
Pan Bogusław należy do ludzi, którym niezbędne do życia jest zbieranie, gromadzenie, studiowanie, dokumentów archiwalnych. Poszukuje, kupuje stare książki, druki, wszelkie gazety odnoszące się do Ziemi Koneckiej. W jego zbiorach znajdują się filmy, na taśmie 16 mm, sięgające czasów II wojny. Nie tylko dźwiękowe, co widać po jedno- lub dwustronnej perforacji taśmy. Tworzą tajemnice, którą do tej porty nikt nie widział. Będziemy odkrywać filmowe kadry, wyjaśniać.
Filmy można oglądać zwinięte na szpulach. Na razie nie ma aparatury projekcyjnej, by je wyświetlić. A byłoby co oglądać, byłoby...
Jak zapewnia nas pan Bogusław, filmy kupił w składnicy złomu w Warszawie. Poszedł coś sprzedać. Pospacerował po hałdzie nikomu niepotrzebnych rupieci. Wypatrzył pudełka. Skojarzyły mu się z pudełkami na filmy. Zebrał je. Poszedł zważyć. Waga wykazała kilkanaście kilogramów. Zapłacił po dwa złote za kilo złomu z odzysku. Zabrał do domu. Od kilkunastu lat przewraca te pudełka z miejsca na miejsce, z kąta w kąt. Wyrzucić na pewno nie wyrzuci, bo czuje, że tam są cenne obrazy, zapisane i utrwalone na celuloidowej taśmie. Pewnie kawał historii.
Wieść o panu Bogusławie, jego "przywarach", adrenalinie jaką otrzymuje podczas zbierania dowodów historii dotarła do Radosława Nowka ze Stowarzyszenia Historycznego "Pasja" w Końskich. Podzielił się ze mną kilkoma wieściami. jakie uzyskał od pana Bogusława i pani Zofii Chudzik, która współpracuje z głównym kustoszem zebranych wieści. Od kilku lat pani Zofia społecznie się tym zajmuje jako nieetatowy konserwator, rzec można, artefaktów. Pokazuje nam filmy. Mówi, że otwiera puszki, przerzuca je z miejsca na miejsce, żeby pozbyły się zaduchu stęchłego, starego drzewa. Ponad 20 filmów nawiniętych na szpule różnej wielkości. Nikt ich nie przeglądał od wielu lat, a może nawet od momentu wyprodukowania,. Ot, trafiły na półki i... Nikt ich nie rozwijał, nie sklejał poszarpanych miejsc. Ale wszyscy, którzy dotkną się tych taśm filmowych wpadają w jakąś euforię, rozochocenie, marzą żeby zobaczyć co kryją.
Odwijam kawałek filmu. Przez lupkę zegarmistrzowską oglądam kadry filmowe. Akurat ten filmik ma dziesięć minut projekcji. To Polska Kronika Filmowa nr 10 z 1957 roku. To także historia. Ciekawe, jak propaganda po 1956 roku, po polskiej odwilży pokazywała świat, Polskę. Te mające nastąpić przemiany. Warte są obejrzenia kadry realizowane przez operatorów, reżyserów z tamtych lat. Kręcone w gorącym od polityki terenu. Inny filmik to czarno-biała kopia "Myszki Miki". Kolejna na jakieś 40 minut projekcji nie pokazuje nic na startówce, na pierwszych zdjęciach. Chwilę dalej, widoczne są czołgi niemieckie i rosyjskie. Pewnie jakiś dokument, albo fabuła oparta w realiach II wojny. Na pudełkach, głównie wytwórni niemieckiej można odczytać, że są to kopie ścinane z kopii 35 mm na 16 mm taśmę AGFA, która była jedną z najpowszechniej użytkowanych w niemieckich koncernach filmowych.
Na jednym z pudełek, gdzie opisane są jedynie techniczne elementy taśmy, jej użytkowania jest dopisek ściśle tajne - securitate! Wiadomo, że zawartość jest tajna. W tamtym okresie, gdy film był realizowany. Ale cóż takiego tajnego, sekretnego mogło obowiązywać, skoro nawet film został zrealizowany. Ciekawość rośnie. Z Radkiem Nowkiem i panią Zofią przekładamy te filmy, szpule z jednego pojemnika do kolejnego. Otwieramy pudełka. Wietrzymy. Bo tego zapachu którego nabrały akurat w kilka minut pozbyć się nie da. Pani Zofia podpowiada, że również chciałaby zobaczyć te kadry wywalone na śmietnik, bo tak można nazwać złomowisko, gdzie wynalazł je i kupił Bogusław. By nie tylko samym filmem żyć nam na tym spotkaniu przyszło, pani Zofia pokazuje nam albumy wydanie w 1930 roku.
Są tam - drukowane - zdjęcia robione w kraju i na obczyźnie w latach wojny światowej (1916 roku). Taki album oprawiony w tłoczone płótno, w tamtym czasie kosztował 120 złotych. To była wielka kwota pieniędzy. Na wsi można było kupić krowę, albo zapłacić nauczycielowi szkoły wiejskiej za miesiąc pracy. Dziś jest tylko przyczynkiem do historii. I te wydawnictwa pan Bogusław kupił na targu, od znajomych i nieznajomych, którym głowa dopominała się... pół litra wódki, a nie albumu ze zdjęciami, na których nie zna nikogo.
- Dziadek zmarł zostawił, niech pan kupi - mówili do Bogusława. Kupował, odkładał do swojego archiwum. I tak domowe, zasoby archiwaliów drukowane i filmowe, urosły do pokaźnych rozmiarów. Teraz nadszedł czas, żeby chociaż filmy obejrzeć.
Do lat 80. XX wieku w powiecie koneckim projektory 16 mm posiadały duże szkoły podstawowe, szkoły średnie. Ponadto wiejskie kina i kina objazdowe. I wszystkie akcesoria, aparatura projekcyjna gdzieś przepadła. W Izbie Pamięci w Fałkowie stoi projektor chyba z tamtejszego kina, wartościowy AP14, taki wół roboczy instalowany w kinach wiejskich, klubach kultury. Ale brakuje mu ważnego elementu, zasilacza, transformatora. Podobnie sprawa miała się z innymi projektorami. Kina musiały oddać je do centrali. A stamtąd jechały na złomowisko. Projektory okazały się nikomu nic potrzebne bo na horyzoncie pojawiły się magnetowidy, ampexy, którymi wyświetlano filmy bez klejenia taśmy, bez zaglądania w zębatki i ślimaki i silników aparatury projekcyjnej. Wiele lat temu udało mi się odzyskać jeden z projektorów, który zmierzał na złomowisko. Będę musiał go przejrzeć, wyczyścić, zakonserwować, przygotować do pracy. I wtedy obejrzymy filmotekę pana Bogusława.
Czy to będzie tajna historia, czy lekkie filmy przyrodnicze, komedyjki animowane, czy też bezdźwiękowe obrazy. Sądząc ze stanu technicznego taśm wynika, że autorów, właścicieli dawno na tym świecie już nie ma. Zostawili swój obraz jaki wypatrzyli, zanotowali na światłoczułej taśmie po naciśnięciu spustu kamery. A gdy już napatrzymy się na te archiwalne kadry, zapamiętamy fabułę lub wspomniane tajemnice, podzielimy się nimi z czytelnikami i osobami, którym żadna historia do obcych nie należy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie