Po blisko miesięcznym pobycie w szpitalu, wyszedł do domu Adam Jarubas, poseł do Parlamentu Europejskiego.
O tym, jak niebezpieczny jest koronawirus i że nie oszczędza nikogo dowodzi przykład europosła Adama Jarubasa (Polskie Stronnictwo Ludowe), który ponad miesiąc temu, 20 marca na swoim profilu społecznościowym poinformował o zakażeniu.
- Moi drodzy, przeprowadzono u mnie test na obecność COV19 (po ostatnim powrocie z Brukseli 11 marca br.) Okazał się pozytywny. Jestem w szpitalu i czuję się dobrze - oświadczył na Facebooku, nie tracąc ducha i nadziei na szybki powrót do zdrowia. - Wyjdę z tego i wszyscy z tego wyjdziemy. Musimy!
Poseł do Parlamentu Europejskiego przez kilka tygodniu leżał w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym przy ul. Radiowej w Kielcach. Tuż po świętach wielkanocnych opuścił lecznicę, by dalsze leczenie kontynuować w domu.
- Kochani, jestem w domu z rodziną i czuję się bardzo dobrze - napisał 16 kwietnia w mediach społecznościowych. - Dziś minął równy miesiąc, odkąd z wirusem znalazłem się w szpitalu. Moje leczenie trwało dość długo. Czeka mnie jeszcze leczenie domowe. Jestem szczęśliwy, że udało mi się z tego wyjść. Miałem wiele czasu na myślenie. Dotąd byłem dzieckiem szczęścia. Nigdy w życiu poważnie nie chorowałem, nie byłem w szpitalu. Pracę lekarzy, pielęgniarek, obsługi znałem przede wszystkim z ludzkich opinii i filmów. Dziś z perspektywy własnego doświadczenia muszę przyznać, że to prawdziwi bohaterowie. Jestem tym wszystkim ludziom naprawdę wdzięczny. Adres: "Kielce, Radiowa 7", choć będzie mi się kojarzył z trudnym czasem choroby, to również z dobrymi, dającymi nadzieję ludźmi - napisał eurodeputowany dziękując rodzinie, bez której nie dałby rady stanąć na nogi.
- Dziękuję wielu osobom, przyjaciołom, znajomym i nieznajomym, którzy wspierali mnie każdego dnia "bombardując" telefonami, smsami, czy na profilach społecznościowych. Słowo i wyczuwalna, autentyczna ludzka życzliwość mają olbrzymią moc i dają siłę. A ta, konieczna do zwalczenia choroby, bierze się organicznie z nas, ale powstaje również w relacji z Panem Bogiem i z innymi ludźmi. I dzięki Wam tej siły mi nie zabrakło, choć były trudne momenty.Jak mówi A. Jarubas, wyszedł ze szpitala odbierając ważną życiową lekcję.
- Zabrzmi banalnie: nikt z nas nie jest nieśmiertelny i nawet ci, którym nigdy w życiu nic nie dolegało, z dnia na dzień mogą stanąć na krawędzi. Dlatego warto cieszyć się życiem - każdym dniem, dbać o zdrowie, pielęgnować dobre relacje z innymi, rzetelnie pracować i mieć nadzieję w tych trudnych "beznadziejnych czasach". Dziś dostałem kolejną szansę... - podsumowuje.
Komentarze opinie