Pogoda pokrzyżowała plany organizatorom obchodów 79. rocznicy pacyfikacji Królewca i Adamowa. Ze względu na padający cały dzień deszcz msza święta została odprawiona nie w miejscu mordu, ale w kościele w Miedzierzy. Po modlitwie delegacje pojechały do Smykowa, by złożyć kwiaty pod pomnikiem.
Tradycyjnie w pierwszą niedzielę po Wielkanocy w smykowskim lesie odbywają się uroczystości związane z modlitwą w intencji zamordowanych 79 lat temu 104 mężczyzn – mieszkańców Królewca i Adamowa. 7 kwietnia 1940 roku mężczyźni z tych wsi zostali spędzeni na skraj lasu w Smykowie i rozstrzelani. Niemal wszystkie zabudowania w tych wsiach zostały spalone. Następnego dnia, 8 kwietnia, Niemcy przeprowadzili ogromną obławę we wszystkich wsiach na tamtym obszarze.
Krwawe wydarzenia w Królewcu i Adamowie były fragmentem większej akcji, która w różnych formach i w różnym zakresie objęła 31 wsi dawnego województwa kieleckiego.
W minioną niedzielę po raz pierwszy od lat nie było mszy świętej w miejscu mordu. Po uporczywych opadach deszczu i znacznym spadku temperatury zapadła decyzja o przeniesieniu uroczystości do kościoła w Miedzierzy.
W modlitwie, jak co roku, udział wzięły delegacje jednostek OSP z terenu gminy, uczniowie szkół, samorządowcy. Mszę świętą odprawili proboszcz ks. Piotr Supierz i ks. Rafał Piekarski. W homilii proboszcz zwracał uwagę na ofiarę za wolność ponieśli mieszkańcy Królewca i Adamowa i jej szczególną wartość.
Po mszy świętej delegacje na czele z wójtem Jarosławem Pawelcem i wicewójtem Jerzym Dudą udały się na pomnik w Smykowie, gdzie zostały złożona wiązanki kwiatów i zapalone znicze.
Komentarze opinie