
Po sześciu latach okupacji niemieckiej ludzie oczekiwali wolności. Jej namiastkę przyjmowali z radością. A później okazywało się, że "wyzwolenie", które przybyło ze Wschodu, ma inne oblicze. Skłonne do pozbawiania ludzi wolności i życia. Niemniej wschodnia ofensywa w drodze przez powiat konecki zaznaczyła ziemię setkami zabitych ludzi.
Na początku 1945 r. od wschodniej i południowo-wschodniej stronie powiatu koneckiego słychać było dudnienie potężnych armat. W Końskich, Stąporkowie, Czarnieckiej Gorze i innych miejscowościach, gdzie stacjonowały militarne organizacje i różne formacje wojsk hitlerowskich, można było zaobserwować rozgorączkowanie. Niemcy w mundurach i po cywilnemu miotali się, spieszyli. Pakowali swój dobytek, głównie zrabowane cenne rzeczy, do samochodów, na furmanki i wiali w zachodnim kierunku - tak przed laty opowiadali mi ówcześni świadkowie tych wydarzeń. - Przewalały się coraz większe formowane z niedobitków niemieckie jednostki wojskowe.
Nim 16 stycznia 1945 r. 3 czołgi radzieckie dotarły do Końskich, celowniczy jednego z nich namierzył wieżę kościoła św. Mikołaja i strzelił. Trafił. Z wieży posypał się tylko kamienny mur. Został wyłom, ale wieża nie zawaliła się. Potem sołdat tankista opowiadał, że na wieży mógł się schować snajper. Nikt tego nie potwierdził.
"Historia Końskich" tak podaje te wydarzenia:
- Niemcy zostali zaskoczeni i w błyskawicznym tempie wycofali się w kierunku Żarnowa i Paradyża. Grupa kilkunastu żołnierzy niemieckich ukryła się w domu prywatnym przy ul. Jatkowej. Cywile wskazali Rosjanom ten dom. Po pierwszym strzale Niemcy wyszli z podniesionymi rękami. Okazało się, że od wybuchu pocisku zginął mieszkaniec domu. Niemcy zostali odprowadzeni do centrum i tam rozstrzelani. Nieżyjący już świadek tamtych zdarzeń opowiadał nam, jak to potępiał Rosjan za mordowanie jeńców. Starszy wiekiem żołnierz opowiadał mu: - Wsio normalna! U nas Niemcy nabijali na bagnet karabinowy żywe dzieci i wrzucali do studni. Ktoś powiedział krasnoarmiejcom, że cmentarz przed kościołem kryje prochy Niemców. Więc czołgi rozplantowały nagrobki. Ale kwestię pochowanych Niemców rozwiązano dopiero w XXI wieku. Szczątki zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz do Rudy Ślaskiej. W styczniu 1945 r. sowieckie czołgi rozjeżdżały samochody niemieckie, dorożki, furmanki, którymi dotychczasowi okupanci umykali z miasta.
Jak informuje portal poszukiwania.pl:
- W dniach 16/17 stycznia jednostki XXXXII korpusu podjęły obronę w Stąporkowie. Opór miał na celu opóźnienie natarcia Rosjan z kierunku południowego i umożliwienie reszcie wycofującego się XXXXII KA dalszego odwrotu. W Stąporkowie najcięższe walki toczyły się w zachodniej części obecnego miasta (obecna ulica 1 Maja), przy zabudowaniach huty - walczyli tam między innymi żołnierze z kompanii sztabowej 506 Pułku Grenadierów 291 Dywizji Piechoty. W Stąporkowie zginęło 126 żołnierzy Wehrmachtu i Waffen SS, straty radzieckie wyniosły kilkudziesięciu zabitych. Na zbiorowym grobie żołnierzy niemieckich poległych w Stąporkowie stoi teraz blok mieszkalny. Rosjan pogrzebano na terenie placu kościoła parafialnego. Wówczas był to pusty obszar z samosiejkami. Szczątki ekshumowano po 1950 roku, i przeniesione zostały na cmentarz żołnierzy radzieckich w Baryczy. Ogromna większość zabudowań Stąporkowa została zrównana z ziemią, zniszczenia sięgały osiemdziesięciu procent. Największe zniszczenia poniosła zachodnia część miasteczka - czytamy w posukiwania.pl.
W tym czasie pod Ruskim Brodem przebijały się z okrążenia spore oddziały niemieckie. Między 17 a 19 stycznia 1945 r. stoczono tu największą w ofensywie styczniowej bitwę na terenie Kielecczyzny. Niemcy uciekali przez Niekłań, Wólkę Zychową, Boków. W Bokowie skrócili sobie drogę leśnymi duktami, przecinką na Ruski Bród. Wpakowali się w las.
W latach osiemdziesiątych XX wieku mieszkańcy Bokowa opowiadali mi, że leśna droga Boków - Ruski Bród zapchana była samochodami ciężarowymi, sprzętem, taborami. Na niej też leżało dużo trupów żołnierzy i koni, mnóstwo różnorakiej amunicji, oporządzenia.
Jak informuje Wikipedia:
- Wszyscy szli na Ruski Bród. Stworzył się kocioł, w którym znalazło się około 60.000 żołnierzy w niemieckich uniformach. Walki w samej wsi i na skraju lasów trwały 2 dni i 2 noce, podczas których Ruski Bród wielokrotnie przechodził z rąk do rąk. Około 20-21 stycznia nowe siły siły niemieckie przebiły się z pierścienia w okolicach wsi Orginiów, Kupimierz i ewakuowały się w stronę Sulejowa.16 stycznia wyzwolone zostało Radomsko, a 17 stycznia po zaciętych walkach oddziały I Frontu Ukraińskiego zdobyły Przedbórz. Dzień później sowieci zajęli Piotrków Trybunalski.
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie