
Medalik z Matką Boską Królową Korony Polskiej posiada w swojej kolekcji członek Stowarzyszenia Historycznego "Pasja" Krzysztof Biłek. "Pasja" czyniła próby odnalezienia właściciela, co można było porównać do szukania igły w stogu siana. Rozpoznanie prowadzone przez stowarzyszenie podpowiadało - wielce prawdopodobnym jest, że właścicielem medalika był wachmistrz Romuald Rodziewicz - "Roman", żołnierz Hubala.
Nie będziemy tu przypominać bohaterskiego dowódcy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego "Hubala", ani jego bohaterskich żołnierzy.
Wspomnimy ledwie epizod z walki oddziału z Niemcami, który dał początek historii jaką odkrył Radosław Nowek, członek Stowarzyszenia Historycznego "Pasja". Wątkiem przewodnim jest medalik wachmistrza Rodziewicza.
Jak wiadomo jedenastu żołnierzy, kawalerzystów Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego dowodzonych przez mjr Hubala w 1939 roku dotarło do wsi Zychy. Zakwaterowali się w gajówce Jana Barana. Mimo zachowanej konspiracji, ścisłej tajemnicy o żołnierzach, o oddziale zrobiło się w okolicy głośne. I doszło do takiej sytuacji, że należało zmienić miejsce pobytu. Oprócz majora - kapitanowie: Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz", Józef Grabiński "Pomian", porucznicy - Feliks Karpiński "Korab" i Modest Iljin "Klin", podchorążowie - Leonard Gołko "Lorek", Zygmunt Morawski "Bem"; plutonowy Zakrzewski oraz kaprale - Józef Alicki, Romuald Rodziewicz "Roman" i Suchodolski "Fronia".
Miejscowa ludność przyjęła wojsko polskie z entuzjazmem, zaopatrując je w żywność, paszę dla koni i inne potrzebne rzeczy. Wacek Wilczyński z Radoszyc zawodowy krawiec, naprawiał i szył mundury. Niebawem do organizacji przystąpili: wachmistrz Jan Baran gajowy z Zych, por. Józef Wyrwa "Furgalski" z Lipy, kpr. Stanisław Bednarski z Modrzewiny oraz ppor. Jan Pacak - "Lemiesz", por. Józef Liśkiewicz i por. Jan Stoiński z Radoszyc. Właśnie w Zychach Hubal przyjął do oddziału pięciu ludzi, w tym młodą kobietę ze wsi Cis - Mariannę Cel "Tereskę". Oprócz niej Hubalczykami zostali: kpr. Franciszek Głowacz "Lis", starszy strzelec Marian Kaczorowski "Gruszka", Jerzy Szkodziński "Sokół", ppor. saperów Marek Szymański "Sęp" z Końskich.
Szesnastu kawalerzystów "Hubala" wyruszyło z gajówki Jana Barana w Zychach w kierunku Cisownika. I właśnie w tym miejscu doszło do starcia żołnierzy Hubala z Niemcami. Bojowe starcie w Cisowniku historycy określają jako jedno w pierwszych miejsc walk Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, który z dowódcą majorem Hubalem zapisał się trwale w historii II Wojny Światowej i walk o niepodległość Polski. Kawalerzyści pod ostrzałem wroga musieli się wycofywać. W tym miejscu, kilkadziesiąt lat później rozpoczyna się historia żołnierskiego medalika z Matką Boską Królową Korony Polskiej.
Krzysztof Biłek, członek Stowarzyszenia Historycznego "Pasja" wspólnie z kolegami detektorystami brał udział w przeszukiwaniu miejsc walk żołnierzy Wojska Polskiego, wojsk powstańczych z 1863 roku, starć partyzantów i innych, gdzie przeszłość zostawiała swoje ślady. Głównymi elementami jakim się poświęcił, były i są krzyżyki, medaliki osobiste, jakie dzieci otrzymują podczas pierwszej komunii świętej. I powinny je nosić przez całe życie. W swojej kolekcji posiada dziesiątki zwykłych prostych boskich symboli, jak również z wizerunkami - w różnych ujęciach, wytłoczeniach w stalowej lub aluminiowej blaszce.
W różnych okresach historii Polski, nawet tej rozbiorowej i późniejszych czasów dużą ilość medalików stanowiły te z miniaturowym wizerunkiem Matki Boskiej, ale unikatem jest ten z obrazkiem Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej. Kilkadziesiąt różnych medalików, odnalezionych w ziemi demonstrował na wystawach, przy okazji różnych uroczystości, festynów historycznych. Różne dewocjonalia, znajdywanie w ziemi tworzą kolekcję Krzysztofa Biłka, która składa się z miniaturowych artefaktów, co to... milczeniem mówią o dawnych czasach.
Przyjęto w stowarzyszeniu, że gdy ktoś znajdzie krzyżyk, medalik od razu przekazuje go Krzysztofowi Biłkowi. On doskonale rozpracował metodę konserwacji i eksponowania. "Pasja" czyniąc przygotowania do kolejnej wyprawy na "czesanie" ziemi wykrywaczami metali, najpierw ubiega się pozwolenia na te czynności u właściciela terenu. Potem u wojewódzkiego konserwatora zabytków. Gdy już stosowne kwitu otrzymają, rozpoczynają badania według przygotowanych, opracowanych planów działań. Nim z wykrywaczami metali udadzą się w jakieś miejsce jest ono opisane, udokumentowane, nawet gdyby penetrując teren nic nie znaleźli. Nawet z moralnego obowiązku zapisują następnym pokoleniom testament wydobyty z ziemi. Często odkrywają niewielkie elementy wielkiej historii, jaka w tym miejscu się rozegrała.
Do oddziału kwaterującego w Zychach dotarła wieść, że Niemcy przygotowują obławę na nich. Wieczorem 31 października 1939 roku Hubalowi żołnierze opuścili Zychy i leśnymi duktami dotarło do Salachowego Boru, gdzie przez noc oczekiwali na powrót patrolu aprowizacyjnego Lisa i Gruszki. Stanęli na odpoczynek w położonym w głębi lasów Cisowniku, kilka kilometrów na wschód od Miedzierzy. Doszło tam do niespodzianego ataku Niemców. Zaskoczeni ułani zdołali wycofać się bez strat. Wielką odwagą wykazał się wachmistrz Roman Rodziewicz "Roman", który ogniem z rkm kosił atakujących Niemców.
Radosław Nowek ze Stowarzyszenia "Pasja" mówi nam, że gdy kilka lat temu, penetrowali teren starcia zbrojnego koło Cisownika, znaleźli kilkadziesiąt łusek pocisków z ręcznego karabinu maszynowego "Browning" wz. 28. - Policzyliśmy je i wyszło, że wachmistrz Rodziewicz posłał w kierunku atakujących Niemców zawartość trzech magazynków, czyli 60 pocisków cal. 7,92 mm. To produkowane w Polsce pociski karabinowe podobne do tych od Mausera. "Browning" miał końcówkę iglicy w kształcie litery "v". Na spłonkach znalezionych łusek było właśnie takie uderzenie iglicy zamka "v".
Szukając z wykrywaczem, metali różnych rzeczy na trasie gdzie leżały łuski z rkm Rodziewicza, natrafiłem na klamerkę od paska i... medalik. Niewielka blaszka z wytłoczonym wizerunkiem Matki Boskiej. Medalik został oczyszczony i wędruje od wystawy do wystawy z innym artefaktami, medalikami, krzyżykami gromadzonymi przez Krzysztofa Biłka. - W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać nad historią medalika. Dlaczego, skąd w jaki sposób znalazł się na miejscu, gdzie wachmistrz Roman Rodziewicz strzelał do Niemców. Najprawdopodobniej to był jego medalik. W ferworze walki, strzelania w pozycji leżącej, stojącej, prawdopodobnie medalik zerwał mu się z szyi i spadł na ziemię. Zawieruszył się między łuski i inne drobne elementy żołnierskiego munduru. W całym przeszukanym terenie koło Cisownika nie znaleźliśmy żadnego artefaktu typy krzyżyk osobisty, medalik. Tylko ten jeden z Matką Boską Królową Korony Polskiej. Taki niewielki medalik, jakby był najważniejszym dla żołnierza medalem, choćby za odwagę, którą przejawiał wachmistrz Roman Rodziewicz.
Jak ustalili członkowie Pasji, takie medaliki posiadały dzieci, które były u pierwszej komunii świętej w miejscu, skąd pochodził Romuald Rodziewicz. Nigdzie indziej tylko tam w parafialnym kościele.
Radosław Nowek opowiada: - We wrześniu 2014 roku, do Romualda Rodziewicza, pod angielski adres wysłaliśmy list z fotografią medalika. Być może to był jego najważniejszy medal. Niestety listu nie otrzymał. Zmarł 24 października 2014 o godz. 4.20 nad ranem w Huddersfield, w hrabstwie West Yorkshire. Jego prochy złożone zostały na Cmentarzu Wojskowym na warszawskim Powązkach 12 czerwca 2014 roku. W 2003 roku Romuald Rodziewicz odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wręczono go w 2008 roku. W tym samym roku nadano mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.
Romuald Rodziewicz "Roman", herbu Tarnawa urodził się 18 stycznia 1913 roku w Ławskim Brodzie na Wileńszczyźnie. W oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego - od 23 września 1939 roku do 25 czerwca 1940 roku. Oficer do zleceń specjalnych. 25 czerwca 1940 roku nawiązuje kontakt z dowództwem Armii Krajowej. Jest oficerem łącznikowym AK Inspektoratu Oszmiana. Aresztowany 25 sierpnia 1943 roku więziony w KL Auschwitz, Birkenau, Buchenwald. W Salzburgu odzyskał wolność. Został przyjęty do 2 korpusu 16 Pomorskiej Brygady Pancernej. Po przeniesieniu jednostki do Anglii został zdemobilizowany. Pracował jako hutnik, górnik, tokarz.
W Boże Narodzenie 1952 roku ożenił się z Angielką Patrycją Dismoor. Na emeryturę przeszedł 20 stycznia 1978 roku i mieszkał w Anglii. W latach 1987-1997 był w Polsce kilka razy. Spotkałem Go, gdy z grupą Hubalczyków, z por. Markiem Szymańskim na czele, uczestniczył w odsłonięciu pomnika Marianny Cel - Tereski, który społeczeństwo wystawiło w Cisie, w gminie Ruda Maleniecka. W tym czasie nikt o zgubionym medaliku wachmistrza Rodziewicza jeszcze nie wspominał.
Zdjęcia: archiwum konskie.org, archiwum autora
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie