
W Radoszycach, Kazanowie i Fałkowie istniały dwory obronne zwane dla podniesienia rangi, zamkami. W Radoszycach i Kazanowie zostały po nich nikłe ślady. Póki co, malowniczo prezentują się resztki dworu w Fałkowie.
Czas robi spustoszenie nie tylko w miejscach gdzie te bastiony stały, ale również w ludzkiej pamięci.
Zatem opowieść rozpocznijmy od Radoszyc, królewskiego miasta, które prawdopodobnie powstało w XIII wieku, choć konkretna data nie jest znana. Niemniej pierwsza wzmianka historyczna pochodzi z czasów bardzo odległych, bo z roku 1275, co pozycjonuje jako jedną z najstarszych miejscowości naszego regionu.
Był to raczej drewniany obiekt stojący przy późniejszym rynku miejskim. Pod koniec XIV wieku został on opuszczony i rozebrany. Wybudowano murowaną siedzibę. Fundatorem był król Władysław Jagiełło. Zamek królewski zbudowano pośród mokradeł na piaszczystym wzgórzu. Prosty dom wzniesiony z cegły i kamienia w stylu gotyckim, na planie prostokąta o wymiarach 10,85 × 32,52 m. Miał piwnice i nad parterem piętro.
Inwentarze zamku informują, o kaplicy i "salce na kształt wieży" . Może to sugerować istnienie w narożniku płd-zach niewielkiej wieżyczki. Zabudowania gospodarcze były drewniane. Elementem obronnym była nawodniona fosa w kształcie rogala. Miała 40 m długości 9 m szerokości i około 1,5 m głębokości.
Radoszyce znajdują się na starym królewskim szlaku wiodącym z Sandomierza, przez Opatów, Przedbórz, Piotrków i dalej ku północy. Jak wynika z zapisków historycznych, które sporządził Jan Długosz, król Kazimierz Wielki w 1370 roku nadał osadzie prawa miejskie. Kolejnym królem Polski, jaki wiele razy Radoszyce odwiedzał, był Władysław Jagiełło. Pierwszy raz zatrzymał się tu w 1411 roku, gdy z wojskami wyprawiał się do Prus. Potem pojawiał się w 1425 roku, zaś w 1428 król najprawdopodobniej ustanowił miasto na prawie niemieckim. W 1450 roku w radoszyckim zamku zatrzymał się król Kazimierz Jagiellończyk, a przez pewien czas w przebywały tam też królewskie córki, prawdopodobnie chroniąc się przed zarazą. W 1456 roku Kazimierz Jagiellończyk potwierdził Radoszycom przywileje miejskie, zwolnił mieszczan od wszelkich ceł w kraju i wydał pozwolenie na zakup soli w królewskich żupach.
W 1552 roku w przebywał król Zygmunt August. Podczas potopu szwedzkiego z oddziałami walczącymi z najeźdźcą przemaszerował przez Radoszyce król Jan Kazimierz. W 1787 roku Radoszyce odwiedził i przebywał tu król Stanisław August Poniatowski. Gwoli historycznej ścisłości dodać należy, że w Radoszycach przebywał w czasie Potopu, król Karol Gustaw - czytamy w publikacjach o Radoszycach, jakie napisał śp. Stanisław Staciwa, znakomity miejscowy regionalista i historyk. Do połowy XVI wieku obiekt pełnił funkcję stacji królewskiej, a następnie stał się siedzibą starostwa i dużego zespołu gospodarczego. Rozbiory Polski spowodowały upadek, a w XIX w. zniszczono prawie cały gotycki pałac.
Z biegiem czasu, z biegiem dni, zamek w Radoszycach niszczał. I do XXI wieku dotrwał jedynie wzgórek, nieco dawnych murów ceglanych i kamiennych. I prawdopodobnie budynek zwany winiarnią.
Zamek, pałac, dwór obronny w Kazanowie Starym wzniesiony około połowy XVI wieku, prawdopodobnie przez Marcina Kazanowskiego. Jak to ujmują zapiski - Kazanowscy przejęli nazwę od wsi Kazanów k. Końskich. Pod koniec XIV wieku przeniósł się w te strony Świętosław zw. Litwoszem, domniemany protoplasta rodu, stając się właścicielem Kazanowa, Sierosławic, Demby i Pomorzan. Należał do zaufanych dworzan króla Władysława Jagiełły. Wszyscy Kazanowscy tytułowali się "z Kazanowa". Pieczętowali się jednym z najstarszych polskich herbów - Grzymała. Zamek w Kazanowie to nic innego jak prostokątny budynek mieszkalny z trzema basztami w narożach. Dziedziniec zamknięty był kamiennym murem, a całość otaczała fosa, elementy świadczące o jego obronnej roli. W murze znajdował się budynek w bramą wejściową. W latach 1637-1643 zameczek został przebudowany na wczesnobarokowy pałac na potrzeby Adama Kazanowskiego.
Musimy wspomnieć, że po części ruiny zamku w Kazanowie zdewastowały działania wojenne. W tym miejscu walkę z nacierającymi oddziałami niemieckimi podjęli żołnierze III batalionu 163 rezerwowego pułku piechoty dowodzonego przez ppłk. Przemysława Nakoniecznikoffa-Klukowskiego. Starcie było niezwykle zaciekłe. Żołnierze polscy w ruinach zamku urządzili stanowisko ogniowe. Doskonale spełniało swoje zadanie. Jednak pomimo sukcesu w tym starciu, w obliczu dynamicznie zmieniającej się sytuacji na froncie oddziały polskie zmuszone były się wycofać.
Ponownie ruiny pełniły rolę szańca obrony w styczniu 1945 roku. Niemal w ten sam sposób co polscy żołnierze w 1939 roku, ruiny zamku obsadzili Niemcy. Z tą różnicą, że ogień kierowali w stronę Końskich, a nie jak Polacy w kierunku Rudy Malenieckiej. I te działania dopełniły żywota zamkowych ruin.
Do dziś po pałacu pozostał tylko kopiec kryjący jego fundamenty. Przypadkowo, jakby na nowo odkryte przez spycharkę, która wytyczała i robiła drogę lokalną.
Mieszkańcy Starego Kazanowa nazywali budowle zamkiem, naukowcy używają określenia "dwór obronny". Nie zachowały się dokumenty dotyczące jego początków. Kiedy został zbudowany i jak wyglądał, ustalono na podstawie badań archeologicznych. W latach 80. XX wieku prowadził je m.in. Edward Ćwiertak, a wyniki przedstawił w artykule opublikowanym czasopiśmie "Acta Universitatis Lodziensis" w 1997 roku.
Obecnie można sobie obejrzeć niewielki wzgórek, z zarysem fosy. Wszystko porośnięte murawą i krzaczkami. Niemniej to miejsce historyczne, któremu nawet teraz należy się odpowiedni szacunek. Tu mieszkali ludzie, rycerze na służbie u króla, którzy walczyli za ojczyznę, tę mniejszą w Kazanowie i tę wielką, Polskę.
Pierwszy raz wzmiankowano istnienie zamku w Fałkowie, w 1418 roku, w dokumencie opisującym podział majątku. Obiekt mógł istnieć wcześniej, bo biskup krakowski Piotr z Fałkowa (1347-1348) miał pochodzić "de castro Falkow". Ruiny dworu stoją na wzniesieniu, otoczone fosą wypełnioną wodą. Zachowały się pierwsze piętro z oknami i bramą wjazdową oraz piwnice. Do zamku prowadził drewniany most zwodzony. Ze względu na niewielkie rozmiary, historycy sztuki uznają kamienno-ceglany budynek nie za zamek, lecz dwór obronny. Zamek uległ zniszczeniu w XVII wieku, podczas potopu szwedzkiego.
To co wciąż najciekawsze kryje się w podziemiach i czeka na badania archeologiczne, które rzuciłyby nowe światło na historię. Jeszcze przed I wojną światową zamek miał dach. Po działaniach wojennych, gdzie Fałków był osadą bez domów, a jedynie z kikutami kominów, zamek został częściowo potraktowany jako magazyn materiałów budowlanych. Tak, że w wielu domach są kawałki jego dawnej historii.
Ruiny zamku składają się z fragmentów kamiennych ścian, arkad i podziemi, znajdują się w parku podworskim obok urzędu gminy w Fałkowie.
Legendy głoszą, że każdy ze wspomnianych zamków posiadał lochy, a właściwie daleko idące podziemne przejścia. Rzec można użytkowane w czasie ewakuacji załogi. Wiele z nich kończyło się w kościołach, zaś w Kazanowie w klasztorze.
Póki co, żadna z teorii, legend o podziemnych przejściach nie ma odwzorowania w rzeczywistości. Niemniej wejście do lochów, piwnic pod zamkiem w Fałkowie grozi utratą zdrowia lub życia, dlatego samorządowcy odradzają wszelkie samodzielne próby poszukiwań.
Legendy tworzą się na podstawie zapisków historycznych. Wiadomo, że niemal każdy waleczny rycerz był człowiekiem majętnym. Każdy posiadał po kilka wsi w okolicy, co można sprawdzić bez kłopotów. O wsiach, które mało czym zasłynęły w historii ujmuje się, że były szlacheckimi, rycerskimi, utworzonymi w XV-XVI wieku. Być może nieco wcześniej, w momencie, gdy budowano wspomniane tu zamki, budowle obronne.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie