
30 marca 1940 r. w pobliżu wsi Hucisko (za Bokowem), w dawnym powiecie koneckim Oddział Wydzielony Wojska Polskiego majora "Hubala" starł się z 51 batalionem niemieckiej policji porządkowej. W odwecie za poniesioną porażkę Niemcy dwukrotnie spacyfikowali Hucisko, a potem kolejne wsie, gdzie pojawił się lub mógł nawet przez chwile przebywać, żołnierz w polskim mundurze.
Bój pod Huciskiem trwał ponad dwie godziny.
Mimo liczebnej i technicznej przewagi przeciwnika polscy żołnierze zmusili Niemców do odwrotu i zadali im ciężkie straty. To starcie było pierwszym zwycięstwem "hubalczyków", a zarazem pierwszą poważną walką OWWP stoczoną w czasie II wojny światowej. Właśnie od Huciska rozpoczyna się gehenna ludności koneckich wsi.
Na rozkaz komendanta Okręgu Łódzkiego ZWZ, ppłk. Leopolda Okulickiego - "Miller", 13 marca 1940 r. OWWP opuściło kilkunastu oficerów i żołnierzy. Przy "Hubalu" pozostało 70 żołnierzy. Zredukowany oddział z kwatery w Gałkach przeszedł do Huciska. Tu w spokoju, wsi położonej między lasami kwaterował ponad dwa tygodnie. Na skutek napływu ochotników jego liczebność wzrosła wkrótce do ponad 100 żołnierzy. Tymczasem w marcu 1940 r. Niemcy rozpoczęli przygotowania do rozprawy z "Hubalem". Spory kompetencyjne pomiędzy Wehrmachtem a władzami policyjnymi Generalnego Gubernatorstwa chwilowo opóźniły rozpoczęcie obławy.
Nad ranem 30 marca 1940 r. mjr Henryk Dobrzański "Hubal" zarządził pogotowie bojowe. Patrole wysłane w okolice Huciska potwierdziły, że Niemcy zajęli Skłoby. Polskiemu oddziałowi nie grozi atak od strony szosy Końskie - Przysucha. Na skraju lasu, na lewym skrzydle ok. 2 kilometry od Huciska stanowiska ogniowe przygotowywał pierwszy pluton dowodzony przez plut. Antoniego Kisielewskiego, a na prawym skrzydle stanął 2. pluton pod dowództwem plut. Antoniego Bilskiego. W odwodzie stał pluton kawalerii pod dowództwem wachm. Józefa Alickiego, drużyna ckm i 14 ręcznych karabinów maszynowych.
Niemcy zaatakowali ok. godz. 11. Hubalowa piechota podpuściła Niemców na 50-60 metrów i zasypała gradem kul. W niemieckich szeregach powstało zamieszanie. Padli zabici. Gdy policjanci ochłonęli nieco, odpowiedzieli ogniem. Po starciu z polskimi strzelcami "Hubal" wysłał piechurów z drugiego skrzydła, a na skraj lewego skrzydła patrol konny pod dowództwem kpr. Brzozowskiego, polecając mu obejść Niemców od strony północno-wschodniej, a następnie ostrzelanie. I ten manewr spowodował całkowite zamieszanie u Niemców.
Na nieukończonej szosie Skłoby - Hucisko stała kolumna niemieckich samochodów. Pojechał tam patrol konny wachmistrza Alickiego. Kawalerzyści rozbili w pył kolumnę i zmusili do ucieczki Niemców. Sytuację tę wykorzystał plut. Kisielewski, który poderwał swój pluton do ataku na bagnety. Wysłany w ślad za nim patrol pod dowództwem wachm. Romualda Rodziewicza już nie zdołał nawiązać kontaktu bojowego z przeciwnikiem.
Bój pod Huciskiem był pierwszym dużym zwycięstwem oddziału "Hubala". To właśnie polscy żołnierze zmusili Niemców do odwrotu. Na polu bitwy padło ok. 100 zabitych i rannych hitlerowców. Poległo 11 polskich żołnierzy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Wieczorem 30 marca 1940 r. opuścili Hucisko i następnego ranka zjawili się w Szałasie. 31 marca Niemcy aresztowali w Hucisku 33 mężczyzn, spośród których większość wywieźli później do KL Sachsenhausen. 11 kwietnia niemiecka ekspedycja karna doszczętnie spaliła wieś i rozstrzelała 22 mężczyzn. W wyniku obu pacyfikacji zginęło 43 mieszkańców Huciska. W miejscu egzekucji znajduje się skromy pomniczek. Podobnie jak w Piekle, Niebie, gdzie miejsca krwią znaczone zostały uświęcone przez dawnych sąsiadów.
Niemcy postanowili się rozprawić z oddziałem "Hubala". Skomasowane siły Wehrmachtu, oddziały Selbstschutzu, Ordnungspolizei i sadyści z SS, urządziły obławę na Oddział Wydzielony Wojska Polskiego. Prowadzili akcję pacyfikacyjną wymierzoną - niby to w zaplecze - Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego - "Hubala". Zabijali ludzi, palili wsie. Oprawcom chodziło o pokazanie swojej siły i zrealizowanie eksterminacyjnych planów III Rzeszy. Oddziały pacyfikacyjne już 30 marca najechały Gałki, gdzie zamordowali kilkanaście osób, a kilkadziesiąt aresztowali. Za miedzą wsi Gałki, niemieckie służby aresztowały 77 mężczyzn.
Następnego dnia, 139 mężczyzn rozstrzelali na Firleju koło Radomia. 31 marca we wsi Samsonów i przysiółku Komorniki aresztowali 28 mężczyzn i rozstrzelali. 11 kwietnia oddziały niemieckie spaliły Skłoby i zamordowali 216 osób. Tego samego dnia spacyfikowały Hucisko i rozstrzelały 25 gospodarzy, 110 zagród spaliły.
Obławę prowadzili w lasach między Mniowem, Stąporkowem, a Końskimi, gdzie niby w ostatnim czasie widziano żołnierzy "Hubala. Prawdopodobnie wcale nie chcieli wyłapać wojskowych, a jedynie polować na ludzi. Na cywilów, Bogu ducha winnych mieszkańców koneckich wsi.
Już 6 kwietnia 1940 r. rozstrzelali 41 mieszkańców Jeleniej Góry (dawniej przysiółek Wąsosza), Stadnickiej Woli, Nieba, Piekła, Sielpi, Małachowa i Wąsosza. Następnego dnia spacyfikowali Królewiec i Adamów. Do lasu za Smykowem, popędzili 104 osoby i tam rozstrzelali.
8 kwietnia 1940 r. spacyfikowali Szałas Stary. Zamordowali 65 mężczyzn, a zagrody puścili z dymem. Od 30 marca do 11 kwietnia 1940 r. spacyfikowano 31 wsi, zamordowali wówczas 717 ludzi (według innych danych liczba ofiar wyniosła 687). Z tej liczby 502 osoby zabito na miejscu, 189 uwięziono i rozstrzelano bez sądu, 24 zginęły w obozach koncentracyjnych, a 2 zmarły na torturach. Niemcy spalili ponad 600 zagród chłopskich. W pacyfikacjach udział brało ok. 8 tysięcy żołnierzy - jak już wspomniano - osławionego "rycerskością" Wehrmachtu, Selbstschutzu, Ordnungspolizei i wybitni sadyści z SS.
Tuż po zakończeniu II wojny, ścigano wojennych przestępców. Dowódców i bezpośrednich morderców, którzy znęcali się, zabijali, niszczyli ludzi, ścierali ich z powierzchni ziemi. Poszukiwano ich by postawić przed sądem, wydać wyrok. Sędzia Andrzej Jankowski, kierownik Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, w rozmowie dla informatora "NG Smyków", powiedział:
- W 1950 r. ówczesne władze Polski uznały, że wystarczy już badań nad zbrodniami hitlerowskimi. Dokonawszy tego "odkrycia" zawiesiły, a dokładnie ograniczyły prawie do zera dokumentowanie morderstw wojennych dokonanych na Narodzie Polskim, w czasie II wojny, w latach 1939-1945.
Stan ten dotrwał do połowy lat 60 XX wieku, gdy nagle nasze państwo zorientowało się, że za chwile, w świetle niemieckiego prawa, zbrodnie hitlerowskie ulegną przedawnieniu. Na przełomie 1966-1967 r. państwo polskie pośpiesznie przystąpiło do powoływania komisji do spraw badania hitlerowskich zbrodni. Według Instytutu Pamięci Narodowej, Delegatury w Kielcach - dokumentacja zbrodni popełnionej przez Niemców w czasie II wojny, na polskiej wsi sporządzona przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich została przekazana do Prokuratury w Monachium. Prokuratura niemiecka prowadziła w tej sprawie śledztwo. Ustaliła ponad 200 osób, które w różnych formacjach policyjno - wojskowych, brały udział w pacyfikowaniu wsi koneckich. To, jak i inne śledztwa w sprawie pacyfikowania polskich wsi zostały umorzone.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie