
Kilkanaście dni temu podczas badania ziemi w pobliżu Końskich, naukowcy z UW i PAN zaleźli 700 okazów związanych z życiem dinozaurów sprzed 230 milionów lat. Tropy dinozaurów z podobnego okresu, w 1997 roku znaleziono w gliniankach za Odrowążem. Natomiast archeolog amator w 1948 roku odkopał w Bedlnie ślady ludzi, którzy tu mieszkali w okresie neolitycznym i brązu, czyli 1700 lat przed Chrystusem.
W okolicy Końskich pracują naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Nauk. Przerzucają ziemię, oglądają efekty. Dokonują wielkich odkryć skamieniałych kości dicynodontów gadów wielkości nosorożców oraz fitozaurów przypominających krokodyle.
Kierownik wykopalisk doktorant Wojciech Pawlak informuje, że w ciągu dwóch lat przeszukano ponad 100 metrów sześciennych ziemi. Pierwsze badania studenci przeprowadzili już ponad 10 lat temu. Znaleziono nory wskazujące na obecność kręgowców. Później regularnie, co kilka lat, teren był przeszukiwany. Dwa lata temu naukowcy trafili na pierwsze kości. Znalezione pod Końskimi skamieniałości przechowały się na obszarze dawnej rzeki i mają około 220-230 milionów lat. To fitozaury, czyli wymarła linia gadów, która z wyglądu przypomina krokodyle. Znajdujemy także kości dicynodontów, czyli bardzo dużych rozmiarów, zbliżonych do obecnych nosorożców, roślinożernych gadów ssakokształtnych, które wymarły pod koniec okresu triasu.
Najczęściej znajdują pojedyncze kości, jak kręgi czy zęby, a nie całe szkielety. Te zwierzęcia można zrekonstruować na przesłankach, jaki pędziło tryb życia na tych terenach. Ponadto dokładnie odtworzyć czym się odżywiały i jak zginęły. Na podstawie tego jakie minerały wypełniają kości, biolodzy są w stanie powiedzieć czy zwierzę się utopiło, czy dopiero po śmierci trafiło do rzeki. Jeśli drapieżnik obgryzał kości roślinożercy, to mamy ślady zębów padlinożerców. Takie okazy pogryzionych kości też znaleźliśmy w tym miejscu.
W poszukiwaniu dinozaurów bierze udział 15 studentów. Są żywotnie zainteresowani odkryciami. – Skakałam z radości, gdy znalazłam kość dicynodonta - opowiadała Tatiana Kozyk. - Znalazłam bardzo twardy kawałek skały, którego nie dało się rozbić młotkiem, więc trzeba było odłupać większy kawałek skały wraz z ziemią otaczającą znalezisko. Była to zachowana w całości kość piszczelowa dicynodonta! – cieszyła się studentka i dodała, że w Muzeum Ewolucji w Warszawie można zobaczyć lisowicję, czyli dicynodonta upolowanego przez smoka wawelskiego. Tomasz Lewandowski dodaje, że nie miał szczęścia znaleźć kości dinozaura, ale ma na koncie znalezione skamieniałe małże.
W Polsce podobne stanowisko paleontologiczne znajduje się w Lisowicach koło Lublińca oraz w Krasiejowie koło Opola. Badania koło Końskich przeprowadzono w tajemnicy przed opinią publiczną, by nie narażać stanowiska na grabież. By nikt nie zdołał zniszczyć tajemnic i skarbów jakie są w ziemi koneckiej.
Wokół góry, na której przycupnął Odrowąż ludzie kopali glinę, na wszelkie swoje potrzeby budowlane i domowe. I w tym pędzie do pozyskania surowca, do tej pory znajdują się leje po wykopkach. Gdy w Sołtykowie powstała cegielnia Stefana Wielowieyskiego eksploatowano pobliskie złoża gminy. Dokopano się do gagatu, czarnej skamieniałości towarzyszącej kopalinie jaką były iły ceramiczne.
Gagat to jurajska odmiana węgla brunatnego, tak zwana "karpina". Odziomkowe, przesączone żywicą fragmenty pni araukarytów, zamieniły się w skamieniałość. Od wieków gagat wykorzystywano do wyrobu biżuterii. W okresie Powstania Styczniowego i po nim, z gagatu wykonywano biżuterię żałobną. Była symbolem buntu i oporu. Dlatego też carscy oficerowie noszących takie różańce, wisory nazywali gagatkami. Niedaleko glinianek z gagatem natrafiono na stanowisko z dobrze zachowanymi śladami przemieszczania się grupy dinozaurów, jakie zwierzęta odcisnęły w dawnym piaszczysto ilastym brzegu rzecznego rozlewiska.
W Nadleśnictwie Stąporków, na granicy gmin Stąporków i Bliżyn, znaleziono w 1997 roku wyraźne tropy dwóch gatunków dinozaurów. Tu przed milionami lat rozegrała się interesująca scena z ich życia. Doskonale widać tropy tych prehistorycznych zwierząt odciśnięte w skałach obecnego rezerwatu. Rezerwat powstał w 1997 roku. Obejmuje powierzchnię nieco ponad 13 hektarów.
Kilka lat temu informowaliśmy, że na terenie Bedlna, najstarszej wsi w regionie, 1700 lat przed Chrystusem, było prastare grodzisko wodne, wydmowe, w którym mieszkali ludzie o wysokiej kulturze życia. Tak twierdzą naukowcy, po tym jak amator archeologii kierownik szkoły podstawowej w Bedlnie, Edward Baliński odkrył potłuczone naczynia gliniane, kościane narzędzia i zaprezentował je muzealnikom łódzkim. Bedlno winno mieć wysokie miejsce w historii. Posiadało świątynię w początkach chrześcijaństwa w Polsce, które datuje się na 966 r. W X wieku w Bedlnie stał drewniany kościół. Został zniszczony podczas zamieszek za panowania Mieszka II.
Przy stawianiu kościoła murowanego w 1881-82, w Bedlnie odkryto szczątki podmurowania pierwotnego kościoła z X wieku. Od strony południowej odkryto ślad innej budowli, po której pozostała posadzka z ciosowego kamienia. O kilkanaście kroków na zachód znaleziono masę skorup z urn potłuczonych. Amatorskie badania archeologiczne, jakie prowadził w 1948 roku kierownik szkoły w Bedlnie, Edward Baliński, okazały się bardzo interesujące.
- Na jednaj z wydm ciągnącej się od Bedlna aż po Wierzchowisko, napotkał na kawałki skorup glinianych. Zaczął poszukiwania – pisze w pracy o Bedlnie, Edward Baliński.
- Odkryłem sporo narzędzi krzemiennych i kamiennych jak noże groty sercowate do strzał, skrobaczki, młotki i obuszki oraz masę skorup z naczyń glinianych, z bardzo starymi wzorami i drobne kawałki kości nieznanej mi epoki. Na podmokłych łąkach nad rzeką Wąglanką w stronę południową aż po wieś Głupiów, był kopiec w kształcie wklęśniętej misy, o średnicy ok. 25 metrów. Podczas poszukiwań wydobyłem całą masę potłuczonych naczyń glinianych różnego kształtu ze śladami kamienia garncarskiego - zwierza się archeolog Baliński. - Znalazłem dużą ilość kości zwierzęcych, a może i ludzkich. W pewnym miejscu odkryłem ślady jakiegoś podmurowania z kamienia łupanego. Przedmioty oddałem do muzeum (obecnie Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne) w Łodzi. Powiedzieli mi, że odkryłem osadę wydmową z okresu neolitycznego, a w drugim miejscu - okresu brązu (epoka trzeciniecka). Zaś obok rzeki Wąglanki osadę bagienną.
Od 1948 roku, w którym skromny kierownik wiejskiej podstawówki zmagał się z wielką historią w Bedlnie, tereny przez niego penetrowane zarosły krzakami, lasami. Trudno tam dziś trafić. Pewnie wciąż kryją jakieś tajemnice. Bo nikt takich i podobnych artefaktów stamtąd nie wykopał. Badań archeologicznych na dużą skalę nie prowadzono. Na razie nikt ze znawców historii, problematyki "zamierzchłych" czasów nie jest zainteresowany odnajdywaniem artefaktów sprzed 17 wieków przed Chrystusem.
Nie pisaliśmy o licznych kopalniach rudy żelaza, piasku szklarskiego, ochry, pokładach węgla kamiennego jakie eksploatowano koło Adamka. I wielu, wielu innych bogactwach, skarbach i ich tajemnicach jakie są w ziemi koneckiej.
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie