Reklama

Historia i architektura kościoła w Lipie, parafia w gminie Ruda Maleniecka, Dekanat Konecki. Patroni, remonty, odnowienia, pamiątki historyczne. Rycerz pod kamieniem, dramatyczne losy w historii. SDLKościół w Lipie przez wieki nasycony historią, świadek dawnych i nowszych wydarzeń.

Kościół w Lipie, został zbudowany w 1129 roku. Wykonano go z modrzewia, a patronami zostali św. Wawrzyniec i św. Katarzyna. Część historii kościoła i Lipy zawarł w pamiętnikach ks. Franciszek Sadowski. Doskonale oddał klimat tamtego czasu, lat trzeciego rozbioru Polski. Zaś klechda podaje, że pod progiem wejścia do kościoła w Lipie leżą doczesne szczątki rycerza z XIII wieku.

Lipa leży w gminie Ruda Maleniecka, a parafia należy do dekanatu radoszyckiego.

Historia kościoła w Lipie

Ksiądz Wiśniewski w "Dekanacie Koneckim" twierdzi, że kościół w Lipie, "stanął już w roku 1129, jak świadczą najdawniejsze opisy". Wykonano go z modrzewia. Z całą pewnością parafia tutejsza istniała już przed rokiem 1416. Około 1636 roku ówczesny proboszcz wraz z dziedzicem Ruszenic i Lipy, do drewnianego kościółka domurowali kaplicę Matki Boskiej Różańcowej.

Wawrzyniec i Katarzyna

Patronami kościoła i parafii zostali św. Wawrzyniec i św. Katarzyna. Wewnątrz świątyni, w drewnianej jej części nawę nakrywa pozorne sklepienie kolebkowe. Nad prezbiterium jest strop "fasetowany". Kaplicę, otwartą do nawy arkadą, przykrywa plaski strop, a przylegającą do niej zakrystię – kolebkowe sklepienie. Dachy są dwuspadowe – kiedyś kryte gontem, od roku 1974 ocynkowana blachą. Kościół przeszedł gruntowny remont w roku 1875. Z tego też czasu pochodzi główny ołtarz, w którym umieszczony jest siedemnastowieczny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem. W roku 1793 ówczesny proboszcz, ksiądz Franciszek Sadowski, zlecił malarzowi z Końskich odnowienie obrazu.

Po wizytacji

W roku 1762 parafię odwiedził kościelny wizytator, który tak zapisał: "kościół stał lat 632 nie tknięty... do tak smutnego doszedł stanu, że już w żaden sposób nie mógł być naprawiony, inwentarza proboszcz nie posiadał, pola były zaniedbane, porosłe krzewami i lasem, dziesięcina tylko na papierze...". Nowej świątyni nie budowano. Dostawiono fragment do istniejącej murowanej kaplicy Różańcowej. Konsekracja nastąpiła 10 sierpnia 1764 roku i od tej chwili rozpoczął się żmudny proces wyposażania świątyni. Nieocenionej pomocy udzielił przy tym Tadeusz Bocheński, ówczesny właściciel Maleńca (Huty w Maleńcu). 

Obecnie na świątynię składa się część drewniana z XVIII w. i murowana kaplica św. Rozalii (dawniej Matki Bożej Różańcowej) wystawiona w XVII w.  W ołtarzach bocznych znajdują się obrazy św. Jana Nepomucena i św. Walentego z XVIII w. W kaplicy św. Rozalii dwa ołtarze barokowe z końca XVII w. oraz klasycystyczne organy z 1801 roku.

Rycerz pod kamieniem 

Jak głosi podanie, podobno ok. 1200 roku rycerz wracał z wojennej batalii. Wojen w tamtym czasie była olbrzymia ilość. Jeżeli nie międzypaństwowe – jakby to dziś określił, to były starcia między klanami, rodzinami. Zapotrzebowanie na zbrojnych nie malało. Toteż rycerze w żelaznych zbrojach byli wysoko opłacani i angażowani do walki. Po zwycięskich starciach brali to co na polu bitwy się ostało. Jednych gryzło sumienie, inni pławili się w luksusach. Jeden ze zbrojnych z giermkiem i służbą wracał do domu. Postanowił, że w Lipie zostanie na zawsze. Ponoć urządził się niedaleko osady, żeby kościelną wieżyczkę ze swojego podwórca widzieć.

Nasiekł moc luda

Po tych zbrojnych walkach, gdzie luda moc nasiekł, stał się bogobojny. Rozmodlony wracał na Chrystusową wiarę. Wreszcie poczuł, że zbliża się koniec jego grzesznego żywota. Postanowił, co ogłosił swojej służbie, że gdy oczy zamknie, założą, ubiorą go w żelazną zbroję, w której szedł do boju. I pochowają przed wejściem do kościoła w Lipie. Co prawda o dawnych czasów w kościele są podziemne groby, w których spoczywają doczesne szczątki 22 osób w większości dzieci, co udokumentowali w 2001 studenci i pracownicy KUL. 

Rycerz nakazał pogrzebać się niezbyt głęboko. Nakryć wielkim kamieniem i tak zostawić. Żeby ludzie wchodzący do świątyni musieli nadepnąć na kamień, a on tym sposobem będzie odbywał pokutę za grzechy jakie popełnił. Kamień przed wejściem jest. Obudowany kilkoma betonowymi schodkami. Lecz nikt nie wie, czy pod nim leży ów bezimienny rycerz, grzesznik. Nikt kamienia nie podnosił, nie zaglądał. Ludzie boją się, by nie poruszyć grzesznika, a potem za jego niecne dokonania cierpieć. A może nie chcą niepokoić duszy jego. 

Z pamiętnika proboszcza w Lipie

Rozbiory Polski w latach 1772–1795, gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów za sprawą sąsiednich państw: Imperium Rosyjskiego, Królestwa Prus oraz Monarchii Habsburgów, dokonała na ich rzecz cesji części swojego terytorium, jako wynik przegranej wojny, bądź pod groźbą użycia siły. W swym pamiętniku ks. Franciszek Sadowski, proboszcz w Lipie. zapisał ciężki czas jaki w 1794 roku nadszedł dla kościoła w Lipie, jego samego i ludzi we wsi. - Zaszli nas bowiem na jesieni żołnierze nasi, przed którymi już nic zrobić nie można było. Bo z nimi samymi codzienna była zabawa. Zluzowali ich i na całą zimę z nami obsiedli Moskale. Rok 1794 z dorosłym zupełnie zawitał smutkiem, kłopotem i ostatnim co godzina świeżym niebezpieczeństwem. Jak tylko pokazały się w Końskich w sam dzień świętego Józefa wojska nasze, za nimi następujące Moskiewskie. Od Wielkiej Nocy do Zielonych Świątek dla przebiegającego dzień i noc kozactwa - zabierania koni, bydła, poniewierania, bicia ludzi, gwałtów, płaczu, krzyków. Każda godzina zdawała się dzień zaczynać sądny. Dusza moja pod ten czas w mym grzesznym ciele była. Dał Bóg litościwy to przebyć. Pokazały się wojska Pruskie. Wydarzyła się znowu nieszczęśliwa okazja, zrabowali wszystko w Boże Ciało. 

Diaboł na kępach 

Wracałem z Maleńca. Sam jeden piechotą idąc cudownym sposobem, schroniłem się do chłopa w Wyszynie, który mnie w swoje wystroiwszy kamizelę, paść żydowskie konie rozkazał. I tak bez kontraktu i widzenia się, nawet od południa aż do zmroku szczerze Żydowi służyłem. Zaczęły się na powrót pokazywać wojska Moskiewskie. Schodziło się w okolicy wszelkie lasy, nasiedziało się jak diaboł na kępach, po trzęsawach i smugach, napokutowało się pod zwałami jako zwierz jaki. Co się listek na drzewach ruszył to z miejsca na miejsce przeganiał. Okoliczni księżą poodbiegali kościołów. Jam tylko sam jeden blisko kościoła dosiadał, chociaż mnie zewsząd okropne dochodziły nowiny. Żydy w lasy wyprowadziły się głęboko (...) 

Zabrali szkatułczynę, wyrżnęli dobytek

Porwawszy suknię na ramię i buty pod pachę za fatygę kozaki zapłaciły sobie, gdy mi szkatułczynę z kilkom groszyma z pieca wygrzebali. Półtora tygodnia wojsko z Radoszyc przez Lipę przechodziło. Potem kozacy, co mi w jednym dniu wyrżnęli dobytek cały, gęsi, kury kaczki. U pułkownika w Radoszycach wyjednałem ukaz, który miał mnie chronić. I odtąd nic mi nie wzięli, bo nie mieli co. Obnocowałem u księdza w Radoszycach. Nazajutrz powróciwszy do Lipy zastałem drzwi wyrąbane, okna powycinane, psy pokłute, naczynia potłuczone, wszystko do ostatniej szpilki zabrane. Ale libertacja, ukaz przy mnie został. Dołożył mi Pas Bóg smutku, do smutku mojego. 

Rok 1795. Obrał mnie rok przeszły ze wszystkiego, ubogiego majątku. Do reszty mnie pognębił, ale tyle, że nie zamorzył. Ustały napady, krzyki, gwałty, rabunki. Nastąpiły prowianty, podatki, z któremi ledwie nas ze skóry nie obdarto. Płaciłem podatki i regestry. O sobie wspomnienia żadnego, a przecieżem służył Bogu, Kościołowi i Parafii – zakończył wspomnienia ksiądz proboszcz z Lipy. 

Zapach historii 

W drewnianym kościele w Lipie doskonale czuć zapach dawnych czasów, historii. Drewno modrzewiowe przez wieki nasyciło się powietrzem tak czystym, jakie tylko mogło być. Kościół obrósł historią, ciekawymi wydarzeniami wsi i parafii. Tu piszemy o dawnym czasie, niemniej świątynia była świadkiem dziejów nowszych, Powstania Styczniowego, działań II Wojny Światowej. 

Obecnie kościół w Lipie z szacunkiem obchodzi święta parafialne jak i te upamiętniające walkę o wyzwolenie. Na miejscowym cmentarzu pochowani są żołnierze, który w pierwszych dniach września 1939 roku polegli w okolicy. Działalność wyzwoleńczą upamiętniono pomnikiem, który stoi na skraju placu przed kościołem.

Aktualizacja: 29/02/2024 16:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do