Reklama

Szkoła w Wąsoszu - Historia od początków po klęskę pożarów. Skutki zapomnienia - coraz bardziej niszczeje. Właściciel zniknął? - Sytuacja alarmująca

Kaganek oświaty w Wąsoszu rozniecono tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. W 1916 roku, w sędziwym budynku, jaki stał niedaleko kapliczki. Potem wybudowano drewnianą szkołę. Służyła ludziom dziesiątki lat. Po trzech pożarach budynek dożywa ostatnich dni. Właściciel się nim nie interesuje...

 

Sięgnijmy do historii oświaty w Wąsoszu. Już w 1916 roku właściciel Końskich, hrabia Tarnowski przekazał na szkołę w Wąsoszu połowę budynku, w którym mieszkali leśniczy i Żyd Bloch. Ten ostatni dzierżawił od hrabiego fryszerkę na rzece Czarnej. Jego dwie dorosłe córki uczyły miejscowe dzieci pisania i czytania - co można to uznać za początki edukacji. Ławki uczniowskie zrobił stolarz Lachowski z Małachowa. Resztę wyposażenia szkolnego finansowała Macierz Szkolna - Stowarzyszenie Krzewienia Oświaty w Polsce.

Jak w kurorcie

Drewniany budynek dawnej szkoły podstawowej w Wąsoszu Nowinach stoi na dwuhektarowej działce. Ten przybytek mieszkańcy Wąsosza wybudowali z podkładów kolejowych. Wciąż jest pięknym architektonicznym akcentem wsi. Budynkiem unikalnym w tym rejonie, jako żywo przypominającym jakieś schronisko w górach, czy też dom wypoczynkowy w kurorcie. Zwarta budowla, z zagospodarowanym poddaszem, gdzie mieszkali nauczyciele, przez lata świadczył o gustach mieszkańców. Zimą przypominał wypoczynkową willę.

Od czasu zakończenia nauczania, na boisku i wokół budynku, porosły drzewa. Samosiejki o mocnych korzeniach. I rozwijają się nader szybko. Ogrodzenie terenu dawno przepadło. Od remizy Ochotniczej Straży Pożarnej szkołę dzieli rzut kamieniem. Podobnie jak od sklepu spożywczego. Na terenie szkolnym stoją szczątki murowanego budynku, który w czasie wakacji pełnił rolę kuchni dla dzieci przybywających na kolonie.

Przez krzaki przebija zarys szkoły, której szalówkę pomalowano na czerwono. Na tę barwę nakładają się sadze, które pozostały tu po jęzorach ognia, jaki atakował obiekt . A dodać należy, że już trzy razy ogień trawił szkołę. Ludzie przypuszczają, że pewnie takiego czynu dopuścił się dawny uczeń, jak to mówiono - patentowany leń, który za naukę otrzymywał same pały. Zakończył naukę, odczekał kilka lat i chciał złe wspomnienia puścić z dymem.

Bez powrotu do nauki

 Ludzie wyprowadzili się z Wąsosza w szeroki świat. Dzieci ubywało. Szkoła w Wąsoszu została zlikwidowana. Budynek opustoszał. Dzieci są dowożone do większych placówek oświatowych. I chyba nawet od razu trafił się przedsiębiorca, który wyraził ochotę kupienia ładnego, utrzymanego w należytym porządku obiektu. Ponoć planował, że salach dydaktycznych zrobi zakład szwalniczy. W ludzi wstąpiła nadzieja - u siebie, na miejscu, bez pokonywania wielu kilometrów będą mieli... fabrykę. Wkrótce, po wsi rozeszły się wieści, że szkoła już, już zmienia właściciela. Ale coś poszło niezgodnie z planami. Wieści o firmie ucichły. Ktoś inny planował, że w budynku zorganizuje pensjonat dla ludzi trzeciego wieku. I ta koncepcja podzieliła los poprzedniej. Bez dozoru, bez zabezpieczenia, a nawet bez ogrodzenia budynek został pozostawiony sam sobie.

Co by tu jeszcze zniszczyć...

Dostęp do obiektu miał każdy, kto chciał go odwiedzić. A tym, że dawna szkoła była odwiedzana przez, być może i dawnych uczniów, nikogo nie trzeba przekonywać. Budynek zaczęli wizytować ludzie różnego autoramentu, z przewodnią myślą: co by tu jeszcze zniszczyć.

I niszczyli z uporem maniaka. Toteż w budynku wszystkie drzwi są oberwane z zawiasów. Okna pozbawione szyb resztkami sił wiszą na szczątkach piszczących zawiasów. Piece kaflowe, które niegdyś służyły do ogrzewania sal lekcyjnych zdewastowane, wybebeszone straszą wnętrzem pokrytym sadzą.

Szkoła w ogniu

Kilka lat temu podłożono ogień na strychu. Strażacy błyskawicznie pożar ugasili. Po pożarze z poddasza wyzierały czarne dziury okien, jakie były w pokojach. Wówczas nie było wątpliwości, że pożar powstał w wyniku podpalenia.

Podczas drugiego pożaru, jaki wybuchł 29 grudnia 2017 roku po godzinie 8 , ogień szalał na poddaszu. Gaszeniem zajmowała się OSP Wąsosz. Dojechały kolejne zastępy, rozpoczęła się trudna akcja gaśnicza. Do budynku strażacy mieli utrudniony dostęp, przez gęste zarośla otaczające teren. Dym wydostawał się z poddasza. Część stropu nad parterem ogień strawił i resztki zapały się do sali niżej. Strażacy ugasili ogień, a potem rozebrali uszkodzone elementy konstrukcji. 

Według ludzi z Wąsosza, budynek jest skazany na zatracenie. Nikt nie pilnuje, nikt uwagi nie zwraca. Wejść do niego mógł każdy. Do obiektu nie była doprowadzona energia elektryczna. Jako prawdopodobną przyczynę pożaru przyjęto podpalenie.

Trzeci ogień

Trzeci pożar wybuchł pod koniec lipca 2021 roku, około godziny 22.50. Ogień w całości obejmował kondygnację poddasza oraz strychu. Dodać należy, że działania gaśnicze były utrudnione ze względu na rozwinięty pożar, panujące silne zadymienie oraz gęsto porośnięty krzakami teren otaczający budynek. Do akcji włączały się OSP Nieświń, OSP KSRG Niekłań, OSP KSRG Kazanów, OSP KSRG Końskie.

Po ugaszeniu pożaru, wprowadzono do wewnątrz budynku rotę, by dogasić zarzewia ognia. Strażacy równocześnie prowadzili rozbiórkę nadpalonej konstrukcji dachu i stropów. Zniszczone drewniane elementy wynieśli na zewnątrz i przelali wodą. Po zakończeniu działań gaśniczych budynek sprawdzili kamerą termowizyjną. Wypaliło się poddasze. Ale ze względu, że budynek jest pokryty blachą, jeszcze nie zawaliła się jego konstrukcja. W jednej z sal wypaliła się dziura w suficie, w sąsiedniej  jest zalany woda strop. Ślady ognia widać na ścianach. Jako przyczynę pożaru przyjęto podpalenie.

Ku zagładzie

Budynek po tym trzecim, ugaszonym pożarze prezentuje się coraz gorzej. Solidna niegdyś drewniana budowla wzniesiona z podkładów kolejowych na przełomie lat 50-60. XX wieku chyli się ku zagładzie. Ludzie w Wąsoszu obawiają się, że znów komuś uda się skutecznie podłożyć ogień pod budynkiem. Ogień przeniesie się na pobliski las, a potem zaszaleje we wsi. Stanowczo dopominają się radykalnych kroków. 

Cały problem w tym, że wieś nie może nic zrobić, ani rozebrać obiektu, zabezpieczyć przed przypadkowymi odwiedzinami, bo budynek należy do prywatnej osoby. Nikt ze wsi nie wie, gdzie ów biznesmen, który miał założyć szwalnię przebywa.

Jeszcze w lipcu 2021 roku, sołtys, przewodniczący Rady Sołeckiej Lucjan Górecki wystosował do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego pismo, w którym informuje m.in.: " w związku z pożarem 19 lipca 2021 roku budynku po byłej szkole w Wąsoszu 63, wnoszę o kontrolę przedmiotowego budynku co do jego stanu technicznego oraz zabezpieczenie przed dostępem osób postronnych. Spaleniu uległa cała kondygnacja i poddasze. Ponieważ uszkodzeniu uległy elementy konstrukcyjne budynku, a dostęp do obiektu jest swobodny stanowi realne zagrożenie dla dzieci i młodzieży".

Właściciel zniknął?

28 lutego 2024 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, Radosław Juda powiedział nam, że starostwo koneckie (PINB) wiele razy próbowało pisemnie skontaktować się z właścicielem szkoły, którego nazwisko figuruje w aktach prawnych. - Kupił budynek i - jak wygląda z sytuacji - przestał się nim interesować. Nie możemy się z nim skontaktować. Nie odpowiada na żadne pisma urzędowe.

MARIAN KLUSEK

ię z nim skontaktować. Nie odpowiada nam na żadne pisma urzędowe.

Aktualizacja: 08/03/2024 18:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do