana Marianny Cel - "Tereski" i bohaterów czasu wojny.

 

  Do Cisu w gm. Ruda Maleniecka, można dojechać drogą z Lipy albo Młotkowic. Z tego miejsca odchodzą dwie drogi w lewo i prawo, które kończą się zabudowaniami gospodarskimi, stojącymi na skraju lasu. Na rozdrożu, na początku wsi, po lewej stronie postawiono obelisk poświęcony pamięci najważniejszej osoby tej wsi, Mariannie Cel, słynnej "Teresce od Hubala". 

 W pierwszych dniach października 2022 roku, przy pomniku mszę święta koncelebrowaną sprawowali: ks. Marek Relidzyński, proboszcz z Lipy i ks. Henryk Podgórski. Oprócz mieszkańców modlili się Leszek Kuca, wójt Rudy Malenieckiej, Piotr Tarasiński przewodniczący Rady Gminy, radni, członkowie Stowarzyszenia "Jodła" z Robertem Dzierzgwą, Związek Legionistów Polskich z Janem Krogulcem na czele i wielu innych ludzi.

Zachować pamięć o Teresce

Niewiele się zmieniło od tamtego czasu, gdy Marianna Cel, późniejsza "Tereska" tu mieszkała w chałupie pod lasem. Współczesne drogi we wsi biegną tamtym szlakiem. Nowsze, asfaltowe, ale na starym śladzie ułożone. Tylko domy tamtej biednej wsi odrodziły się, urosły w nowoczesnej architekturze. 

Pamięć o Mariannie Cel, o "Teresce" w jej rodzinnej wsi pochodzi z różnych opowieści, po trosze z rodzinnych przekazów, lub też z literatury, czy słynnego filmu "Hubal". Mimo to, niektóre elementy życiorysu Marianny obrosły legendą. Ważne jest, by pamięć o Mariannie Cel  "Teresce" nie zniknęła, nie rozpłynęła się w upływającym czasie.

Znaki na kamieniu

 Właśnie na wspomnianym rozdrożu jest umieszczony trwały ślad pamięci. Na cementowym postumencie posadowiono, na sztorc, olbrzymi głaz z różowego granitu. Na nim krzyż, poniżej orzeł w koronie i tablica z brązu, na której wygrawerowano napis: "Pamięci Marianny Cel «Teresy» żołnierzowi Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora H. Dobrzańskiego "Hubala" urodzonej we wsi Cis 14.01.1918 roku, prawdopodobnie zaginionej w 1942 roku. Towarzysze Broni i Społeczeństwo - wrzesień 1989 rok". Z upływem lat, w historycznych dokumentach, podaniach ludowych z okolicy wsi Cis-Budy pojawiają się stare lecz i nowe, upiększane, koloryzowane informacje o "Teresce".

 Fakty

Do dziś krążą różne informacje, przywoływane z kronik i książek tematycznie związanych z majorem Dobrzańskim. Jest wiele sprzecznych relacji o okolicznościach śmierci lub powojennym życiu "Tereski". A między innymi pobycie na emigracji, przetrwaniu wojny i pobycie w okolicach Radoszyc pod zmienionym nazwiskiem. W książce "Mała wojna majora Hubala", Bogumił Kacperski i Jan Zbigniew Wroniszewski, nieżyjący autorzy wielu rzetelnych opracowań dziejów z lat II wojny światowej na Ziemi Koneckiej piszą:

 "Do oddziału została przyjęta w październiku 1939 roku i od razu stała się niezastąpiona. Odznaczała się wyjątkową aktywnością i bojowym temperamentem, była inteligentna , sprytna, obrotna i nie traciła głowy w trudnych sytuacjach. Nadawała się do zwiadu, do walki i opatrywania rannych. Słowem: Oddział Wydzielony straciłby bez "Tereski" wiele ze swoich barw. Wydostała się z okrążenia razem z ułanami. Po śmierci majora Hubala mieszkała jakiś czas w Rzeczycy, następnie wyjechała do Warszawy, później jeździła jako łączniczka na trasie Warszawa- Lwów, a w 1942 roku ślad po niej zaginął. Po wojnie uważano ją za poległą. Ujawniła się jednak - dopiero po wielu latach. Czemu aż tak późno? Cóż...Musiała mieć do tego ważne powody. Każdy z nas ma swoje tajemnice, z których nie chce i nie musi się spowiadać. Ona też nie musi".

 Na służbie

Marianna Cel to osoba pod wieloma względami interesująca i tajemnicza. Urodziła się w Cisach, 18 stycznia 1918 roku. Córka Franciszka i Bronisławy z domu Łuczyńskiej. Niepodległość do Polski zawita dopiero za 11 miesięcy. Ale tu, w tej owiniętej lasem wiosce dawno nie widziano carskiego żandarma z nahajką w ręku, Kozaka pastwiącego się nad chłopami. Marysia, bo tak najczęściej mówiono do Marianny miała jeszcze dwie siostry i brata. Bardzo wcześnie bo w wieku 3 lat straciła ojca, a 3 lata później matkę. Opiekę nad nią i rodzeństwem sprawowała ciotka, również Marianna Cel. Młodsza Marianna wyróżniała się inteligencją spośród wioskowych dzieci. W mig pojmowała to, co miała zrobić, co robiła i z czym się zmagała. Przed wojną pracowała w Łodzi jako służąca u znanego adwokata Szymona Landau. I prawdopodobnie u swoich państwa nauczyła się języka niemieckiego, prawdopodobnie i rosyjskiego.

Wróciła do Cisu

Kilka miesięcy przed wybuchem wojny wróciła w rodzinne strony. Dawało się wyczuć niepokój, jakieś zaostrzenie sytuacji międzynarodowej. W Cisie-Budach zajmowała się gospodarowaniem na lichym spłachetku ziemi. Przyszłości nie było, ale z trudem wyżyć się dawało, jak wielu sąsiadom, znajomym. Kilku kawalerów się za nią oglądało, gdy w niedzielę na mszę szła do kościoła w Lipie. Ale jakoś żaden jej do gustu nie przypadł. 1 września 1939 roku zwaliła się na Polskę wojna. Tydzień później, już po bitwie pod Rudą Maleniecką niemieckie żołdactwo plądrowało wsie. Nocą przemykali lasami polscy żołnierze. Pojedynczo bez komendy, dowództwa. Aż wreszcie dowiedziała się, że u gajowego Jana Barana w Zychach stacjonuje oddział polskiej kawalerii.

Między żołnierzami

 Był październik 1939 roku., gdy mjr Henryk Dobrzański "Hubal" zatrzymał się w leśniczówce w Zychach. Wieść o Wojsku Polskim obiegła okolicę. Marysia powzięła decyzję: pójdzie do żołnierzy! Żeby chociaż popatrzeć na tych chłopców w mundurach, na konie. Do Zychów szła przez las, nieco ponad dwa kilometry. Nim dotarła do gajówki zatrzymali ją żołnierze. Przepytali, zaprowadzili do pana majora. Pan major Henryk Dobrzański mówił jej o służbie. Dodał, że tu sami mężczyźni, a ona jedna kobieta. Mogą zdarzać się różne sytuacje. Na to Marianna rezolutnie odpowiada, że jakby co... to ona da po mordzie i po kłopocie! Została. Przybrała pseudonim, a właściwie nowe imię 

"Tereska". I "Tereską" została w rzeczywistości, w literaturze, na ekranie. Co prawda fotografii Marianny Cel wielu nie ma. Chyba tylko trzy zdjęcia są w obiegu. W Oddziale Wydzielonym, między żołnierzami pozuje w cywilnych ubraniu i mundurze – męskiej bluzie z pasem głównym zapiętym na męską stronę. Krótko ostrzyżona na żołnierza. Była sanitariuszką, łączniczką. Utrzymywała kontakt z matką "Hubala", która mieszkała w Krakowie. Gdy pierwszy raz wróciła z Krakowa, oddział zastała w Cisowniku. I tu właśnie w ostatnie dni października 1939 roku, zostali zaskoczeni przez Niemców. Oddział poniósł straty. "Tereska" straciła kontakt z żołnierzami. Ponownie dołączyła do do nich na przełomie 1939 i 1940 roku. Stacjonowali wtedy w Gałkach, a później w Hucisku za Bokowem.

 "Teresa" na obelisku

Nikt nie prostuje historii zawartej w tablicy przytwierdzonej do granitu na obelisku jej poświęconym. Tylko ktoś na czerwono pomalował betonowy postument. Ale to już taka polska tradycja, żeby wszelakie pomniki, a głównie poświęcone figurom świętych malować. Żeby były ładniejsze ? W Cisie nikt nie wyjaśnia, że to jednak była "Tereska", a nie "Teresa". Ważne, że ludzie pamiętają o swojej bohaterce, swoim żołnierzu, starszym ułanie Mariannie Cel. I pod obeliskiem sprawują mszę święta, modlą się za bohaterów. Bo pomnik ten uchodzi za symboliczny grób Marianny Cel.

MARIAN KLUSEK

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do