
W ramach akcji "Burza" bitwa o Radoszyce rozegrała się 2–3 września 1944 roku. Oddziały Armii Krajowej stoczyły zwycięski bój z Niemcami wspieranymi przez Kałmucki Korpus Kawalerii. W walkach zginęło 22 niemieckich żandarmów, a po stronie polskiej poległo 2 partyzantów. Niemcy odstąpili od całkowitej pacyfikacji miasta, jednak rozstrzelali 20 mieszkańców i spalili niemal wszystkie domostwa.
W ramach akcji "Burza" bitwa o Radoszyce rozegrała się 2–3 września 1944 roku. Oddziały Armii Krajowej stoczyły zwycięski bój z Niemcami wspieranymi przez Kałmucki Korpus Kawalerii. W walkach zginęło 22 niemieckich żandarmów, a po stronie polskiej poległo 2 partyzantów. Niemcy odstąpili od całkowitej pacyfikacji miasta, jednak rozstrzelali 20 mieszkańców i spalili niemal wszystkie domostwa.
2 września 1944 roku, w okolicach wsi Grodzisko koło Radoszyc, oddział dowodzony przez Antoniego Hedę "Szarego" starł się z żandarmerią niemiecką. Zginęło wówczas około 20 Niemców, a partyzanci zdobyli broń.
Śmierć dwóch partyzantów upamiętniono przy kapliczce Matki Boskiej z 1861 roku, stojącej na skarpie przy drodze z Radoszyc do Grodziska, naprzeciw zalewu w Antoniowie. Obok ustawiono głaz z tablicą poświęconą poległym. Napis głosi m.in.:
"Zwyciężyć i osiąść na laurach – to klęska. Święta Trójco, dziękujemy na Matkę Boską Akowską, hetmankę zwycięskiej walki II bat. 3 pp piech. Leg. AK pod dow. por. »Szarego« nad okupantem niemieckim w czasie pacyfikacji wsi Grodzisko – 2 września 1944 r. »Korwin« Kazimierz Proskurnicki, lat 21, i »Zenek« Edmund Rożnowski, lat 17. Najświętsza Matko Akowska, doprowadź ich do Jezusa".
Tablicę zdobi płaskorzeźba, na której Matka Boska z Dzieciątkiem okrywa płaszczem leśnego żołnierza. W rzeczywistości bitwa toczyła się na polach między Grodziskiem a Radoszycami, a polegli zostali podczas pacyfikacji Grodziska. Po wojnie rodziny bohaterów wystawiły na cmentarzu parafialnym w Końskich solidny, kamienny nagrobek, informujący, że zginęli pod Radoszycami 2 września 1944 r. Cześć ich pamięci.
2 września oddział por. Antoniego Hedy "Szarego" z II batalionu 3 pułku piechoty Legionów AK stoczył w Radoszycach bitwę z żandarmerią niemiecką. Partyzanci zabili 22 Niemców, tracąc 2 żołnierzy. Do miasta wkroczył oddział pacyfikacyjny, który został zaatakowany przez siły AK, Batalionów Chłopskich oraz oddział kpt. Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurt". W obliczu oporu Niemcy odstąpili od pełnej pacyfikacji, lecz rozstrzelali 20 mieszkańców i wycofali się. 3 września zabito kolejnych 14 Niemców, przy stratach własnych: 1 zabity i 6 rannych.
Następnego dnia rano SS otoczyło Radoszyce i rozpoczęło pacyfikację, używając pocisków zapalających z fosforem. Większość domów była drewniana, kryta gontem, a na strychach przechowywano zapasy żywności, odzieży i pościeli. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Z 510 zabudowań ocalało jedynie 20. Niemcy rozstrzelali 20–30 osób.
Wincenty Woźniak zeznawał 13 czerwca 1949 r.:
"Niemcy przyjechali do Radoszyc, aby je spalić. Przebywały tam oddziały partyzanckie i wynikła walka. Trzecia część Radoszyc została wtedy spalona. Następnego dnia przybyły silne oddziały, spędzono ludzi na rynek, pobito, połamano kości, wielu rozstrzelano. Drugiego dnia zginęło 20–30 osób, spalono 12 domów. Pierwszego dnia zginęło dwóch partyzantów. Widziałem, jak zabito kościelnego – zastrzelono go, gdy obejrzał się w czasie marszu. W akcji brały udział dwa lub trzy czołgi, nie wiem, przez kogo obsługiwane".
Do Radoszyc przybył oddział pacyfikacyjny wspierany przez Kałmucki Korpus Kawalerii, liczący około 700 żołnierzy i wyposażony w samochody pancerne. Dowództwo AK wysłało do walki 2 batalion pod dowództwem kpt. Tadeusza Pytlakowskiego "Tarniny". Po zaciętych walkach oddział niemiecko-kałmucki wycofał się, jednak miasto zostało spalone. Interwencja partyzantów uchroniła jednak większość ludności przed egzekucją. Zginął 1 partyzant, kilku zostało rannych.
Po wojnie mieszkańcy przez lata odbudowywali swoje domy z ruin. Dziś, w rocznicę pacyfikacji, odbywają się uroczystości patriotyczne pod pomnikiem w centrum Radoszyc. Po mszy świętej w kościele pw. św. Piotra i Pawła wierni składają kwiaty, zapalają znicze i wspominają tragiczne wydarzenia, ale też bohaterów, którzy ocalili miasto przed całkowitą zagładą.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie