Reklama

Radoszyce - stacja królewska. Świadectwo przeszłości miasta [ZDJĘCIA]

Tadeusz Czarnecki napisał książkę zatytułowaną "Zabytki Radoszyc świadectwem przeszłości miasta". To wręcz naukowe opracowanie i kompendium wiedzy o Radoszycach w różnych okresach historii, na przestrzeni niemal ośmiuset lat. Do tekstów źródłowych i własnych autor dołączył 235 fotografii miasta z przeszłości.

Tadeusz Czarnecki, radoszyczanin jest znany nie tylko w swoim mieście ze swych nietuzinkowych działań.

Urodził się 12 grudnia 1960 w Końskich.  To artysta malarz, fotograf, członek Związku Polskich Artystów Fotografików w latach 2000–2010, pedagog, doktor nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, kolekcjoner, animator kultury.

Przesiąknięty sztuką

Tadeusz Czarnecki ukończył studia plastyczne w Instytucie Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie pod kierunkiem profesorów: Mariana Stelmasika -malarstwo, Zdzisława Niedźwiedzia – grafikę. Dyplom uzyskał w 1987 roku. Studia doktoranckie w latach 1999–2003 odbył w Uniwersytecie Opolskim na Wydziale Historyczno -Pedagogicznym. Stopień naukowy uzyskał w 2007 roku na podstawie rozprawy doktorskiej "Współczesna rzeźba ludowa Kielecczyzny źródłem wiedzy w edukacji regionalnej". Zajmuje się malarstwem - olej, ekolina, rysunkiem, grafiką i fotografią. W dorobku posiada liczne wystawy indywidualne w kraju i za granicą oraz udział w wystawach zbiorowych i plenerach plastycznych. Od czerwca 2011 prowadzi autorską Galerię Sztuki "Biłasówka" w Radoszycach.

 Nim Tadeusz Czarnecki zabrał się do kreślenia historycznego rysu o Radoszycach, problemach miasta na przestrzeni ośmiu wieków, opublikował kilka rozpraw, głównie o kulturze, jej twórcach, zjawiskach kulturotwórczych.

Malarz poezji, poezja malarstwa

Niemal wszystko w twórczości Tadeusza Czarneckiego jest przesiąknięte sztuką. Tą w najlepszym, pierwszoplanowym wydaniu. Nie ma tu dzielenia sztuki na sacrum i profanum. Wszystko ma metafizyczny wymiar, czy to opisywany, malowany, czy fotografowany. Niekiedy Tadeusz Czarnecki nie miał możliwości, by z wystawami, prezentacją swojej twórczości podróżować po Polsce i Europie, pokazywać, opowiadać. W pewnym momencie kulturalnej i kulturowej krucjaty na swoim podwórku, w dawnym domu rodzinnym stworzył Galerię Sztuki "Biłasówka". Tadeusz do galerii zapraszał artystów różnych dziedzin. Widzowie, którzy zawitali do Biłaskówki chociaż raz, zabrali ze sobą część ducha kultury, jaką ta galeria emanuje, gdzie swoje dokonania artystyczne prezentowali fotograficy ze śp. Pawłem Pierścińskim twórcą "Kieleckiej Szkoły Krajobrazu" i wieloma innymi, czołowymi fotografikami, aktorzy krakowscy Jan Nowicki i Edward Lubaszenko, wokalista Skubas i cała plejada artystów z Warszawy, Krakowa, Kielc i wielu innych regionów Polski. Z różnych dziedzin kultury i sztuki. W najlepszym wydaniu!

Stacja królewska

Badacz przeszłości Tadeusz Czarnecki zebrał informacje rozproszone w wielu publikacjach. Złożył w książkę, dodał liczne przypisy. Zawarł wiedzę od pierwszej wzmianki, która w dokumencie Bolesława Wstydliwego z 1275 roku wystawionym w Stopnicy dla klasztoru cysterskiego w Wąchocku. Tu wymieniona jest wieś Radostovici, tłumaczona jako Radostowice lub Radoszyce. Kolejna wzmianka stwierdzająca istnienie Radoszyc, pojawiła się w 1364 roku. W tym samym roku król Kazimierz Wielki pragnąc powiększyć uposażenie kościoła dał mu dziesięcina z karczmy, młyna i stawu rybnego. ...oraz łan ziemi przy drodze wiodącej do Wilczkowic. Później pojawiały się dokumenty pisane o wizytach królów, jak choćby Kazimierza Wielkiego czy Władysława Jagiełły, który w Radoszycach przebywał piętnaście razy począwszy od 1390 do 1433 roku. Władysław Jagiełło potwierdził miastu posługiwanie się prawem magdeburskim. W 1450 roku w Radoszycach zatrzymał się król Kazimierz Jagiellończyk, a przez pewien czas przebywały tu też królewskie córki, prawdopodobnie chroniąc się przed zarazami w czasie wojen. 

Z oddziałami walczącymi z najeźdźcą przemaszerował przez Radoszyce król Jan Kazimierz. W 1787 roku w Radoszycach przebywał król Stanisław August Poniatowski. W mieście wybudowano dwór, a może zamek królewski. Gotycka rezydencja królewska stała na naturalnej kępie oddzielonej od miasta fosą. Już królowa Zofia w 1446 roku wspomina, że obok murowanego domu znajdowały się budynki drewniane, a całość okalał parkan. Budowlę nazywano myśliwską rezydencją królów. Była to bardziej stacja królewska. Gdy król jechał na południe np. do Krakowa do właśnie tu w Radoszycach zatrzymywał się ze swoją świtą. To nie były dłuższe pobyty, a baza na noclegi.

Zabytki

 W kolejnych rozdziałach książki czytamy o liczbie mieszkańców, w tym Żydów, o utracie praw miejskich, co uczynili Rosjanie w 1869 roku za udział mieszkańców w Powstaniu Styczniowym 1863 roku. I z nowszej historii, o bitwie partyzanckiej o Radoszyce, gdy Niemcy przygotowywali miejscowość do pacyfikacji. 

Autor wspomina o zabytkowym kościele pw. Piotra i Pawła, kapliczkach rozsianych w różnych miejscach Radoszyc. Figurach i krzyżach przydrożnych, które są znakami czasu. Ponadto o zabytkowych nagrobkach na cmentarzu parafialnym. Wreszcie o synagodze, zespołach sztuki żydowskiej, cmentarzu żydowskim.

Ludzie o sobie

Ważnym rozdziałem książki są wspomnienia ludzi, bohaterów różnych czasów. Niekiedy legendy z Radoszycami związane opowiadane przez okolicznych ludzi. Inne spisane przez dziennikarzy, zasłyszane przez autora książki od cichych bohaterów, od mieszkańców, którzy o wszystkim zbyt wielu ludziom opowiadać nie chcieli. Także o "słabości", czyli cholerze, która dziesiątkowała mieszkańców Radoszyc. Są kawałki opowiadań chasydów, jakie w nich zostawiły Radoszyce. Wreszcie fragmenty dzienników Stefana Żeromskiego (1882 – 1886) kiedy to Radoszyce odwiedzał. Wreszcie są również biogramy ważnych w mieście ludzi. Nadto o ruchu partyzanckim jaki był w czasie II wojny.

Nadleśnictwo Radoszyce

Tadeusz Czarnecki wspomina, że w radoszyckich lasach królowie polowali na grubego zwierza. Mateusz Garbacz, nadleśniczy Nadleśnictwa Radoszyce, które jest wydawcą książki dodaje, że w publikacji znajdziemy też bogate materiały byłego nadleśniczego Włodzimierza Aweryna. To wybitna postać leśnika, który z lasami radoszyckimi związany był wiele lat. Zaczynał jako poddany Cara Wszechrusi w 1909 roku, a kontynuował prace w lasach jeszcze w 1915 roku. Nadleśnictwo Radoszyce powstało w 1921 roku. Po raz pierwszy mamy w książce specjalny rozdział, historię Nadleśnictwa Radoszyce, który spisał Tomasz Pakuła, pracownik Nadleśnictwa Radoszyce. Lasy te zawsze należały do państwa. Były najpierw królewskie, później carskie, od 1921 roku utworzono w tym miejscu Nadleśnictwo Radoszyce. Na kilka lat nadleśnictwo przeniesiono do Rudy Malenieckiej, ale ostatnio chyba już na dobre zakotwiczyło się w Radoszycach.

Nadleśniczy fotograf

Nadleśniczy Włodzimierz Aweryn miał wiele pasji. Jedną z nich było fotografowanie. A w tamtym czasie było to bardzo kosztowne hobby. Ponadto trzymający w ręku kamerę musiał posiadać wielkie umiejętności posługiwania się nią, komponowania obrazu, refleksu, by w odpowiednim momencie wyzwolić migawkę. Właśnie w tym jednym momencie, zatrzymać czas, chwilę. Robił zdjęcia wszystkiemu, co go zainteresowało. Pewnie się nawet nie spodziewał, że po wielu, wielu latach fotografie jego autorstwa będą robiły furorę. W książce Tadeusza Czarneckiego wiele zdjęć starych Radoszyc zatrzymał w czasie Włodzimierz Aweryn.

I inne zdjęcia

W książce znalazła się bogata dokumentacja fotograficzna przedstawiająca choćby mieszkańców przedwojennych Radoszyc w charakterystycznych punktach miasta. Również targowiska, handlowanie końmi, działalność leśników, strażaków. Autor wyjaśnia, że materiały do książki zbiera od lat 80. XX wieku. Wiele przekazali byli mieszkańcy Radoszyc i ich przodkowie. Są tu zdjęcia autorstwa Tadeusza Czarneckiego, Michała Radkowskiego, Jana Olszewskiego, Jana Korpala, Sławomira Chwaścińskiego, Jerzego Makowskiego, Wojciecha Stana, Zbigniewa Majchrzaka i wielu, wielu nieznanych mistrzów tej dziedziny sztuki.

Od miasta, do miasta

Książka "Zabytki Radoszyc świadectwem przeszłości miasta" jest znakomitym źródłem wiedzy i to wcale nie w popularnym ujęciu problemu. Przeglądając zamieszczone w książce fotografie czujemy się jakbyśmy zaglądali do fotoplastykonu, gdzie przed oczami przesuwają się obrazki z tamtych, dość odległych czasów. Czarno białe, ale jakże kolorowe w treści!

Mateusz Garbacz powiedział nam, że przy okazji wydania tej pozycji, udało się "przemycić" pokaźny materiał o lasach, które – jakby tego nie ujmować – okalają Radoszyce ze wszystkich stron. - Książka wydrukowana została w nakładzie 500 egzemplarzy. Postanowiliśmy z autorem, że przekażemy ją do placówek oświatowych, szkół, bo tam zapewne będzie należycie wykorzystana. To jest historia dawnego miasta, które znów miastem się stało - zapraszają autor i wydawca. 

MARIAN KLUSEK

Zdjęcia z książki Zabytki Radoszyc

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do