Reklama

Czego szukali między Bokowem a Ruskim Brodem? [ZDJĘCIA]

Las między Bokowem, a Ruskim Brodem penetrowali członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego "Kohorta" i Poszukiwacze Historii Polsatu. W trakcie działań ekipa Polsatu realizowała program telewizyjny.

Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjne "Kohorta" powstało w 2019 r.

Prowadzi działania ochrony, zachowania polskich dóbr kultury i dziedzictwa narodowego. Liczy 22 osoby, z których kilku należało do innych stowarzyszeń. Brali udział w poszukiwaniach pamiątek historii, głównie na polach bitew II wojny światowej.

Tym razem 14 członków Kohorty w niedzielę spotkało się z Olafem Popkiewiczem i Sebastianem Witkowskim oraz z ekipą realizującą program telewizji Polsat "Poszukiwacze Historii".

Za zgodą nadleśnictwa

Tomasz Kucbart z Kohorty mówi nam, że stowarzyszenie otrzymało zgodę na poszukiwania terenu batalii między Bokowem, prawie na krańcu powiatu koneckiego, a Ruskim Brodem, w powiecie przysuskim. Leśniczy Robert Grabarczyk i Przemysław Kusiak z Nadleśnictwa Przysucha, w programie realizowanym przez TV Polsat, opowiedzieli historię miejsca bitwy w styczniu 1945 r.

- Dodać należy, że na obszarze 20 hektarów prowadzimy poszukiwania od ponad roku i będziemy się tam pojawiać. Zgodę od nadleśnictwa mamy do kwietnia 2022 r. - informuje Tomasz Kucbart.

Przecinką za Bokowem

Miejsce, które eksploratorzy przeszukiwali wykrywaczami metali, to tzw. kocioł ruskobrodzki, gdzie w styczniu 1945 r. miało miejsce starcie Armii Czerwonej z Niemcami. O tym fakcie na przełomie lat 60. i 70. XX wieku opowiadali mi mieszkańcy Bokowa. Niemcy wiali na zachód. Od Stąporkowa, Niekłania, Furmanowa, drogą przez wieś Boków. Na zakręcie nie pojechali w prawo do Huciska, które notabene spalili na początku wojny, bo tu właśnie "Hubal" sprał im skórę, ale walili prosto w las. W przecinkę, jaka w linii prostej wiodła do Ruskiego Brodu. Pchało się w las chyba ponad 60 tysięcy żołnierzy, tabory, wozy konne i samochody pancerne.

Nadleciały samoloty

Radosław Nowek, historyk z "Pasji" w opracowaniu "Piekło w kotle ruskobrodzkim" przytoczył relacje ludzi z Ruskiego Brodu tyczącą  17 stycznia 1945 r.:

- Od Długiej Brzeziny nadlatuje kilka samolotów sowieckich. Niemcy rozpierzchają się na wszystkie strony, słychać szybkie komendy. Widzę jak od samolotów odrywają się małe ogniki i równymi ściegami szyją wzdłuż drogi. Przeleciały dalej. Atakują na bokowskiej drodze długą kolumnę niemiecką wijącą się na niezbyt szerokim trakcie. Kilkakrotnie zataczają koła i wreszcie wracają w stronę Huciska (...) Niemieckie czołgi i samochody ze skrzyżowania koło kościoła przejechały w stronę Kacprowa. Zabitych i rannych załadowali na wozy konne i ruszyli z nimi w tym samym kierunku. Wydawało mi się, że płynący strumień ludzi nigdy się nie skończy. Samoloty w tym dniu już się nie pojawiły, ale miała miejsce dziwna sytuacja.

Przecinka zatkana

Jeszcze raz wracam do wiadomości mojego informatora Bronka Pietrasa z Bokowa, który jako chłopiec doskonale widział co się tu wyprawia. Jak ruscy ostrzelali z samolotów wielką kolumnę przeciskającą się przez przecinkę - drogę do Ruskiego Brodu. I przejście zatkało się. Samochody i konie z wozami nie były w stanie nawrócić, bo z każdej strony był las. Podobnie wozy pancerne i inne pojazdy. A ruscy pruli z karabinów maszynowych w tę kolumnę, aż się kotłowało, kurzyło. Las parował, bo był duży mróz. Jak się później okazało Niemcy odnieśli duże straty na drodze z Bokowa do Ruskiego Brodu. W lesie stały spalone samochody i zniszczony sprzęt, a także wielu zabitych ludzi i koni.

Cztery dni walki

Radosław Nowek kontynuuje:

- Rano 18 stycznia 1945 r. Sowieci przypuścili pierwszy szturm w okolicach kościoła w Ruskim Brodzie. Dosłownie walczono na każdym podwórku i w każdych ruinach spalonych chałup. Jeden z niemieckich oficerów - major, który miał dużą nadwagę schował się do piwnicy na ziemniaki i tam się zastrzelił. Trudno go było później stamtąd wyciągnąć. Następnego dnia, po raz kolejny Niemcy próbują przebijać się w stronę zbawczego lasu w okolicach zniszczonego mostu. (...) To była istna rzeź. Chyba niewielu przeżyło trzeci szturm fanatycznych, pijanych rosyjskich żołnierzy. Wszyscy Niemcy, którzy się przedarli przez wieś, jeszcze raz wpadli w kocioł pod Orginiowem, gdzie Rosjanie urządzili zasadzkę. Jednak przerwali pierścień okrążenia i ruszyli pod Sulejów. W sumie Ruski Bród kilka razy przechodził z rąk do rąk, a walki trwały prawie cztery dni.

Poszukiwania artefaktów

Poszukiwania, jakie prowadziła Kohorta i Poszukiwacze Historii Polsatu, objęły około 2 kilometrów. Eksploratorzy z wykrywaczami metali liczyli na znalezienie pozostałości z II wojny światowej. Chcieliby odnaleźć jakieś odznaczenia, nieśmiertelniki zabitych tam żołnierzy, pozostałości sprzętu wojskowego, osobiste rzeczy żołnierzy, elementy wyposażenia broni, itd.

Po 12 godzinach badania terenu, udało się odnaleźć: klamry do pasów, guziki, łuski. Niemieckie odznaczenie "Winterschlacht", które przyznawano żołnierzom Wehrmachtu za Kampanię Zimową na Wschodzie w latach 1941-42. Ciekawym znaleziskiem jest "żaba", czyli pochwa do bagnetu i fragment maski przeciwgazowej, używanej przez żołnierzy w czasie II wojny światowej i wiele odłamków.

Eksploratorom pomogli: Pojazdy Militarne Końskie, Nadleśnictwo Przysucha, Marcin Sala, Polstan Damian Stępień, Adam Kwiel i Artur Bała.

MARIAN KLUSEK

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Stefek z Bokowa - niezalogowany 2021-06-01 06:02:36

    Taak...odłamki są bardzo ciekawe.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do