
Stara Kuźnica, wyróżniała się... kuźnicą. Ten warsztat działał pod zaborami, w czasie powstań narodowych - listopadowego i styczniowego, I i II wojny światowej i PRL do 1957 r. Potem kuźnica była muzeum NOT. Okazuje się, że kuźnia i pobliski staw były (albo też jeszcze są) własnością obywateli polskich narodowości żydowskiej, po których żadnego śladu w obozach koncentracyjnych nie odnaleziono. Prowadzone są prace, by kuźnię i staw uznać za mienie porzucone i przekazać gminie Końskie.
Wiadomym było, że te dobra ziemskie Nieświń, do których należała Stara Kuźnica, należały przed II wojną do jednej z rodzin żydowskich. Dokładnie nikt tego nie pamiętał, nie zaglądał w "papiery".
Z Kuźnią w Starej Kuźnicy wciąż nie można nic zrobić, bo nie jest uregulowany jej stan prawny. Teraz za sprawą działań gminy Końskie, Świętokrzyski Konserwator Zabytków zwrócił się do obozów koncentracyjnych o wskazanie, czy osoby te wciąż żyją. Okazało się, że wskazani z imienia i nazwiska właściciele prawdopodobnie zginęli w Obozie w Treblince. Inne obozy koncentracyjne żadnych śladów po właścicielach Starej Kuźnicy nie posiadają. Zatem proces przejęcia przez Skarb Państwa kuźnicy, przekazania jej na własność gminy Końskie zajmie jeszcze sporo czasu.
W niewielkiej miejscowości Stara Kuźnica, położonej nad rzeką Młynkowską znajduje się jedyna w Polsce, zachowana w pierwotnej postaci XIX wieczna drewniana, zabytkowa, kuźnia z układem wodnym, z miechem i młotem. To jeden z zabytków techniki nadzorowany przez Naczelną Organizację Techniczną i Muzeum Techniki w Warszawie. Zabytkiem techniki jest nadal, ale nie wiadomo kto jest jej właścicielem. Muzeum Techniki przekazało gminie Końskie swoją zabytkową pudlingarnię w Sielpi. Przekazanie odbyło się zgodnie z prawem i zachowaniem wszelkich standardów. Niejako przy tej okazji MT chciało przekazać gminie kuźnię w Starej Kuźnicy. Niestety, ten manewr się nie powiódł. Okazało się, że kuźnia, w Starej Kuźnicy, jak też pobliski staw, z którego woda napędzała młot i dmuchawy, były własnością obywateli polskich narodowości żydowskiej. Takim obrotem sprawy zaszokowani są nie tylko samorządowcy, ale i mieszkańcy Starej Kuźnicy. Ich dziadkowie zawsze tu pracowali i nigdy, albo też sporadycznie słyszeli o Żydzie, właścicielu tego kowalskiego przybytku.
Pierwsze wzmianki o funkcjonującej tu kuźnicy pochodzą z XVII wieku. Napędzana była kołem wodnym na rzece Młynkowskiej. W 1662 r. Kuźnię nazywano już "Starą". Musiała zatem powstać wcześniej niż kuźnice w Piasku, Witkowie, Chełbie, Morzywole oraz inne położone nad rzekami Czarną i Krasną. Miejscowość miała kiedyś centralne położenie wobec okolicznych zakładów. W średniowieczu była to staropolska dymarka. Dość późno - dopiero w 1796 r. zaczęto wprowadzać ówczesne nowości techniczne. Dzięki przedsiębiorczej rodzinie Wielhorskich i funduszom Banku Polskiego kuźnię zmodernizowano.
Drewniana kuźnia, czyli obszerna szopa jaką znamy, została wzniesiona na skraju koryta rzeki Młynkowskiej, która spiętrzona na pobliskim stawie, płynęła dalej. Kuźnicę reaktywowano na przełomie XVIII i XIX wieku, wykorzystując założenia kuźni, która tu pracowała w XVII wieku. Zachował się wokół XVII wieczny układ wodny tego miejsca, staw, przepusty wodne i groble. Układ hydrotechniczny kuźni pochodzi z XVII wieku, młot natomiast powstał w XIX wieku. Młot naciskowy, zwany z niemiecka Schwanzhammer, sprzężony z kołem wodnym poprzez osadzony na wspólnym wale pierścień, zwany "żabą", uderzał rytmicznie w kowadło, około 60 razy na minutę. W wykazie fabryk żelaza pracujących w Królestwie Polskim w 1823 r. figuruje w dobrach Nieświńskich jako własność prywatna Wielhorskich. W 1860 wybudowano wielki piec i osiedle robotnicze. Piec z przerwami pracował do 1893 r. Często brakowało komponentów do wytopu żelaza, więc panował przestój.
Gwoli ścisłości dodać należy, że Stara Kuźnica znajdowała się w dobrach należących do Jana Nepomucena Stanisława hr. Wielhorskiego herbu Kierdeja. Urodzony w Krakowie hrabia zmarł w 1884 r. w Fidorze, przysiółku Nieświnia. Jego grób na koneckim cmentarzu parafialnym od 141 lat, wyróżnia pomnik z włoskiego marmuru "Bianco Carrara". Ufundował go brat. Pewnie gdyby Wielhorski nie przybył w te strony, Stara Kuźnica byłaby kuźnią tylko z nazwy. A on i brat na piaszczystej ziemi porośniętej lasami, wielkiego majątku tu nie zrobili.
Kuźnica działała przed zaborami, w czasie powstania listopadowego i styczniowego. Pracowała także podczas im wojny i II wojen światowych. Jak informują historycy, podczas II wojny światowej służyła jak kryjówka żołnierzy Armii Krajowej. Dlatego też obecni mieszkańcy Starej Kuźnicy zabiegają o to, by zadbać o ten zapominany zabytek. Drewniana szopa, z urządzeniami kuźni, do niedawna z wielkim ważącym kilkaset kilogramów młotem jest o 100 lat starsza od muzeum w Sielpi.
Pozwolimy sobie przytoczyć informacje, wspomnienia śp. Feliksa Przyborowskiego ps. Smyk, który nam opowiadał o kuźni i Starej Kuźnicy. - Mając 13 lat w 1942 r. zaczynałem edukację u kowala, Adama Niewęgłowskiego. Pierwszym moim wyrobem był pogrzebacz zrobiony ze zwijanego czworokątnego pręta żelaza.
Codziennie pojawiał się u mistrza Niewęgłowskiego, by rozpalać kotlinę, obsługiwać miechy, potem podnosić stawidła, puszczać wodę na koło, które napędzało ogromny młot naciskowy. Podnosił się do góry i opadając walił w kowadło wykonane z dębowego kloca, wzmocnione fartuchem z blachy. Kowal rozgrzewa kęs żelaza do czerwoności, kładł na kowale, a młot uderzał, uderzał. Głuche dudnienie młota było słuchać nie tylko we wsi Stara Kuźnica, ale dalej.
Feliks Przyborowski wspominał wojenny czas Starej Kuźnicy. Gdy od godziny 4 rano młot w Starej Kuźnicy pracował, a słyszano go daleko, było wiadomo, że Niemców w okolicy nie ma. Gdy młot cichł, przestawał kuć żelazo, ludzie wiedzieli, że coś niedobrego nadejdzie. W Wólce Plebańskiej partyzanci rozbili pociąg niemiecki. Zabrali ze trzy furmanki amunicji. Przywieźli do kuźni i schowali w żużlu, szlace z paleniska kuźni, która była wyrzucana za budynek. Pocisków karabinowych i innych Niemcy nie odkryli, nawet w tym miejscu nie szukali.
Położone wśród lasów osiedle robotnicze było silnie związane z konspiracją. W kuźni ukrywał się żołnierz i egzekutor Armii Krajowej, dr Jacek Wilczur, uratowany i operowany przez kowala - Adama Niewęgłowskiego, który ratował od zagłady Polaków, Żydów oraz jeńców radzieckich zbiegłych z niewoli. To był taki czysto ludzki odruch mistrza Niewęgłowskiego. Potrzebują pomocy, no to trzeba jej udzielić!
W sierpniu 1943 r. zaowocowało to zbudowaniem w okolicy Czystej przez oddział partyzancki Tadeusza Jencza "Allana" partyzanckiego bunkra-magazynu. Wiosną i latem 1944 r. w osadzie kwaterowali skierowani na leczenie żołnierze z różnych oddziałów partyzanckich, głównie z dawnych Zgrupowań Partyzanckich "Ponury" oraz z oddziału Antoniego Hedy "Szarego". Jednym z nich był Tadeusz Chmielowski "Walter" - opis zdjęcia na dole.
W maju 1944 r. w miejscowości zakwaterował ówczesny Komendant Obwodu Końskie Jan Świeczka "Mateusz"/"Boromeusz" razem ze swoimi współpracownikami m.in. szefową kancelarii Franciszką Smutek "Wilgą". Często przebywał tu także zastępca komendanta: Antoni Piwowarczyk "Wąsowicz" noszący wtedy pseudonim "Piotr".
Wiele lat temu kuźnia funkcjonowała jako muzeum, a to miejsce prowadziła Naczelna Organizacja Techniczna. Od dawna jednak obiekt stoi bez życia i tylko niszczeje. - Po tym, jak NOT wycofał się z prowadzenia tego rodzaju muzeów, jak kuźnia w Starej Kuźnicy, wystąpiliśmy do tej organizacji z propozycją przejęcia przez gminę Końskie jej jednostek. Udało się to zrobić w przypadku Sielpi, bo tam NOT dokonał zasiedzenia nieruchomości i nieodpłatnie przekazał ją w gminie. W przypadku Starej Kuźnicy sprawa jest bardziej skomplikowana, bo nieustalony jest los dawnych właścicieli pochodzenia żydowskiego - informuje Krzysztof Obratański, burmistrz Końskich.
- Po niepowodzeniu próby zasiedzenia przez NOT tej nieruchomości, zwróciliśmy się o pomoc do Świętokrzyskiego Konserwatora Zabytków, który przeprowadził kwerendę w obozach koncentracyjnych i instytutach zajmujących się profesjonalnie badaniem losów osób pochodzenia żydowskiego.
W dokumencie, jaki dotarł do UMiG Końskie, czytamy m.in.: Inspektor Joanna Luty, działająca ze strony konserwatora otrzymała pisma ze wszystkich obozów koncentracyjnych z informacją, że o żydowskich właścicielach nieruchomości w Starej Kuźnicy w rejestrach nie ma żadnych wzmianek. Należy przypuszczać, że jako bezimienni zmarli w KL Treblince.
Niebawem prześle pismo wraz z dokumentami, jakie w tej sprawie uzyskała. Dokumenty są do sporządzenia przez geodetę mapy do celów prawnych osady młyńskiej Stara Kuźnica dla zobrazowania, czy teren z księgi wieczystej odpowiada obecnym działkom stanowiącym muzeum i staw. Mapa z dokumentami będzie stanowić akt, wydany przez starostwo do sądu Rejonowego w Końskich, z wnioskami o nabyciu przez Skarbu Państwa tej nieruchomości jako mienie opuszczone. Droga jeszcze długa, ale zawsze lepiej, że w ogóle jest.
- W następnym kroku gmina Końskie wystąpi z wnioskiem o komunalizację i jeśli będzie taka wola ze strony Skarbu Państwa, to gmina mogłaby być właścicielem - wyjaśnia burmistrz.
Dopiero wtedy można będzie prowadzić prace przy uruchomieniu stawideł, kół wodnych napędzających młot, samego młota i wielu innych drobnych elementów, które utworzą żywe muzeum kowalstwa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie