
W nocy z 26 na 27 sierpnia 1944 roku, 1 i 2 Batalion p.p. Legionów AK uderzyły na Dziebałtów. Planowano zdobycie lekkich dział artyleryjskich, które miały być na wyposażeniu kwaterujących tam oddziałów niemieckich. Po mszy, pod obeliskiem jaki jest przed świątynią, członkowie ŚZŻAK złożyli wieńce i znicze.
25 sierpnia 2024 roku, w kościele pw. św. Rafała Kalinowskiego w Dziebałtowie, ks. Jarosław Wasilewski sprawował mszę święta w intencji żołnierzy Armii Krajowej, którzy polegli z bitwie z Niemcami.
Przybyli członkowie koneckiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej: kpt. Zdzisław Kowalski, "Wiśnia" od "Szarego", Antoniego Hedy, Andrzej Kosma, prezes ŚZŻAK w Końskich, członkowie związku m.in.: Marian Karbownik, Tadeusz Brzozowicz, Lucjan Górecki, Marek Kozerawski, Piotr Słoka, przewodniczący RM Końskie. Przyjechał Mariusz Gosek, poseł na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej. Msza święta w intencji żołnierzy Armii Krajowej zgromadziła także wiernych i parafian w takiej ilości, ze kościół zapełnił się do ostatniego miejsca. Po lewej stronie ołtarza głównego stanął poczet sztandarowy ŚZŻAK Końskie z dowódcą ppor. Witoldem Fitasem.
W homilii ksiądz Jarosław Wasilewski zawarł esencję filozoficznej myśli o życiu i śmierci. O młodych ludziach, którzy szli do walki z wrogiem nie myśląc o tym, czy cali i zdrowi do domów powrócą. Przytoczył wiele przykładów bohaterstwa, wątpił w obecnie młodych ludzi, którym bardziej odpowiada Internet, niż Pan Bóg. Nawoływał do opanowania się, do powrotu do Boga, do kościoła.
W lesie niedaleko Dziebałtowa w sierpniu 1944 roku przyczaili się partyzanci AK, który szli na pomoc walczącej Warszawie. Marsz okazał się trudniejszy niż przewidywano. Zatem leśne wojsko walczyło z Niemcami w każdym nadarzającym się momencie. Do uderzenia na baterię dział wyznaczono 450 partyzantów: z I batalionu - dwa plutony z kompanii por. Władysława Czerwonki -"Jurka", dwa plutony z kompanii chor. Tomasza Wagi -"Szorta" oraz po jednym z kompanii por. Mariana Świderskiego - "Dzika" oraz kompanii por. Jerzego Stefanowskiego - "Habdanka". A ponadto z II batalionu: dwa plutony kompanii "Jędrusie" dowodzonej przez por. Józefa Wiącka - "Sowę" i pluton por. Kazimierza Olchowika - "Zawiszy".
Ten ostatni pluton miał wyciągnąć działa ze stanowisk niemieckich. Sumując w ataku miało wziąć udział około 210 żołnierzy, reszta stanowiła ubezpieczenie. Dowodzenie akcją objął dowódca II batalionu kpt. Tadeusz Pytlakowski - "Tarnina", a wspomagał go zastępca dowódcy I batalionu por. Stanisław Pałac "Mariański". 27 sierpnia 1944 r. około godz. 1 po północy oddziały dotarły do pierwszych zabudowań w Dziebałtowie. Niemcy byli czujni. Nie udało się podejść z zaskoczenia. Wywiązał się ciężki bój z użyciem broni maszynowej i granatów. Na niektórych odcinkach dochodziło nawet do walki wręcz. Atakujący starali się przekroczyć drogę przechodzącą przez wieś. Dotrzeć do okopanych dział.
Jak we wspomnieniach opisał bitwę jej uczestnik Sylweriusz Jaworski ps. "Strzemię", wynika, że w nocy z 26 na 27 sierpnia 1944 roku oddział wydzielony z 2 pułku piechoty Legionów AK, pod dowództwem kpt. Tadeusza Pytlakowskiego - "Tarniny" zaatakował stacjonującą w Dziebałtowie niemiecką baterię haubic. Ponad 200 żołnierzy AK walczyło z pół tysiącem żołdaków. Leśni żołnierze planowali zdobyć lekkie działa, w które ponoć miały być wyposażone stacjonujące niemieckie oddziały. Partyzanci zniszczyli 4 działa, które ze względu na duży kaliber były nieprzydatne do walk na terenie leśnym. Zdobyli broń osobistą i amunicję. Spalili tabory wojskowe.
W bitwie tej, oprócz Sylweriusza Jaworskiego, uczestniczyli żołnierze Zwiadu Konnego Bogorii, mieszkańcy Końskich: Jan Szczepanik, Ryszard Urbański i Marian Duczmal. Poległo pięciu partyzantów, a 13 odniosło rany. Wypada dodać, że dopiero 27 sierpnia w 1999 roku na terenie przykościelnym w Dziebałtowie odsłonięto pomnik - obelisk poświęcony bitwie i poległym żołnierzom. Na metalowej płycie wypisano główne zdarzenia jakie tu miły miejsce i nazwiska poległych: por. "Orlik" Wierzbicki, strzel. "Paw" Jabłko, strzel. "Mietek" NN, kpr. "Wisłok" Kubski, kpr. "Hipek" NN. I od tego momentu w rocznicę bitwy w kościele w Dziebałtowie sprawowana jest msza święta.
Partyzantom udało się zniszczyć całkowicie jedną z haubic 220 mm, a 3 kolejne uszkodzić, prawdopodobnie zagwoździć. Spalili 5 samochodów. W szeregach Niemców naliczono 40 zabitych i 80 rannych. Wśród partyzantów rannych było około 12 żołnierzy. Niemniej w monografii 2 Pułku Piechoty AK wskazane jest, że na polu walki poległ jedynie por. Marian Wierzbicki - "Orlik". Natomiast w wyniku odniesionych ran zmarł st. strz. Zygmunt Kubski – "Wisłok". Zaś w monografii Okręgu "Jodła", oprócz dwóch wymienionych żołnierzy, jako zmarły od ran w dniu 30 sierpnia w szpitalu polowym figuruje strz. E. Jabłko -"Paw". Na tablicy pamiątkowej w Dziebałtowie jako ofiary wymienieni są dodatkowo dwaj nieznani z nazwiska żołnierze: kpr. "Hipek" oraz strz. "Mietek".
Oprócz tablicy upamiętniającej bitwę, jaką postawiono przed kościołem w Dziebałtowie, na miejscowym cmentarzu jest mogiła partyzancka. Na tablicy widnieje "Żołnierze AK polegli w Dziebałtowie ppor. "Orlik" Marian Wierzbicki, 2 żołnierzy NN. Wygląda na to, że tu ich pogrzebano w czasie działa wojennych. W lesie niedaleko drogi. Teraz w tym miejscu jest cmentarz parafialny. I groby partyzantów znakomicie zadbane znalazły się na tej parafialnej nekropolii.
Jak wspomina Andrzej Kosma, gdy w 1999 roku w Dziebałtowie była sprawowana msza święta, członkowie ŚZŻAK, żyjący partyzanci, najpierw przychodzili na cmentarną mogiłę. Składali kwiaty, zapalali światła pamięci. Następnie szli do kościoła, uczestniczyli w mszy świętej. Potem pod obeliskiem przed świątynią wspominali czas walki o wolną ojczyznę. Niedaleko tej partyzanckiej mogiły na cmentarzu jest grób porucznika Franciszka Jakubowskiego, odznaczonego Krzyżem AK, który zmarł 21 stycznia 2015 roku dożywszy 92 lat.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie