
Poszukiwacze z grupy ochrony zabytków "Fort" i Stowarzyszenie "Radomsk" wspomagani przez gościnną "Agroturystykę Kawęczyn", w pobliżu dawnego młyna szukali przedmiotów będących sztucznym wytworem ręki ludzkiej, nieistniejących w naturze.
Wiadomo, że prawie każde historyczne miejsce w powiecie koneckim zawiera artefakty - przedmioty wykonane ludzką ręka.
W dodatku w czasach, gdy owo miejsce było w pełnym rozkwicie. Jak choćby zakłady przemysłowe, kuźnie, młyny, itd. Tu można być pewnym, że "plądrując" ziemię, prowadząc badania archeologiczne zawsze coś z dawnych czasów zostanie wydobyte. I zawsze to będzie przewspaniałe odkrycie, choćby nawet znaleziono zardzewiałą podkowę, skrzywiony gwóźdź, niegdyś przez kowala wykuty.
Wspomniane grupy, stowarzyszenia historyczne poszukiwaczy, tym razem odkrywały młyn w Kawęczynie, realizowali hasło "Powrót do korzeni".
- Celem wyprawy było przeszukanie terenu i odnalezienie artefaktów związanych z działalnością istniejącej w tym miejscu huty żelaza, a następnie powstałego na jej miejscu Młyna Kawęczyn. Ponad dwudziestu pasjonatów historii materialnej ze stowarzyszeń eksploracyjnych - Grupy Ochrony Zabytków "Fort" i Stowarzyszenia "Radomsk" uznało, że warto po przeszukać teren, jakże bogaty w przeszłość, zwłaszcza pod względem dawnej działalności gospodarczej - informuje Marian Wikiera, naczelnik wydziału promocji starostwa koneckiego, wybitny historyk.
W XVII wieku wody Czarnej Taraski, która przepływała obok młyna, a wcześniej huty, napędzały urządzenia produkujące żelazo. W roku 1779 wielki piec hutniczy, opalany węglem drzewnym, wybudował Wojciech Kluszowski - ostatni żupnik krakowski. Następnie huta przeszła w ręce ówczesnego senatora Jacka Jezierskiego, a od lat 30. XIX wieku właścicielami byli Bocheńscy z Rudy Malenieckiej.
Rudę do wytopu wydobywano w pobliskich kopalniach. Dodać należy, że ślady po kopalniach, odkrywkach wciąż są widoczne. Pod koniec XIX wieku, bo już w roku 1894, zakończono wytapianie żelaza z ubogich rud. Wielki piec został rozebrany. Została tylko hala odlewni, w którą w 1900 roku przystosowano na młyn do mielenia ziarna. Był świadkiem wielu znaczących, historycznych zdarzeń. Niektóre daje się odczytać.
Kilka dni temu w poszukiwaniu innych prowadzono badania archeologiczne. W trakcie badań znaleziono m.in.: kilka monet z różnych wieków, podkowy, różne klamry, halki używane w gospodarstwach rolniczych, łyżki stołowe, klucze nasadowe, a nawet łuski karabinowe. Aż się chce, by penetrować tę ziemię i wydobywać elementy zapomnianej historii Kawęczyna.
Jak donosi portal starostwa koneckiego, pomysłodawcą poszukiwań w Kawęczynie był Roman Cichacki ze stowarzyszenia "Trojak". Rozmawiając ze starostą Grzegorzem Piecem był wielce zadowolony, z faktu, że udało się zorganizować poszukiwania w miejscu, gdzie jeszcze dotąd nikt nie prowadził takich prac badawczych. Chcieliśmy odnaleźć początki odlewni. Gdzieś tu znajdują się ukryte pomieszczenia i części maszyn. Chcemy to przywrócić do pierwotnego stanu, żeby miejsce żyło, choćby w części, tak jak dawniej - mówił pomysłodawca Roman Cichacki..
Zadeklarował, że poszukiwacze będą tu wracać. Z nowoczesnym sprzętem do elektronicznego penetrowania ziemi.
Ilość artefaktów, które odnaleziono w Kawęczynie podpowiada, że to miejsce jest zasobne w eksponaty historyczne. Ziemia i woda Czarnej Taraski pewnie kryje wiele tajemnic, wiele skarbów dawnych czasów. To nie znaczy, że zostanie odnaleziony garnek złotych monet, ale każdy nawet najmniejszy element jest dla historyka skarbem.
Dumny i rad z takiego stanu rzeczy jest Krzysztof Pawlikowski, właściciel Młyna w Kawęczynie, który serdecznie dziękował staroście za wsparcie tej ważnej i ciekawej inicjatywy stowarzyszeń historycznych. Zaś poszukiwacze, archeolodzy dziękują "Agroturystyce Kawęczyn" za gościnę.
MARIAN KLUSEK
Fot. Starostwo Powiatowe w Końskich
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie